Mandat to za mało. Kara za przekroczenie prędkości będzie surowsza
Ściągalność mandatów od kierowców złapanych na fotoradar jest niezadowalająca. Ministerstwo Infrastruktury szykuje więc zmiany w ściganiu wykroczeń drogowych.
Szykują się zmiany w ściąganiu kar za przekroczenie prędkości - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Chodzi przede wszystkim o fotoradary. Jak sprawdziła NIK, z 204 tys. wykroczeń popełnionych na przestrzeni lat 2015-2017 aż 115 tys. spraw została przedawniona.
Często zdarza się, że właściciel auta nie przyjmuje mandatu i nie wskazuje kierującego. Za "niewskazanie" traktowane jako wykroczenie trzeba zapłacić mandat 500 zł.
Ministerstwo Infrastruktury chce jednak zmienić tę kwalifikację. Nieujawnienie kierowcy złapanego przez fotoradar nie będzie już wykroczeniem, ale tzw. "deliktem administracyjnym" - pisze "DGP". Kara administracyjna jest znacznie surowsza - grzywna może być dwa razy wyższa.
Obejrzyj: Nowe sposoby na kierowców. Fotoradary nie tylko na prędkość
- Celem zmian legislacyjnych będzie poprawienie efektywności procesu nakładania kar oraz przekonanie kierowców, w tym także cudzoziemców, o nieuchronności kary oraz minimalizacja ryzyka wystąpienia wypadków na drogach – wyjaśnia na łamach dziennika Szymon Huptyś, rzecznik resortu Infrastruktury. – Nowe regulacje mają ponadto zapewnić wysoką efektywność egzekwowania kar.
O szczegółach na razie trudno mówić, bowiem jak zastrzega, na tym etapie jest za wcześnie na określenie kształtu nowych rozwiązań.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie