Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Malwina Gadawa
Malwina Gadawa
|
aktualizacja

Nadciąga wielki kryzys. PiS już znalazł winnych

Podziel się:

Wysoka inflacja, rosnące ceny gazu, energii czy węgla, które widzimy też w czynszach. Sytuacja już jest trudna, a niewykluczone, że to dopiero początek. Polacy coraz głębiej sięgają do portfeli, nie dziwi więc, że oprócz wydatków rośnie także społeczne niezadowolenie. PiS wie, że nadchodzą ciężkie czasy, stąd konsekwentnie budowany przekaz – partia rządząca znalazła już winnych.

Nadciąga wielki kryzys. PiS już znalazł winnych
Ryszard Terlecki i Jarosław Kaczyński podczas posiedzenia Sejmu (East News, Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, choć w sierpniu przerwał swój objazd po kraju, to nie pozwala o sobie zapomnieć. Lider partii rządzącej w ostatnim wywiadzie dla tygodnika "Sieci" zaatakował Unię Europejską. Mówił, że jeżeli Komisja Europejska nie wypełnia swoich zobowiązań wobec Polski, to "my nie mamy powodów wykonywać swoich zobowiązań wobec Unii Europejskiej". Dodał, że stosunki z UE trzeba będzie ułożyć po nowemu. Ostro skrytykował jakiekolwiek plany przejścia na euro.

Wprowadzenie w Polsce euro oznaczałoby radykalne zubożenie Polaków, wielkie ich obrabowanie – stwierdził Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika.

PiS bez pieniędzy, szykuje "armaty"

Podobną narrację można usłyszeć z ust najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski mówił, że jeśli Komisja Europejska "próbowałaby docisnąć nas do ściany", wtedy "nie pozostaje nam nic innego, jak wyciągnąć wszystkie armaty, które są w naszym arsenale, i odpowiedzieć ogniem zaporowym".

Te wszystkie słowa padają, kiedy Polska wciąż czeka na pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Chodzi o 106,9 mld zł w formie dotacji unijnej oraz 51,6 mld zł w postaci preferencyjnych pożyczek. Pieniędzy wciąż nie ma, a ciągnący się miesiącami spór z Brukselą ws. Izby Dyscyplinarnej uderza w nasz budżet. Licznik naliczanych kar przekroczył już miliard złotych.

PiS o winie Niemiec

Jarosław Kaczyński, na jednym z wakacyjnych spotkań z działaczami PiS i elektoratem, przekonywał: "Niemcy zawsze na nas czyhali, Krzyżacy zawsze atakowali, a Zachód oczerniał Polskę od XVIII wieku. Tak jak i teraz. Ale Polska oparła się temu przez tysiąc lat – i teraz też się oprze". Jego słowa cytował OKO.press.

Premier Mateusz Morawiecki również nie pozostawia złudzeń co do aktualnej narracji partii rządzącej.

Gdyby w ostatnich latach Europa zawsze działała tak, jak chciały tego Niemcy, to zadajmy sobie pytanie: czy dziś bylibyśmy w lepszej, czy gorszej sytuacji? – pytał retorycznie premier w wywiadzie dla brytyjskiego tygodnika "The Spectator".

Dodał, że "gdyby cała Europa poszła za głosem Niemiec, nie tylko w sprawie gazociągu Nord Stream 1, ale także Nord Stream 2, jej uzależnienie od rosyjskiego gazu, który dziś służy Putinowi jako narzędzie szantażu, byłoby niemal nieodwracalne".

W ostatnim czasie za sprawą PiS-u wrócił także temat reparacji od Niemiec za szkody wojenne w czasie II wojny światowej.

– Musimy bardzo twardo walczyć o to, żeby nie było tak, że wszystkim trzeba płacić, tylko Polakom nie. Trzeba wyraźnie powiedzieć: nie żadni naziści, tylko Niemcy jako naród są odpowiedzialni za te zbrodnie – mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Kórnika (Wielkopolska).

W pewnym momencie w wypowiedziach przedstawicieli obozu rządzącego Niemcy zaczęły być wymieniane obok Rosji.

Tak np. rzecznik rządu Piotr Müller komentował fuzję Orlenu z Lotosem:

– Bardzo dziwię się tym wszystkim z opozycji, którzy krytykują tę fuzję, bo zabezpiecza ona nasze możliwości energetyczne na przyszłe lata. Oczywiście, jest niezgodna z interesami Rosji. Oczywiście jest ona niezgodna z interesami Niemiec i wielu innych państw na świecie, które chciałyby nam sprzedawać drożej energię – przekonywał działacz PiS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Gdzie największe wzrosty cen? "Drożeje właściwie wszystko"

Gowin: wskazywanie wrogów to taktyka PiS

Były wicepremier Jarosław Gowin doskonale zna realia panujące w obozie Zjednoczonej Prawicy. Polityk nie ma wątpliwości, że aktualna krytyka Unii Europejskiej czy Niemiec to po prostu taktyka Prawa i Sprawiedliwości.

Wskazywanie wrogów, to jest to, co lubi Jarosław Kaczyński. Pytanie tylko, w jakim stopniu ta taktyka okaże się teraz skuteczna. Nastawienie prounijne w Polsce jest na tyle silne, że dla większości społeczeństwa próba zrzucenia odpowiedzialności za to, co dzieje się w kraju na Unię nie zda egzaminu – uważa lider Porozumienia.

Były wicepremier w rozmowie money.pl dodaje, że zestawienie Niemiec z Rosją jako analogicznego zagrożenia może przekonywać tylko najtwardszy elektorat.

– Takie wystąpienia działaczy PiS są właśnie nastawione na mobilizację własnego elektoratu. Zrzucaniem winy na UE i Niemcy nie pozyska się nowych wyborców. Zresztą na większość społeczeństwa to nie zadziała, błędy rządu są zbyt widoczne – ocenia Jarosław Gowin.

"Putinflacja" nie trafia do Polaków

"Putinflacja" to słowo, które z ust członków rządu pada bardzo często. Obóz władzy chce przekonać w ten sposób Polaków, że za wysoką inflacją i w związku z tym za drożyzną stoi Putin i wojna w Ukrainie, którą wywołał. Politycy PiS-u nie mówią jednak, że inflacja w Polsce zaczęła rosnąć jeszcze przed wybuchem wojny.

Przypomnijmy, że w styczniu 2021 r. inflacja wynosiła 2,4 proc. i co miesiąc rosła kolejno do poziomu: 2,6 proc., 3,2 proc., 4,3 proc., 4,7 proc., 4,4 proc. (czerwiec 2021 r.), 5 proc., 5,5 proc., 5,9 proc., 6,8 proc., 7,8 proc., 8,6 proc., 9,4 proc. (styczeń 2022 r.), 8,5 proc., 10,9 proc. aż do obecnego pułapu 15,5 proc.

Sondaż pracowni YouGov wskazuje, że "putinflacja" nie trafia do Polaków. "Rzeczpospolita", publikując wyniki sondażu, informowała, że 71 proc. ankietowanych jest przekonanych, że sprawy w kraju idą w złym kierunku. 59 proc. badanych twierdzi natomiast, że rząd robi za mało, by zapobiec możliwym brakom w dostawach prądu i energii zimą. 54 proc. osób uznaje, że to polityka rządu jest przyczyną drożyzny.

Politolog: władzy trudno przyznać się do błędów

Prof. Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, zwraca uwagę, że obecne zachowanie polityków PiS nie jest niczym nowym.

– Jak byli w opozycji, to mieli łatwiej, wtedy wszystko było winą Tuska, zresztą i teraz nazwisko lidera opozycji wymieniane jest bardzo często. Teraz kiedy zaczynają się turbulencje, władza w żadnym przypadku nie przyzna się do błędów, nie powie, że wina leży po jej stronie – mówi money.pl politolog.

Przewiduje, że ta narracja będzie się nasilać, im bliżej będzie do wyborów parlamentarnych. – Im bardziej będzie nie szło, to będzie trzeba znaleźć kolejnych winnych tej sytuacji, którzy sypią piasek w tryby – mówi Robert Alberski.

Nasz rozmówca wskazuje też na niebezpieczeństwo związane z taką narracją.

Zwróćmy uwagę, chociażby na pieniądze. Tych milionów z KPO nadal nie ma, a licznik kar, które musimy zapłacić, wciąż bije. Jeżeli dojdzie do poważnego kryzysu energetycznego, to solidarność państw europejskich będzie niezwykle ważna. Groźne byłoby dla nas, gdyby cierpliwość naszych partnerów się skończyła i ci zdecydowali się na twardszy kurs wobec Polski – mówi money.pl Robert Alberski.

Przekonuje, że w trudnych czasach należy szukać sojuszników, a nie w sojusznikach wrogów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl