Polska podąża "grecką ścieżką". "Gdzieś w oddali jest przepaść" [OPINIA]

Jeśli nie chcemy znaleźć się kiedyś tam, gdzie znalazła się Grecja, jest dobry moment, by zmienić kierunek marszu. Niezależnie od ukrywania prawdy przez rządzących polskie finanse publiczne znalazły się w fatalnym stanie - pisze dla money.pl prof. Witold Orłowski.

The leader of Civic Coalition (KO), Donald Tusk stands among the leader of Poland 2050 Party, Szymon Holownia, the Leader of Polish People's Party (PSL), Wladyslaw Kosiniak Kamysz and one of the Leaders of the New Left, Wlodzimierz Czarzasty as they give a press statement in Warsaw. The opposition's candidate for future prime minister is Donald Tusk , in Warsaw, Poland on October 24, 2023.POLAND OUT (Photo by Andrzej Iwanczuk/NurPhoto via Getty Images)Jeśli nie chcemy znaleźć się kiedyś tam, gdzie znalazła się Grecja, jest dobry moment, by zmienić kierunek marszu
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Witold Orłowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Ekonomiści do znudzenia powtarzają, że nadmierny dług publiczny jest rzeczą groźną. Żeby wziąć pierwszy przykład z brzegu: w Grecji ogromny dług państwa doprowadził dekadę temu do spektakularnej katastrofy gospodarczej, czyli praktycznie bankructwa kraju. Kosztem okazał się gigantyczny kryzys gospodarczy, w wyniku którego Grecja, szczycąca się kilkanaście lat temu PKB na głowę mieszkańca dwukrotnie wyższym od Polski, dziś ma go na poziomie o 15 proc. niższym od naszego.

Czyli jednak coś z tym długiem jest, choć dla wielu polityków "finansowanie wzrostem długu" oznacza ekonomiczny cud: można dowolnie zwiększać wydatki budżetowe, swobodnie kupując przed wyborami głosy swojego elektoratu, a żadnych konsekwencji nie ma.

Polska weszła na ścieżkę grecką

Kiedy nieco ponad cztery lata temu, na kilka miesięcy przed poprzednimi wyborami, powiedziałem w jakiś wywiadzie, że moim zdaniem Polska weszła na ścieżkę grecką, wywołało to nieco wzburzenia. Jedni zrozumieli to jako zapowiedź, że już za chwilę rząd zetknie się ze ścianą, czyli gwałtownym spadkiem ratingu i ryzykiem bankructwa. Inni reagowali oburzeniem, mówiąc, że to tylko antyrządowa propaganda, bo żaden kryzys nam nie zagraża, a finanse są w znakomitym stanie.

W dalszej części zdania wytłumaczyłem, o co mi chodziło z tą całą "grecką ścieżką", ale niestety nie wszyscy dosłuchali tego zdania do końca. Powiedziałem, że nie chodzi wcale o ryzyko bankructwa. Polska miała cztery lata temu zadłużenie publiczne w wysokości 45 proc. PKB (dziś jest to nadal tylko 50 proc.). Grecja niemal zbankrutowała, ale dopiero z długiem w wysokości 180 proc. PKB.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

NBP w ogniu krytyki. "Glapiński będzie musiał pożegnać się ze swoim stanowiskiem"

Co jeszcze ważniejsze, polski rząd zawsze może poprosić o pomoc Narodowy Bank Polski, który może uratować go przed bankructwem, otwierając dodatkową linię kredytową albo skupując z rynku obligacje rządowe (co w żargonie ekonomicznym nazywa się "drukowaniem pieniędzy", choć dziś, zamiast drukarki, wystarczy wcisnąć klawisz Enter). Grecja oczywiście takiej możliwości nie miała, bo używała euro, a na dodruk euro w celu ratowania Grecji musiałyby zgodzić się pozostałe kraje strefy. Mówiąc krótko, ani cztery lata temu, ani dziś Polsce nie grozi bankructwo, choć konsekwencją nadmiernego druku pieniądza może być oczywiście podniesiona przez wiele lat inflacja.

O co chodziło z "grecką ścieżką"?

No to o co chodziło z tą "grecką ścieżką"? Chodziło o to, że od czasu pamiętnej zapowiedzi podniesienia z dnia na dzień emerytur, innych świadczeń i płac minimalnych, a jednocześnie obniżenia podatków (bo tę złożoną na partyjnym wiecu zapowiedź komentowałem cztery lata temu), co rzeczywiście dało wtedy wyborczy sukces PiS, większość polskich polityków doszła do przekonania, że jedynym sposobem wygrania wyborów jest kupienie głosów wyborców. Znaczna część społeczeństwa z tym się zgodziła, oczekując od polityków takiego właśnie przedwyborczego przekupstwa. A to jest właśnie to, co działo się latami w Grecji i co doprowadziło kraj na krawędź bankructwa.

Ale przecież kiedyś i Grecja miała niskie zadłużenie. Jeszcze w końcu lat 80. poziom greckiego długu był taki jak obecnie w Polsce (50 proc. PKB). Wtedy też mogło się pod Akropolem wydawać, że opowiadanie o jakiejkolwiek groźbie bankructwa to czysta fantazja. Co roku kraj odnotowywał wielkie deficyty finansów państwa, przed każdymi wyborami partie licytowały się na obietnice wydatkowe, ale mimo to przez lata wszystko jakoś się trzymało. Potrzeba było niemal ćwierć wieku takiej polityki, zanim groźba się zmaterializowała. Ale jak się idzie ścieżką w stronę przepaści, to choćby jej krawędź była bardzo daleko, kiedyś się w końcu do niej dotrze.

Jeśli nie chcemy znaleźć się kiedyś tam, gdzie znalazła się Grecja, jest dobry moment, by zmienić kierunek marszu. Niezależnie od ukrywania prawdy przez rządzących (premier wciąż twierdzi, że nasz budżet jest w świetnym stanie, choć jednocześnie informuje Brukselę o największym w historii deficycie i ogromnym przyroście długu) polskie finanse publiczne znalazły się w fatalnym stanie. Jak fatalnym nawet nie wiemy, bo dla zaciemnienia obrazu rząd używał nie tylko statystycznych sztuczek, ale również zwykłych kłamstw i przemilczeń (i tylko dzięki koreańskiej telewizji dowiadywaliśmy się przypadkiem, że rząd zaciągał w tajemnicy kolejne długi sięgające dziesiątek miliardów dolarów).

Budżet państwa stał się skarbonką służącą beztroskim wydatkom na wszystkie cele, które zamarzą się politykom, a urząd ministra finansów sprowadzony został do roli posłańca, który ma biegać i pokrywać koszty wszystkich zakupów, których dokonują.

I to jest właśnie ta "grecka ścieżka", z której musimy zawrócić. Musimy zawrócić, nawet jeśli przez wiele lat nie groziłoby nam jeszcze bankructwo. Bo gdzieś tam w oddali jest przepaść.

Prof. Witold Orłowski, ekonomista, publicysta, wykładowca akademicki

Źródło artykułu: money.pl
Wybrane dla Ciebie
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 30.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 30.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 30.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 30.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 30.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 30.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 30.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 30.12.2025
Sankcje zmąciły wielki sen Putina. Plany odłożone na lata
Sankcje zmąciły wielki sen Putina. Plany odłożone na lata
Polska się kurczy. W 90 powiatach dzietność runęła. Alarmujące dane
Polska się kurczy. W 90 powiatach dzietność runęła. Alarmujące dane
Chińskie firmy staną przed tym samym wyzwaniem, co UE. Zmuszą ich podatkiem
Chińskie firmy staną przed tym samym wyzwaniem, co UE. Zmuszą ich podatkiem
Trump znów uderza w szefa FED. "Wciąż mogę go zwolnić"
Trump znów uderza w szefa FED. "Wciąż mogę go zwolnić"
Deweloperzy szykują się na nowe żniwa. Sprzedaż nowych mieszkań wzrośnie
Deweloperzy szykują się na nowe żniwa. Sprzedaż nowych mieszkań wzrośnie
Taryfy wracają, rachunki rosną. Oto ile zapłacą Polacy
Taryfy wracają, rachunki rosną. Oto ile zapłacą Polacy
Nina Terentiew odejdzie z rady nadzorczej Polsatu? Nieoficjalne doniesienia
Nina Terentiew odejdzie z rady nadzorczej Polsatu? Nieoficjalne doniesienia
Rosyjski supermarket znów wkroczył do UE. Zmienił szyld
Rosyjski supermarket znów wkroczył do UE. Zmienił szyld