Piraci nasilili ataki. Mnożą się zagrożenia dla arcyważnego szlaku morskiego
Somalijscy piraci wykorzystują, że zachodnia marynarka wojenna skupiła się na walce z bojownikami Huti o spokój na Morzu Czerwonym - pisze agencja Bloomberga. Pirackie ataki nasiliły się w tym roku. Tymczasem globalny rynek ropy robi coraz ostrzejszy zwrot ku lokalnym producentom.
Zachodnia koalicja, której przewodzą USA i Wielka Brytania, próbuje zażegnać kryzys na Morzu Czerwonym. Póki co - bezskutecznie. Jemeńscy bojownicy Huti wciąż atakują statki handlowe, paraliżując handel na arcyważnym szlaku przez Morze Czerwone i Kanał Sueski. Twierdzą, że chcą w ten sposób wywrzeć presję na ultraprawicowym rządzie Beniamina Netanjahu w Tel Awiwie. Domagają się, aby Izrael zaprzestał wojny w Strefie Gazy, która jest odpowiedzią na październikowy atak Hamasu.
W weekend siły USA i Wielkiej Brytanii, jak podano, zaatakowały 36 celów Hutich w Jemenie. Ci jednak już zapowiedzieli, że nie składają broni. Tymczasem okazuje się, że skoncentrowanie Zachodu na jemeńskich bojownikach służy somalijskim piratom.
Międzynarodowe Biuro Morskie podaje, że somalijscy piraci w grudniu 2023 r. porwali swój pierwszy od sześciu lat statek towarowy. Na tym nie poprzestali. "Dane Sił Morskich Unii Europejskiej pokazują, że od tego czasu podejmowano dalsze próby, a w tym tygodniu marynarka wojenna Wielkiej Brytanii wydała zalecenie dla żeglugi, ostrzegające, że na Oceanie Indyjskim działają piraci" - pisze Bloomberg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Milioner radzi w co dziś opłaca się inwestować - Marian Owerko - Biznes Klasa #15
Kolejne ogniwo kryzysu na szlaku przez Kanał Sueski
Do pirackich ataków dochodzi na Oceanie Indyjskim, czyli nie na Morzu Czerwonym, gdzie działają Huti, ale za (lub przed - w zależności od kierunku płynięcia) cieśniną Bab al-Mandab. Statki porywane są dla okupu. Bloomberg podaje, że często mowa o wielu milionach dolarów.
"W tym tygodniu brytyjska jednostka ds. handlu morskiego, łącznik między brytyjską marynarką wojenną a statkami handlowymi, ostrzegła, że na Oceanie Indyjskim działają dwie tak zwane grupy pirackie. Stało się to po tym, jak w weekend strażnicy na transportowcu towarowym wymienili ogień z małą łódką około 1200 km na południowy wschód od Omanu - daleko od miejsc, gdzie miały miejsce ataki Hutich" - pisze agencja.
Somalijskie piractwo nie jest zjawiskiem nowym w ostatnich dekadach. W latach 2009-2011 piraci atakowali ok. 200 statków rocznie. Problem udało się rozwiązać, dzięki uzbrojonym strażnikach na statkach. Zgodnie jednak z przewidywaniami somalijskiej agencji morskiej ataki się nasiliły, bo zachodnie marynarki wojenne skoncentrowały się na Hutich.
Niespokojnie na Bliskim Wschodzie. Następuje podział handlowy świata
W money.pl informowaliśmy, że zakłócenia w handlu na Morzu Czerwonym zaczęły powodować problemy europejskim gospodarkom. Chodzi m.in. o nagle wydłużony czas dostaw materiałów do produkcji i gotowych towarów. Bezpieczniejsza trasa wokół Afryki oznacza też dla odbiorców wyższe koszty transportu.
Dłuższe i droższe dostawy odbijają się już na cenach ropy. Atak Hutich na tankowiec przewożący rosyjski surowiec pokazał, że nikt nie jest bezpieczny na Morzu Czerwonym. Bojownicy wcześniej zapewniali, że m.in. ładunki z Rosji i Chin nie są zagrożone atakami.
Bloomberg informuje, że globalne rynki ropy robią, co mogą, aby omijać Morze Czerwone, który jest głównym szlakiem dla eksporterów z Bliskiego Wschodu, m.in. Arabii Saudyjskiej. Najchętniej stawiają na najbliżej zlokalizowanych producentów.
Eksperci informują, że nastąpił nieformalny podział świata na dwa regiony handlowe: z Oceanem Atlantyckim i Oceanem Indyjskim w centrach. Europa np. na dostawy z Gujany na wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej i Morza Północnego.
Pierwszy taki kryzys w Kanale Sueskim
Zakłócenia w handlu przez Morze Czerwone uderzają nie tylko w Zachód. Uspokojenia bojowników Huti, których nieformalnie wspiera Iran, od Teheranu domagają się np. Chiny, dla których Kanał Sueski jest strategiczny ze względu na handel z Europą. Gigantyczne problemy mają też m.in. eksporterzy ryżu z Indii.
Straty liczy również Egipt, dla który pobiera opłaty za korzystanie z Kanału Sueskiego. Dla Kairu jest to oprócz turystyki jedno z dwóch głównych źródeł twardej waluty. A teraz jest mocno wyschnięte.
W styczniu 2024 r. dochody z infrastruktury były prawie o połowę mniejsze niż na początku 2023 r. W ubiegłym miesiącu wyniosły ok. 428 mln dolarów w porównaniu z 804 mln dolarów w tym samym okresie w 2023 r. Liczba obsługiwanych statków zmalała o 36 proc.
- To pierwszy raz, kiedy Kanał Sueski znajduje się w takim kryzysie. Dotąd każdy miesiąc i rok uważaliśmy za lepszy od poprzedniego - powiedział cytowany przez Bloomberga Osama Rabie, szef Urzędu Kanału Sueskiego.