Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. MWL
|

"Klienci tego chcieli, dziś udają naiwnych". Były prezes banku o kredytach frankowych

248
Podziel się:

Klienci chcieli kredytów we frankach. Teraz mówią: nic nie wiedzieliśmy, wcisnęli nam. Dzisiaj ci wykształceni, również ekonomicznie, ludzie dla pieniędzy udają naiwnych - ocenia Piotr Czarnecki, doradca biznesowy i wykładowca w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej, w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". W latach 2003-2018 był prezesem Raiffeisen Bank Polska.

"Klienci tego chcieli, dziś udają naiwnych". Były prezes banku o kredytach frankowych
Były prezes banku uważa, że kredyty frankowe były sprzedawane w sposób profesjonalny. (Adobe Stock, )

W wywiadzie dla "DGP" Czarnecki broni kredytów walutowych jako narzędzia finansowania zakupu nieruchomości. - Te kredyty są dobre i zostały udzielone właściwym klientom - zapewnia, mówiąc, że korzystała z nich klasa średnia i wyższa. Dodaje jednak, że podczas oferowania ich na rynku dochodziło do nieprawidłowości. - Ja uważam, że te kredyty były udzielane w profesjonalny sposób. Oczywiście, to był masowy proces, więc zdarzały się rzeczy, których być nie powinno, jak np. misseling. Ale nie można powiedzieć, że został popełniony systemowy błąd - stwierdził.

Kredyty frankowe w Polsce. Czarnecki: oczekiwania kredytobiorców nie spełniły się

- Z kredytem wiąże się ryzyko stopy procentowej, a z pożyczką walutową także ryzyko walutowe. Po prostu oczekiwania kredytobiorców odnośnie do poziomu kursu waluty nie spełniły się, z różnych przyczyn, całkiem niezależnych od banków - dodał Czarnecki. Jego zdaniem obecnie przedstawia się kredyty frankowe w sposób sugerujący, że banki tworzyły umowy niezgodne z prawem. - I to jest fundamentalna bzdura - te umowy były zgodne z prawem. Klauzule, o których dziś mówi się, że są abuzywne, wtedy takie nie były - powiedział "DGP".

wykres dla: CHFPLN
Zobacz także: Banki mają problemy z ugodami. Frankowicze wolą procesy
Pamiętajmy, że banki były poddawane audytom nadzoru. I nikt - aż do momentu, gdy frank się skokowo umocnił w stosunku do złotego w styczniu 2015 r. - tych umów kredytowych nie kwestionował, nie mówiono też o żadnych klauzulach abuzywnych

- stwierdził w wywiadzie Piotr Czarnecki.

Były prezes banku: przychodzili do mnie klienci, musiałem udzielać im kredytów we frankach

Według Czarneckiego, byłego prezesa Raiffeisen Bank Polska, to klienci chcieli hipotek we frankach, zwłaszcza gdy mieli niższą zdolność kredytową:

Był inny rynek pracy, inne wynagrodzenia, a bezrobocie na poziomie 19 proc. Do mnie jako prezesa banku wielokrotnie przychodzili klienci z awanturą, że nie dajemy im najtańszego kredytu - we frankach. Mówienie o ryzyku walutowym - a ja wielokrotnie o tym mówiłem - nic nie dawało. Kwestia wyższej zdolności w walutach to prosta matematyka, a nie celowe działanie banków. 15 lat temu oprocentowanie kredytu we frankach wynosiło 3 proc., a w złotych - 11-12 proc. - i jeśli przeliczy się to na miesięczną ratę, przy takiej różnicy stóp dostępny kredyt we frankach musiał być wyższy niż w złotych.

Były prezes Raiffeisena nie zostawia suchej nitki na frankowiczach. Jego bank sprzedał kredyty walutowe o wartości około 200 mln franków - jak twierdzi - grupie "najlepszych i zamożnych klientów":

Musiałem im udzielać kredytów we frankach, bo często były to akcje: "Jeśli nie sprzedacie mi najtańszego kredytu, to wyprowadzę od was pieniądze". A w 2012 r. przejąłem portfel 4 mld hipotek frankowych wraz z Polbankiem. To przejęcie było strategiczną decyzją grupy, choć uważałem, że jest ona obarczona dużym ryzykiem. Wtedy nikt nie kwestionował portfela frankowego, a tam bank był dynamicznie budowany właśnie na nim.

Kredyty frankowe podkopały zaufanie do banków? "Robimy świętą krowę z małej grupy ludzi"

- Nie mieszajmy różnych porządków. Nagle robimy świętą krowę z małej, choć wpływowej i głośnej grupy ludzi, która uważa, że wykrzyczy zmianę paradygmatu w finansach. Bank przede wszystkim jest od bezpiecznego dysponowania środków, a w co inwestuje, to już jego sprawa: czy to kredyty, obligacje, akcje, czy może jeszcze coś innego - stwierdził Czarnecki, odpowiadając na pytanie, czy bank jako instytucja zaufania publicznego powinien angażować się w ryzykowne kredyty walutowe.

Czarnecki o kredytach frankowych: nie wpakowaliśmy klientów na minę

Podkreśla też, że klienci mieli informację o ryzyku walutowym, bo "przecież podpisywali oświadczenia o pełnej świadomości tego ryzyka". - Nie wpakowaliśmy klientów na minę. Proszę nie używać tego argumentu, bo to demagogia. Dzięki tym kredytom polska rozwijająca się klasa średnia wreszcie miała swoje miejsce do życia - nowe domy i mieszkania - dodaje Czarnecki.

Klienci tego chcieli. Teraz mówią: nic nie wiedzieliśmy, wcisnęli nam. To znaczy, że nie potrzebowali tych nieruchomości? Bzdura. Dzisiaj ci wykształceni, również ekonomicznie, ludzie dla pieniędzy udają naiwnych. Są przecież i ekonomiści z kredytami we frankach, którzy w sądzie mówią: Nie rozumiałem ryzyka kursowego.

- Przekonamy się, czy tej samej argumentacji nie zaczną używać kredytobiorcy złotowi, szczególnie ci z ostatnich lat, którzy brali kredyt na samym dole oprocentowania. Usłużne kancelarie zaraz podpowiedzą, że również nie byli świadomi, że stopy mogą być wyższe, bo przecież nie rozumieją ryzyka stopy procentowej. To jest realne ryzyko, a skutków nie chcę sobie nawet wyobrażać - stwierdza Czarnecki w wywiadzie.

- Długi trzeba spłacać! To podstawowa zasada życia w społeczeństwie - dodaje były prezes banku. - Jedyna bolesna rzecz to kwota kapitału do spłaty. Szczególnie dla tych, którzy brali na dołku, w 2008 r. Ci, którzy ostatnio brali kredyty w złotych, gdy stopy były blisko zera, też będą płakali. Uporządkowania może wymagać jedynie sprawa ustalania kursów - powiedział w rozmowie z "DGP".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(248)
oszczedzać ni...
3 miesiące temu
dobra pewien Niemiec mówi tak zarabiam 3 tysie euro , kobita 2 tysie na dziecko 200 euro , gosc pyta czemu jezdzisz stara corsa C , on mówi place czynsz 500 euro na auto płace 50 euro plus paliwo , na jedzenie używki 600 euro coś zawsze idzie na odzież, raz w roku bierzemy tesciową bo nam dzieciaka chowa i jedziemy na wakacje i tam wydajemy , a tak cały rok oszczędzamy pyta gość czemu nie chcesz swojego mieszkania . odpowiedz bo nie wiem jakiego dostane sąsiada , różnica w mentalności trzeba oszczedzac jak Chińczyk mówi
true
3 miesiące temu
ni mom musza sie obejść , tak mówili starsi , mądrzy ludzie
true
3 miesiące temu
dawali to bralim , na dzikim zachodzie bylo tak , masz cash idiesz do lepszej dzielnicy jestes na dorobku idziesz do gorszej u nas , ludzie chca byc milionerami , nie myśli że za miesiąc roboty nie będzie bo ludzi w h... zarobi pare złotych za granicą już musi inwestować , sztuka to oszczędzać starsi ludzie byli oszczędni , zjadła społeczeństwo konsumpcja
kredytChf
2 lata temu
wciskali mi kredyt mówili że najtańszy żebym wzięła płacę już uczciwie kilkanaście lat a mam więcej kapitału do spłaty niż kilkanaście lat temu czyli mam większy kredyt niż zaciągłam i to jest uczciwe wg Pana Prezesa
Spłacający
2 lata temu
Panie prezes w 2007 kredyt w zł nylon nieosiągalny w w chf jak najbardzej. Co mieli zrobić młodzi ludzie? Brać kredyt czy mieszkać z dziadkami rodzicami i rodzeństwem na trzech pokojach w bloku?Krótka pamięć panie prezesie
...
Następna strona