- Śledzimy, co się dzieje w Czechach. W polskich mediach, o tym się prawie nie mówi, ale tam szef banku centralnego wprost krzyczy na rząd, żeby się nie zadłużał, bo to utrudni zejście inflacji do celu. U nas w najbliższych kwartałach wygenerujemy blisko 2-proc. impuls fiskalny prosto w portfele Polaków, co w najbliższym czasie wpłynie pośrednio na procesy cenotwórcze - mówi w rozmowie z money.pl pracownik Ministerstwa Finansów, który chce zachować anonimowość.
- Oby tylko nasi rodacy wzmocnili nimi swoje oszczędności, a nie poszli od razu je wydać na rynek - podkreśla.
Co więcej, jak przekonuje, w resorcie potworzyły się tajne grupki, które pracują nad kolejnymi programami wyborczymi PiS-u. - Powoli to zbieramy w całość i liczymy, ale niewiele osób ma do tego dostęp - dodaje. Według niego jednak, jak na ironię, w najbardziej newralgicznym momencie główna wyborcza broń rządu jakby się zacięła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS ma problem. Transfery socjalne przestały działać na Polaków
Od kilku osób z resortu słyszymy, że coś zgrzyta w polityce socjalnej rządu. Polacy przestali bardzo entuzjastycznie podchodzić do prostych transferów socjalnych - zauważają nasi rozmówcy. Tym samym władza straciła ich zdaniem swój główny atut, a MF może na tym paradoksalnie zyskać.
- Tego jeszcze nie było. Strzelba PiS się popsuła. Nie da się bez końca sypać pieniędzy. Wszyscy widzą, że to błędne koło - mówi nam inny wysoko postawiony urzędnik resortu z wieloletnim stażem.
- Proszę spojrzeć. Ostatnie dane o inflacji są przełomowe i pozytywne. W końcu spadła inflacja bazowa. Mamy jasny dowód dezinflacyjny, co, łącznie ze spadkiem cen żywności na światowych rynkach czy danymi PMI, tworzy nam pozytywny obraz. Jednak inflacja superbazowa bez cen administrowanych wyliczana na wzór amerykańskiego banku centralnego, która pokazuje czystszy obraz siły popytowej, wcale nie jest skora do aż takich spadków - wylicza nasz rozmówca.
W istocie jest spore zagrożenie, że inflacja nad Wisłą się zadomowiła i może zostać z nami na dłużej, co opisywaliśmy w money.pl już wiele razy. Mówią o tym na przykład najświeższe poniedziałkowe prognozy ekspertów Europejskiego Kongresu Finansowego. Ich zdaniem średnioroczna inflacja w 2023 r. w Polsce będzie równa 12,8 proc. Z kolei inflacja skumulowana w latach 2022-2026 ma wynieść według nich prawie 50 proc. Jeszcze w 2024 r. inflacja prawie trzykrotnie ma przekraczać centralny cel inflacyjny RPP (2,5 proc.).
- Moim zdaniem ludzie zauważyli, że puste dosypywanie pieniędzy kończy się tym, że i tak muszą więcej zapłacić w sklepie lub za wszelkiego rodzaju usługi. Do tego dochodzi jeszcze argument góry (władz MF - przyp.red.), która kilka miesięcy temu mówiła, że pieniędzy nie ma, a teraz nagle musimy znaleźć 25 mld zł (tyle ma kosztować 800 plus - przyp.red.). Ludzie to wszystko widzą. Ciekawe, ile jeszcze razy do października będziemy musieli połknąć swój własny język - zastanawia się nasz informator, mając na myśli październikowe wybory parlamentarne.
Rząd będzie musiał się bardziej merytorycznie wysilić
Kolejna osoba, z którą rozmawiamy, również wspomina o grupach pracowników MF oddelegowanych do konkretnej pracy wyborczej. Ona także słyszała o utyskiwaniach politycznych, że 800 plus i prawdopodobnie kolejne transfery nie będą już tak atrakcyjne dla dużych grup elektoratu (choć dla tych najgorzej uposażonych wciąż jest to ważna karta przetargowa w wyborach).
- Dla nas to jednak bardzo dobra wiadomość. W MF jest mnóstwo osób, które pamiętają fantastyczną pracę merytoryczną nad reformami strukturalnymi, które rzeczywiście coś w życiu społeczno-ekonomicznym naprawiały, a nie jedynie konieczność rezerwowania kolejnych miliardów na kolejne dopłaty. Oczywiście, rozumiem, że rząd nie miał wyjścia przy takiej kumulacji kryzysów, ale jak na to patrzę z perspektywy lat, to inne resorty mają dużą lekcję do odrobienia - wyjaśnia.
O co chodzi naszemu informatorowi? W jego opinii w przestrzeni publicznej przebija się coraz bardziej postulat poprawy usług publicznych i walki z drożyzną, a nie pomysłów typu 800 plus.
- Co z tego, że, jak to mówią zwykli ludzie, "władza da do ręki kolejne pieniądze", skoro tyle jest do zrobienia wokół. Widzę to nie z perspektywy klienta usług publicznych, tylko osoby, która obserwuje, co przychodzi do resortu w formie propozycji ustawowych z innych gmachów. Cyfryzacja administracji idzie dobrze, nieco rusza się mieszkaniówka, przebudził się MON, ale reszta ministerstw śpi. Działają wtedy, kiedy dostają polecenie polityczne pod konkretne zamówienie - ocenia inny pracownik MF.
- Jeśli mogę sobie pozwolić na ocenę polityczną tego wszystkiego, to emocje ludzi zaczynają najwyraźniej wędrować właśnie w kierunku realnej zmiany funkcjonowania naszej przestrzeni publicznej, a nie w stronę: dajcie nam więcej pieniędzy, to na was zagłosujemy. Tak mi się zdaje, szczególnie że i tak spora większość uważa, że inflacja zabrała im jeszcze więcej pieniędzy, więc każdy transfer niejako im się należy i nie jest premiowany politycznie - podsumowuje.
Badania, badania, badania
To, że PiS stworzył najlepszy aparat analityczny wśród wszystkich rządów, nie jest żadną tajemnicą. Na jego czele stoi psycholog społeczny, były niezależny komentator polityczny, a obecnie najbardziej zagorzały obrońca rządu Norbert Maliszewski. I on uprawia czystą narracje polityczną, która idzie w takt całego obozu Zjednoczonej Prawicy.
Niemniej, PiS najwyraźniej ma kłopot. Pomimo codziennego budowania spetryfikowanych przekazów medialnych po ogłoszeniu 800 plus kilka tygodni temu, sondaże partii znacząco nie drgnęły. Dlaczego? Odpowiedź może dać weekendowe badanie dla wp.pl, z którego wynika, że transfery społeczne nie są dla Polaków tak ważne, jakby się mogło wydawać. Zostali oni zapytani, czym będą się kierować, oddając swój głos na daną partię w najbliższych wyborach.
Najwięcej ankietowanych, bo aż 64 proc., stwierdziło, że będzie to program walki z inflacją i drożyzną. Na drugim miejscu (57,9 proc.) respondenci wskazali stosunek do relacji Polski z Unią Europejską. 55,9 proc. badanych Polaków oceniło, że na ich wybór będzie miała wpływ reforma systemu ochrony zdrowia. Dopiero 24,7 proc. pytanych zwróci uwagę na programy socjalne, jak 800 plus czy "babciowe".
Uwiedzenie przez PiS się kończy? "Coś ewidentnie się zmienia"
Także na niedzielnym marszu zorganizowanym przez opozycję wybrzmiewały hasła poprawy sytuacji w służbie zdrowia, edukacji, na uczelniach, w MOPS-ach, policji, służbie cywilnej MON, bibliotekach itp.
Komentatorzy polityczni pokroju dra Łukasza Pawłowskiego, autora książki o drugiej fali prywatyzacji, od dłuższego czasu przekonują, że prawica nad Wisłą znalazła dobrze rozpoznany za granicą sposób na uwiedzenie elektoratu. Polega on na dużych nominalnych sumach pieniędzy przekazywanych w transferach wprost do portfeli Polaków oraz konserwatywnej obyczajowości, która może dawać poczucie bezpieczeństwa przed szybko zmieniającym się światem.
Problem w tym, że PiS dając pieniądze do ręki, zaniedbał stymulację inwestycji. I to inwestycji szeroko pojętych - od tych w prywatnych przedsiębiorstwach (przez brak dialogu z biznesem i nieprzygotowane zmiany prawne) po inwestycje w administrację publiczną i zmiany strukturalne, które odczulibyśmy, korzystając z tych usług.
Dlatego ci, których na to stać, muszą uciekać do sektora prywatnego (żłobków, szkół, opieki medycznej, korepetycji, dodatkowych zajęć, prawników itp.), bo wiedzą, że nie mogą liczyć w tych aspektach na pomoc państwa. To może mieć daleko idące konsekwencje społeczne i ekonomiczne. Wszak inwestycje budują potencjał gospodarki na długie lata. A ich brak go podmywa (choć I kw. tego roku zaskoczył pod względem inwestycji pozytywnie).
- Coś ewidentnie się zmienia. Mam nadzieję, że owoce uszczelnienia podatków, które są naszym olbrzymim sukcesem, będą dobrze spożytkowane przez następne rządy. Może zrozumieją, że "era 500 plus" chyba się kończy i teraz przychodzi czas na prawdziwą pracę nad zalepianiem dziur, które powstały w wielu miejscach przez te osiem lat. Czasu jest mało, bo woda z nich przecieka coraz mocniejszym strumieniem i tama kiedyś runie. Uporządkujmy w końcu cały system transferów socjalnych, bo jest tam straszny chaos i zabierzmy się za realną naprawę otaczającej nas sfery publicznej. Już najwyższy czas - postuluje dyrektor w Ministerstwie Finansów.
Rząd jednak pomimo wspomnianych wyzwań wciąż snuje tę samą melodię. - Wsparcie dzieci, seniorów i osób niepełnosprawnych to nie wydatek, to inwestycja w przyszłość kraju, to jest odpowiedzialne zarządzanie państwem – powtarza jak mantrę minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl