Polska poza systemem rurociągów NATO. Co w przypadku zagrożenia?
Mimo niemal trzech dekad członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim Polska wciąż pozostaje poza zasięgiem kluczowej dla obronności infrastruktury paliwowej NATO - systemu rurociągów CEPS (Central Europe Pipeline System). Ta luka stanowi poważne wyzwanie dla zdolności obronnych nie tylko Polski, ale całej wschodniej flanki NATO. Jak ją załatać?
System CEPS, będący największym z dziesięciu wojskowych systemów rurociągowych Sojuszu, rozciąga się na długości około 5,5 tysięcy kilometrów przez terytorium pięciu państw członkowskich: Francji, Belgii, Luksemburga, Holandii i Niemiec. Jego wschodni kraniec kończy się w centralnych Niemczech, dokładnie na linii dawnego podziału między RFN a NRD - symbolicznej granicy zimnej wojny, która paradoksalnie wciąż wyznacza zasięg krytycznej infrastruktury obronnej.
Rocznie przez system CEPS przepływa około 13 milionów metrów sześciennych produktów ropopochodnych, zapewniając nieprzerwane dostawy paliwa lotniczego i innych produktów naftowych do 36 obiektów wojskowych, w tym 20 baz lotniczych i 9 lotnisk cywilnych wykorzystywanych przez siły NATO. System ten powstał w latach 50. XX wieku w ramach programu infrastrukturalnego NATO, mającego na celu zapewnienie niezawodnego zaopatrzenia w paliwo dla sił sojuszniczych stacjonujących w Europie Zachodniej podczas zimnej wojny.
Obecny model zaopatrzenia - nieadekwatny do współczesnych wyzwań
Polska dostępu do rurociągów CEPS nie ma. Nasz kraj opiera swoje wojskowe zaopatrzenie paliwowe na systemie, który w warunkach pokojowych może być wystarczający, ale w przypadku konfliktu zbrojnego szybko okazałby się krytycznie niewydolny. Paliwa dla Sił Zbrojnych RP oraz jednostek NATO stacjonujących na polskim terytorium dostarczane są poprzez system zamówień realizowanych przez cywilną infrastrukturę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaczynał od zera. Dziś zarabia miliony na turystyce - Maciej Nykiel w Biznes Klasie
Dariusz Czopek, ekspert ds. rynków paliwowych, przekonuje w rozmowie z money.pl, że logistyka będzie wyzwaniem w razie potrzeby.
Większość paliw gotowych w Polsce pochodzi z dwóch naszych rafinerii, których zdolność produkcyjna na wypadek wojny powinna wystarczyć. Ropa do nich jest dostarczana głównie przez Naftoport w Gdańsku i następnie rurą do Płocka. To na pewno są wąskie gardła - zauważa ekspert.
W opinii Czopka można stworzyć system, który brak dostępu do infrastruktury NATO przynajmniej częściowo zrównoważy. - Gdybyśmy chcieli się zdywersyfikować, należałoby zarówno zapewnić backup dla Naftoportu, czyli połączyć istniejący w Polsce system ropociągów z systemem europejskim np. Czechami, które mają połączenie z rurą do Triestu, jak i połączyć się rurociągami Natowskimi - ocenia. - Zasada jest taka, że w przypadku zaopatrzenia w paliwa im więcej, tym lepiej. Trzeba jednak wiedzieć, że to się łączy z gigantycznymi kosztami - dodaje.
Ekspert stwierdził też, że w budowie tego typu infrastruktury konieczny jest udział wojskowych ekspertów. - Niezbędne jest oszacowanie ile i jakich paliw potrzebujemy - łącznie z tym że według mojej wiedzy Leopardy wymagają innego paliwa niż Abramsy oraz czy obecna infrastruktura jest wystarczająca - wyjaśnia Dawid Czopek.
Obawy te mają swoje uzasadnienie. Współczesne operacje wojskowe charakteryzują się ogromnym zapotrzebowaniem na paliwo. Przykładowo, pojedynczy myśliwiec F-35, którego Polska zamówiła 32 egzemplarze, podczas intensywnych działań bojowych może zużywać nawet kilkanaście ton paliwa dziennie. Batalion czołgów Abrams w warunkach bojowych potrzebuje dziesiątek tysięcy litrów paliwa na dobę. Przy jednoczesnym prowadzeniu operacji przez siły lądowe, powietrzne i morskie, dzienne zapotrzebowanie na paliwo mogłoby sięgać milionów litrów.
Jak Polska przechowuje zapasy paliw?
Produkty naftowe gromadzone są w Regionalnych Bazach Materiałowych, które pełnią rolę strategicznych magazynów, oraz w wyspecjalizowanych składach przy bazach lotniczych i komendach portów wojennych. Stamtąd transportowane są do poszczególnych jednostek wojskowych za pomocą cystern kolejowych i samochodowych. Ten model dystrybucji, choć funkcjonalny w czasie pokoju, charakteryzuje się szeregiem poważnych ograniczeń w kontekście potencjalnego konfliktu.
Transport kołowy i kolejowy jest znacznie bardziej podatny na zakłócenia niż przesył rurociągowy. Cysterny drogowe i kolejowe stanowią łatwe cele dla działań sabotażowych czy ataków powietrznych. Dodatkowo, masowy transport paliw tymi metodami w warunkach wojennych prowadziłby do znacznego obciążenia i tak już przeciążonej infrastruktury transportowej, która musiałaby jednocześnie obsługiwać przerzuty wojsk, sprzętu i zaopatrzenia.
Skala wyzwania finansowego i politycznego
Rozbudowa systemu CEPS do krajów Europy Środkowo-Wschodniej to przedsięwzięcie o gigantycznej skali. Opracowane dotychczas studium wykonalności wskazuje, że koszt całej inwestycji w regionie mógłby sięgnąć astronomicznej kwoty 21 miliardów euro. Ta suma obejmowałaby nie tylko budowę samych rurociągów, ale również niezbędną infrastrukturę towarzyszącą: stacje pompowe, zbiorniki magazynowe, systemy kontroli i zabezpieczeń oraz terminale dystrybucyjne.
Projekt zakłada przedłużenie istniejącej sieci z Niemiec przez Polskę do krajów bałtyckich oraz potencjalnie na południe, do Czech i Słowacji. Taka rozbudowa nie tylko zwiększyłaby bezpieczeństwo energetyczne wschodniej flanki NATO, ale również umożliwiłaby szybkie i efektywne wsparcie logistyczne dla sił sojuszniczych w przypadku kryzysu.
Kluczowym problemem pozostaje jednak kwestia finansowania. Polska wraz z innymi krajami regionu zabiega o wykorzystanie wspólnych funduszy NATO oraz środków unijnych, argumentując, że rozbudowa CEPS to inwestycja w bezpieczeństwo całego Sojuszu. Jednak państwa południowej Europy, które same borykają się z własnymi wyzwaniami bezpieczeństwa i priorytetami inwestycyjnymi, niechętnie odnoszą się do pomysłu finansowania projektu ze wspólnych środków.
Implikacje operacyjne braku dostępu do CEPS
Ośrodek Studiów Wschodnich w swoich analizach wskazuje na krytyczne konsekwencje obecnej sytuacji. W przypadku konfliktu wysokiej intensywności, zaopatrywanie całego środkowoeuropejskiego teatru działań wyłącznie przy użyciu transportu kołowego i kolejowego mogłoby w bardzo krótkim czasie doprowadzić do wyczerpania dostępnych zasobów transportowych.
System cysternowy wymaga również znacznie większej liczby personelu do obsługi - kierowców, konwojentów, personelu przeładunkowego. W warunkach wojennych ci ludzie byliby narażeni na ataki, a każda strata personalna dodatkowo komplikowałaby i tak już napięty system logistyczny. Rurociągi natomiast działają w sposób zautomatyzowany, wymagając minimalnej obsługi i będąc znacznie trudniejszymi do całkowitego unieszkodliwienia.
Szerszy kontekst geopolityczny
Brak dostępu Polski i krajów bałtyckich do systemu CEPS nabiera szczególnego znaczenia w kontekście agresywnej polityki Rosji i trwającej wojny w Ukrainie. Wschodnia flanka NATO stała się de facto linią frontu w konfrontacji z autorytarnym reżimem, a zdolność do szybkiego i efektywnego wsparcia logistycznego sił własnych i sojuszniczych może okazać się kluczowa dla odstraszania potencjalnej agresji.
Warto również zauważyć, że rozbudowa CEPS miałaby wymiar nie tylko stricte militarny. Infrastruktura ta mogłaby w czasie pokoju służyć również celom cywilnym, zwiększając bezpieczeństwo energetyczne regionu i dywersyfikując źródła dostaw paliw. To argument szczególnie istotny w kontekście dążenia do uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych.
System rurociągów mógłby również znacząco przyspieszyć rotację sił NATO w regionie. Obecnie jednym z głównych wyzwań dla sojuszniczych jednostek przerzucanych na wschodnią flankę jest zapewnienie im odpowiedniego wsparcia logistycznego.
Perspektywy realizacji projektu
Mimo oczywistych korzyści strategicznych, realizacja projektu rozbudowy CEPS napotyka na szereg przeszkód. Oprócz wspomnianego już problemu finansowania, wyzwaniem są również kwestie techniczne i środowiskowe. Budowa tysięcy kilometrów rurociągów przez gęsto zaludnione tereny Europy Środkowej.
Dodatkowo, sam proces budowy trwałby latami, a w międzyczasie sytuacja bezpieczeństwa może ulec dalszemu pogorszeniu. Dlatego równolegle z działaniami na rzecz rozbudowy CEPS, Polska i inne kraje regionu muszą inwestować w rozbudowę własnych zdolności magazynowania i dystrybucji paliw, w tym w modernizację istniejących baz paliwowych i zwiększenie floty cystern.
Istotnym elementem dyskusji jest również kwestia standardów NATO i interoperacyjności. System CEPS działa według ściśle określonych norm technicznych i procedur operacyjnych. Integracja nowych odcinków wymagałaby nie tylko fizycznego połączenia rur, ale również harmonizacji systemów kontroli, zabezpieczeń i zarządzania przepływem.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl