Milion zwolnień na ból pleców. Lekarze: bezdyskusyjna patologia
W 2024 r. Polacy tylko na ból pleców wzięli ponad 1 mln zwolnień lekarskich, ponad 2,5-krotnie więcej niż dekadę temu. To przykład obrazujący patologię systemu zwolnień chorobowych, które dzięki teleporadom pracownik może uzyskać w kilkanaście minut - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Redakcja informuje, że przychodnie prześcigają się w ułatwianiu dostępu do elektronicznych zwolnień lekarskich (e-ZLA) wystawianych zdalnie. Na stronach internetowych zachęcają niskimi cenami, dodatkowymi zniżkami (każda kolejna konsultacja –20 proc.), krótkim czasem realizacji usługi (e-zwolnienie lekarskie express w 15 minut) oraz minimum formalności. Może wystarczyć wypełnienie formularza online lub odbycie "wizyty lekarskiej" przez czat.
W komentarzu przesłanym "DGP" Naczelna Izba Lekarska wprost nazywa ten system "zwolnieniomatami". - O ile teleporada i uzyskane na niej ZLA nie budzi specjalnych kontrowersji, o tyle ZLA uzyskane na zasadzie wypełnienia formularza, opłacenia i otrzymania zwolnienia są bezdyskusyjną patologią - uważa rzecznik NIL Jakub Kosikowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozwija biznesy od zera i zawsze wygrywa - Lech Kaniuk w Biznes Klasie
Liczba "lekarskich jednodniówek" w ciągu 10 lat wzrosła prawie czterokrotnie. W 2014 r. lekarze wystawili 451 tys. takich zaświadczeń, a rok temu już 1,65 mln (wzrost o 366 proc.). Ogólna liczba zwolnień chorobowych w ciągu 10 lat wzrosła o ponad 30 proc. – z 17 mln w 2014 r. do 22,2 mln w zeszłym roku - czytamy w dzienniku.
Przedstawiciele pracodawców, z którymi rozmawiali dziennikarze "DGP", podkreślają też, że w dobie niskiego bezrobocia i tzw. rynku pracownika zwolnienia lekarskie miewają znamiona szantażu - jeśli przełożony nie zgodzi się na urlop pracownika w wybranym przez niego terminie, to ten i tak nie przyjdzie do pracy pod przykrywką niedyspozycji zdrowotnej.
Konsultacje lekarskie przez internet, dostępne już od 75 zł, często ograniczają się jedynie do wypełnienia formularza online lub krótkiej wymiany wiadomości tekstowych z lekarzem przez czat, dzięki czemu symulant może wskazać na dowolną, wyimaginowaną dolegliwość. Nawet w przypadku przeprowadzenia wywiadu lekarskiego przez telefon cały proces może trwać raptem kilkanaście minut, co jest dodatkową pokusą do ubiegania się o "szybkie L4" - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".