"Niższej inflacji z tego nie będzie". Glapiński o skutkach dla Polski ceł Trumpa
Powstaje coś na kształt wojny handlowej, wojny celnej - powiedział prof. Andrzej Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, odnosząc się do decyzji Donalda Trumpa o nałożeniu ceł wzajemnych na towary importowane do USA.
Przypomnijmy, że prezydent Donald Trump ogłosił w środę wieczorem czasu polskiego nowy pakiet ceł. Przed tym wydarzeniem wielokrotnie zapowiadał, że 2 kwietnia będzie "Dniem Wyzwolenia" USA. Towary eksportowane z Unii Europejskiej do USA zostały obłożone 20-proc. stawką, a w przypadku samochodów - 25 proc.
"Nas to też dotyczy". Prezes NBP ostrzega
Z całego świata płyną głosy krytykujące decyzję Donalda Trumpa. Minister gospodarki Niemiec ostrzegł przed konsekwencjami "amerykańskiej manii ceł". Jaki będzie wpływ na inflację w Polsce? Do tej kwestii odniósł się prezes Narodowego Banku Polskiego w czwartek po południu. Dzień wcześniej Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie.
Nie są znane działania retorsyjne tych krajów, wobec których ta polityka będzie zastosowana. No ale niższej inflacji z tego to nie będzie. Tak czy inaczej to podbije globalną inflację, czyli światową inflację. Na ile to będzie dotyczyć Polski, trudno powiedzieć - stwierdził prezes NBP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump wprowadza cła na cały świat. "Zapłacą za to zwykli obywatele"
- My z jednej strony mamy bardzo mały handel ze Stanami Zjednoczonymi, 5-procentowy, no ale Niemcy mają duży handel z USA, a my jesteśmy gospodarką ścisłe związaną z gospodarką niemiecką. Kooperujemy z przemysłem niemieckim, na przykład w przemyśle samochodowym, ale nie tylko. Więc nas to też dotyczy. Trudno powiedzieć, jaki będzie efekt. Może żaden, a może całkiem bolesny, jeśli chodzi o inflację - podkreślił Glapiński.
Wyjaśnił, że ta obecnie wciąż wysoka inflacja jest głównie skutkiem czynników regulacyjno-fiskalnych i nie wynika z czynników rynkowych ani działań NBP. Wg aktualnej projekcji banku centralnego inflacja ma spaść do 4,5 proc. na koniec drugiego kwartału 2025 roku, do 3,5 proc. na koniec drugiego kwartału, a następnie wzrosnąć do 4,2 proc. na koniec roku. Powodem wzrostu ma być prawdopodobne odmrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych. Innymi czynnikami proinflacyjnymi mogą być ożywienie gospodarcze, szybki wzrost płac i luźna polityka fiskalna rządu.
Glapiński przekonywał, że w całej Europie Środkowo-Wschodniej inflacja jest wyższa, bo wyższe jest tempo wzrostu gospodarczego. - Gdybyśmy byli w stagnacji, jak Niemcy od trzech lat, to nie byłoby inflacji - dodał.
"Cios dotkliwy i przykry"
O tym, że konsekwencje cel nałożonych przez Donalda Trumpa będą odczuwalne w polskiej gospodarce, w czwartek napisał też szef rządu w mediach społecznościowych.
"Według wstępnej oceny nowe amerykańskie cła mogą zmniejszyć polski PKB o 0,4 proc., czyli w ostrożnym uproszczeniu straty przekroczą 10 miliardów złotych. Cios dotkliwy i przykry, bo od najbliższego sojusznika, ale go przetrzymamy. Nasza przyjaźń też musi przetrwać tę próbę" - napisał w czwartek na platformie X premier Donald Tusk.