Niemcy znów w ogniu krytyki za "dostawy" broni Ukrainie. Ostre słowa Donalda Tuska
Ukraina w ostatnich tygodniach odnosi sukcesy na południowy froncie wojny z Rosją. To w dużej mierze rezultat sprawnego wykorzystania broni przekazanej przez zachodnich sojuszników. Powodzenie kontrofensywy sprawiło jednak, że znów w ogniu krytyki znalazł się rząd Niemiec za opóźnione dostawy sprzętu wojskowego ukraińskiej armii. Zarówno ze strony Kijowa, jak i niemieckiej opozycji oraz Donalda Tuska.
- Jeśli poczucie winy i odpowiedzialności za II wojnę ma dziś Niemców do czegoś zobowiązywać, to przede wszystkim do jednoznacznego i pełnego zaangażowania się po stronie Ukrainy w walce z agresorem - powiedział w czwartek (15 września) Donald Tusk podczas gali nagrody M100 Media Awards w Poczdamie.
Lider Platformy Obywatelskiej i były przewodniczący Rady Europejskiej nie jest jedynym politykiem, który krytykuje niemiecki rząd za opóźnianie dostaw broni armii ukraińskiej. Rzecz jasna najwięcej cierpkich słów wobec Niemiec padło z ust Ukraińców.
Napięcia związane z "dostarczeniem" niemieckich czołgów Leopard i bojowych wozów piechoty Ukrainie nasiliły się w tym tygodniu, gdy ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba publicznie zapytał, dlaczego Berlin wycofuje się z obietnicy wysłania tej broni Ukrainie.
"Rozczarowujące są sygnały z Niemiec, podczas gdy Ukraina potrzebuje Leopardów i Marderów teraz - aby wyzwolić ludzi i uratować ich przed ludobójstwem" - napisał Kuleba na Twitterze. Dodał, że nie było "ani jednego racjonalnego argumentu, dlaczego ta broń nie może być dostarczona, tylko abstrakcyjne lęki i wymówki".
Co Niemcy obiecały Ukrainie?
O rosnącej krytyce Niemiec pisze w piątek m.in. amerykański CNBC. Przypomina, że nasi zachodni sąsiedzi już w kwietniu obiecali przekazać Ukrainie czołgi Leopard oraz wozy Marder. Ale nie bezpośrednio.
"Zamiast tego Niemcy zaproponowały program wymiany. Chodziło o to, że członkowie NATO, na przykład Polska lub Słowacja, mogliby wysłać Ukrainie starsze czołgi z czasów sowieckich (takie jak Leopard 1), a Niemcy uzupełniłyby ich zapasy własną, nowocześniejszą bronią (taką jak Leopard 2)" - pisze CNBC.
Argumentowano takie rozwiązanie tym, że Ukraińcy są przyzwyczajeni do broni z czasów sowieckich. "Jedyny problem z tym planem polega na tym, że wymiana broni w dużej mierze nie doszła do skutku" - zauważa amerykański serwis.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie wiemy, co jeszcze wymyśli Putin". Jest tylko jedno wyjście
Niemcy nie dostarczają broni Ukrainie? To nie jest prawda
Część zagranicznych analityków zwraca jednak uwagę, że krytyka Niemiec nie jest w pełni zasłużona, bo ten kraj wraz z USA oraz Wielką Brytanią dostarcza Ukrainie najwięcej broni. Tak wynika np. z analiz Stijna Mitzera i Joosta Oliemansa, którzy prowadzą holenderską stronę internetową, gdzie zestawiają sprzęt wykorzystywany w obronie przed napaścią Rosjan.
"Odnotowują, że do tej pory dostawy te obejmują szereg Gepardów SPAAG (samobieżnych dział przeciwlotniczych), przenośnych systemów obrony powietrznej (znanych jako MANPADS, są to przenośne rakiety ziemia-powietrze), haubic i broni przeciwpancernej, a także setki pojazdów i miliony sztuk amunicji. Niemiecki rząd opublikował również listę sprzętu wojskowego, który wysłał na Ukrainę, aż po 125 par lornetek, które przekazał" - pisze CNBC.
Amerykanie zwracają jednak uwagę, że Niemcy faktycznie ociągają się z podjęciem ostatecznej decyzji o dostawie czołgów oraz bojowych wozów piechoty. Analitycy twierdzą, że dobre intencje Niemców po prostu się nie sprawdziły.
"To nie jest takie proste po prostu powiedzieć: Po prostu zaryzykuję, że nie będziemy w stanie działać, bronić kraju, oddając wszystko. Nie, tego nie zrobię" - odpowiedziała na krytykę minister obrony Niemiec Christine Lambrecht w rozmowie z "Deutsche Welle".
Wojna w Ukrainie zmobilizowała niemiecką opozycję
Rząd Olafa Scholza opóźnienia w dostawach ciężkiego sprzętu tłumaczy m.in. obawami o dalszą eskalację konfliktu w Ukrainie. Politycznie niechętnie zobaczyliby swoje czołgi na ukraińskim froncie, zwłaszcza w towarzystwie posowieckich maszyn.
Kanclerz musi mierzyć się nie tylko z krytyką ze strony Ukraińców i jej sojuszników. Niepochlebną opinię na temat podejmowanych działań przez rząd ma także niemiecka opozycja - frakcja CDU/CSU.
W przyszłym tygodniu opozycyjni chadecy chcą złożyć w parlamencie wniosek o rozszerzenie pomocy zbrojeniowej dla Ukrainy, o czym informuje tygodnik "Der Spiegel". CDU/CSU wzywa w nim rząd federalny do "natychmiastowego udzielenia zgody na eksport czołgów, bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych" z posiadanych zapasów na Ukrainę, a także przeszkolenia ukraińskich żołnierzy z obsługi sprzętu.
Agencja Reutera poinformowała, że ministrowie obrony Niemiec oraz Grecji podpisali w piątek umowę, zgodnie z którą 40 niemieckich wozów bojowych Marder trafi do Grecji, ta zaś przekaże Ukrainie 40 swoich BMP-1. Czas pokaże, czy tym razem dojdzie do przełomu.