Lexus kończy z modelem ES jaki znamy. Co w zamian?
Lexus ogłosił koniec obecnej generacji modelu ES. I choć bestsellerami tej marki są dziś SUV-y, średniej wielkości sedan ma powrócić w nowej odsłonie. Trzeba na nią będzie jednak poczekać. Do tego czasu "stary" ES ma być bardziej atrakcyjny cenowo. Zwłaszcza że po piętach depcze mu siostrzana Toyota Camry.
To może być jeden z ostatnich testów Lexusa ES, jakiego znamy. Sedan zadebiutował w 1989 r., jednak do Europy oficjalnie wjechał dopiero 30 lat później. Od 2018 r. Lexus ES siódmej generacji przeszedł jeden lifting. Współdzieli płytę podłogową z Toyotą Camry i dlatego nazywany jest jej droższą wersją. Jest też od niej dłuższy o blisko 6 cm, szerszy o 2,5 cm, ma też o 4,5 cm większy rozstaw osi. Obie bryły nie różnią się wysokością. Toyota Camry ma o około 90 l większy bagażnik.
Sylwetka jest bardzo podobna, jednak oba modele odróżniają się wizualnie. To przede wszystkim kwestia charakterystycznego dla Lexusa pasa przedniego z olbrzymim grillem (choć w najnowszej odsłonie Camry pod tym względem "nadrabia"). Nieco różni się też poprowadzenie bocznej linii okien, cięcia karoserii oraz ilość chromu. I kształt reflektorów. Patrząc z tyłu, nadal nietrudno o chwilę zwątpienia, czy to Lexus ES, czy jednak nowe BMW serii 3.
Lexus ES to klasyczny sedan a'la limuzyna, młodszy brat flagowego modelu LS (ponad 5,2 m długości i 312 cm rozstawu osi). O bardzo klasycznej urodzie, ale z akcentami wizualnymi, które nie zostawiają złudzeń, że mamy do czynienia z modelem klasy premium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dealer Rolls-Royce, McLaren, Aston Martina "Sprzedaję 2,5 tys aut rocznie" Piotr Fus w Biznes Klasie
To samo dotyczy wnętrza. Jednak i w tym przypadku - podobnie jak w kwestii stylistyki z zewnątrz - najnowsza odsłona Toyoty Camry "niebezpiecznie" zbliża się do standardów Lexusa. Gdy model ES wchodził na globalne rynki, w tym debiutował w Europie, opracowano dla niego zupełnie nowe fotele. Koncern podawał, że prace nad nimi trwały trzy lata.
Fotele są szerokie i naprawdę wygodne, z dużymi możliwościami elektrycznej regulacji. Do tego szeroki podłokietnik z przyzwoitym schowkiem, dużymi uchwytami na napoje, miejscem na smartfona z indukcyjną ładowarką. Do tego kierownica z grubym wieńcem, dość masywna deska rozdzielcza z ekranem multimediów i niewielkim analogowym zegarem. Jest komfortowo, elegancko i ergonomicznie. Choć liczbę fizycznych przycisków ograniczono, to nadal najważniejsze funkcje (jak na przykład klimatyzacja) są dostępne "pod palcem".
Miejsca nie brakuje też z tyłu, dwie osoby dorosłe będą mogły nawet w dłuższej trasie podróżować prawie jak w limuzynie. Prawie, bo jednak o miękkich poduszkach, podparciu podudzi i półleżącej pozycji, można nadal tylko pomarzyć - inaczej niż w Lexusie LM, ale to inna opowieść i półka cenowa.
Do tego rolety przeciwsłoneczne w bocznych oknach oraz elektrycznie rozsuwana roleta na tylnej szybie. Chronią nie tylko przed słońcem, ale dają też namiastkę prywatności, jak to w aspirujących limuzynach.
Lexus ES 300h na drodze. Silnik, osiągi i ekonomika jazdy
Lexus ES dostępny jest w jednym wariancie silnikowym - 300h, czyli klasyczna hybryda z czterocylindrową jednostką benzynową 2.5 o mocy 178 KM, sparowanej z silnikiem elektrycznym o mocy 120 KM i 202 Nm momentu obrotowego. Do tego jednostopniowa przekładnia e-CVT i napęd na tylną oś.
Zbiornik paliwa ma 50 l pojemności. Bateria trakcyjna ma symboliczną pojemność. Choć w mieście samochód potrafi korzystać z silnika elektrycznego nawet przez ponad 60-70 proc. czasu jazdy, to już przy delikatnie mocniejszym wciśnięciu pedału gazu włącza się jednostka benzynowa. Hybryda pomaga odzyskiwać energię podczas hamowania, a także aktywuje "prąd" podczas rozruchu, żeglowania, toczenia się w miejskich korkach i przyspieszania.
Taka kombinacja w przypadku Lexusa ES działa bardzo sprawnie. Przekłada się to zarówno na ciche i płynne ruszanie z miejsca oraz przede wszystkim na niskie zużycie paliwa. W mieście to wyniki około 4-5 l/100 km. Na drogach krajowych można liczyć na wynik w przedziale 5-6 l/100 km. Pozytywnie zaskakuje też na drodze ekspresowej i autostradzie, gdzie zużywa od 5,5 do 7 l benzyny na 100 km. O ile nie mamy ciężkiej nogi i nie "szarpiemy" pedału przyspieszenia.
Co mi się podobało?
- to już moje kolejne spotkanie z Lexusem ES i po prostu lubię jazdę tym modelem, zwłaszcza z perspektywy komfortu i wrażeń,
- wygodne fotele, dobrze zorganizowany kokpit,
- najpotrzebniejsze funkcje w postaci fizycznych przycisków
- jestem samochodem premium i tak też z daleka wygląda,
- charakter limuzyny, ale gabaryty nadające się do miasta,
- niskie zużycie paliwa
Co mi się nie podobało?
- choć są coraz lepsze, to nadal uważam multimedia Toyoty i Lexusa za "specyficzne" i korzystam głównie z Apple CarPlay,
- w sytuacji, gdy nowa Toyota Camry zbliżyła się do Lexusa ES, naprawdę uważnie porównałbym obie opcje przed dokonaniem wyboru
Ile kosztuje Lexus ES na polskim rynku?
Lexus ES z rocznika modelowego 2025 r. w wariancie Business Edition wyceniony jest na 271 tys. zł, ale dostępny już od 251 tys. 300 zł w cenach katalogowych. Dla porównania cennik nowej Toyoty Camry startuje od 173 tys. 300 zł, czyli - w cenach regularnych - o blisko 100 tys. zł taniej.
Jednak jak napisał serwis autokult.pl, w związku z końcem siódmej generacji, w ofercie "Final Edition" model ES z rocznika 2024 w wersji wyposażenia Business Edition kosztuje 209 tys. zł, czyli aż o 67 tys. 500 zł mniej od jego pierwotnej ceny katalogowej. "Auto w wersji Business Edition w Najmie Kinto One dla firmy kosztuje 1190 zł netto miesięcznie przy trzyletniej umowie, 15-procentowej wpłacie własnej oraz z rocznym limitem przebiegu na poziomie 10 tys. km" - czytamy.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl