"Przerwa nadal jest szkodliwa". Ekonomista tłumaczy, co oznacza decyzja Trumpa ws. ceł
- Administracja Trumpa obiecywała, że nigdy nie zmieni polityki, ale właśnie to zrobiła. Jednak 90-dniowa przerwa nadal jest szkodliwa, ponieważ nie pozwala przedsiębiorstwom na skuteczne planowanie. Administracja musi trwale wycofać tę politykę - komentuje chaos wokół amerykańskich ceł prof. Kenneth Reinert z Uniwersytetu George'a Masona w Wirginii.
Prezydent USA Donald Trump zaskoczył w środę cały świat i ogłosił, że na 90 dni wstrzymuje wprowadzone rankiem tego samego dnia stawki celne na import z poszczególnych krajów. W mocy pozostanie przez ten czas 10-procentowa stawka, wprowadzona już w ubiegłym tygodniu. Decyzja ta nie dotyczy Chin - Pekin został obłożony aż 125-procentowymi cłami.
Zaskoczony tą nagłą woltą wydawał się być nawet przedstawiciel USA ds. handlu Jamieson Greer, który o zakomunikowanej wpisem w mediach społecznościowych decyzji Trumpa dowiedział się podczas wysłuchania w Kongresie, gdzie wcześniej przez pięć godzin bronił nałożonych przez Trumpa ceł. Jak przyznał, dowiedział się o decyzji Trumpa podczas wysłuchania, choć dodał, że były na ten temat dyskusje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder bez cenzury o analitykach biznesowych. "Niewiele w życiu widzieli"
- To jest absolutnie niedorzeczne - komentuje politykę Trumpa prof. Kenneth Reinert, ekspert od handlu międzynarodowego. Jak przyznaje w rozmowie z PAP, on sam był zaskoczony zwrotem Trumpa, bo administracja wcześniej konsekwentnie zaprzeczała, by prezydent rozważał pauzę.
- Administracja Trumpa obiecywała, że nigdy nie zmieni polityki, ale właśnie to zrobiła. Jednak 90-dniowa przerwa nadal jest szkodliwa, ponieważ nie pozwala przedsiębiorstwom na skuteczne planowanie. Administracja musi trwale wycofać tę politykę - zaznacza ekonomista.
Jak ocenia prof. Reinert, wprowadzone przez prezydenta 10-procentowe cło na import z niemal całego świata i 125-procentowe cło (które, jak poinformował Biały Dom w czwartek po południu czasu polskiego - wynosi de facto 145 proc.) na Chiny są "ekstremalne" i nie mają nic wspólnego z zasadą wzajemności, na której miały się opierać. W efekcie USA nadal mają najwyższe cła spośród rozwiniętych gospodarek.
- Ekstremalne cła nałożone przez administrację Trumpa zaczęły się jako propozycja wprowadzenia wzajemnych taryf. Nałożono jednak taryfy niewzajemne. Miały one na celu zmniejszenie zarówno ogólnego, jak i dwustronnego deficytu handlowego w towarach. Handel usługami został tymczasem całkowicie zignorowany - zauważył ekspert. - I zgodnie z oczekiwaniami, cła te wywołały wojnę handlową. Stawało się to poważnym ciosem dla światowej gospodarki, szkodząc również gospodarce USA, w tym sektorowi produkcyjnemu - dodał.
Jak zauważył prof. Reinert, szkodliwe skutki ceł były zauważalne na rynkach akcji i obligacji. Trump w środę przyznał, że to właśnie reakcja rynku skłoniła go do zwrotu.
- Ludzie trochę wyskakują poza linię. Byli trochę nerwowi, ludzie trochę się denerwowali, troszeczkę się wystraszyli - powiedział amerykański prezydent. Zwrócił przy tym uwagę, że szczególnie zadziałały na niego wzrosty w rentowności obligacji skarbowych.
- Obserwowałem rynek obligacji. Jest bardzo skomplikowany. Jeśli spojrzysz na niego teraz, jest piękny. Rynek obligacji jest teraz piękny. Ale widziałem wczoraj wieczorem, że ludziom robiło się trochę niedobrze - przyznał Trump.
Niepewność co do decyzji Trumpa "paraliżuje biznes"
Paul Krugman, laureat ekonomicznego Nobla, napisał w czwartek na swym blogu, że zmienność i nieprzewidywalność polityki prezydenta Donalda Trumpa paraliżuje amerykański biznes i grozi tym, że powtórzy się "moment Lehman Brothers", w którym upadek tego banku stał się początkiem kryzysu finansowego.
Krugman, profesor ekonomii na Uniwersytecie Nowego Jorku i London School of Economics, zwraca uwagę, że na rynku pojawiają się znaki mogące zapowiadać kolejny kryzys finansowy. Przede wszystkim zaś "niepewność dotycząca polityki Trumpa jest takim samym problemem dla gospodarki, jak jego polityka".
Taka sytuacja "paraliżuje biznes": przedsiębiorcy i zarządy firm obawiają się wdrażania jakichkolwiek długofalowych planów, ponieważ mogą się one okazać "katastrofalną pomyłką". Jeśli bowiem firma zbuduje fabrykę, której działalność jest uzależniona od importu, to cła mogą "podciąć jej nogi". A jeśli powstaną zakłady, których sukces zależy od utrzymania taryf, to wykończyć może je decyzja o zniesieniu ceł - wyjaśnia Krugman. "Powtarzam, rzecz w tym, że nie ma naprawdę gospodarczej filozofii MAGA ("uczyńmy Amerykę znów wielką" - przyp. red.), jest tylko to, co odpowiada (w danej chwili) kruchemu ego Trumpa" - podkreśla noblista.
Wyjaśnia, że niekorzystne sygnały dotyczące gospodarki to m.in. inflacja, wzrost oprocentowania długoterminowych obligacji rządowych USA, a także fakt, że płynność na rynkach kapitałowych gwarantują obecnie przede wszystkim fundusze hedgingowe, ale jeśli ucierpią one na skutek "nieobliczalnej polityki", to wywoła to "napięcia w całym systemie" finansowym.
"Za ten kryzys odpowiadałby tylko jeden człowiek"
"New York Times" pisze w czwartek, że decyzja Trumpa dotycząca zawieszenia na 90 dni wdrożenia ceł "podyktowana była strachem, że jego ryzykowna zagrywka z cłami może się przerodzić w kryzys finansowy. A w odróżnieniu od dwóch poprzednich załamań w ciągu ostatnich 20 lat - globalnego kryzysu z 2008 roku i pandemii w 2020 roku - za ten kryzys odpowiadałby tylko jeden człowiek".
"Wall Street Journal" ocenia, że Trump ugiął się w sprawie taryf również ze względu na opinie najbardziej wpływowych szefów firm. Szczególnie ważne były opinie, jakie publicznie wygłosili Larry Fink, dyrektor wykonawczy wielkiego funduszu inwestycyjnego BlackRock, i Jamie Dimon, szef banku JPMorgan Chase.
Fink oznajmił, że prezesi najważniejszych korporacji uważają, iż kraj już wchodzi w recesję. Dimon opublikował w poniedziałek notę do udziałowców, ostrzegając ich, że "niedawne cła najprawdopodobniej zwiększą inflację i skłaniają wielu (ekspertów) do przewidywania ewentualnej recesji".
"Trzeba było tygodniowych spadków na rynkach akcji i obligacji, wraz z uporczywą kampanią menedżerów, kongresmenów, lobbystów i zagranicznych przywódców, by nakłonić Trumpa do wycofania na 90 dni głównego elementu jego rewolucyjnego planu taryfowego" - podsumowuje "WSJ".
- Świat się cieszy, Trump się ugiął, przynajmniej przed sojusznikami. Osobną sprawą jest to, czy uda się dogadać za 90 dni. To się okaże, na razie nie wiemy - komentował w środę w rozmowie z money.pl Piotr Kuczyński, analityk z Domu Inwestycyjnego Xelion. - Według mnie na razie radość jest przedwczesna, bo jeśli mamy do czynienia z takimi decyzjami administracji USA po kilku tygodniach, to czego możemy się spodziewać przez resztę kadencji? To jest duży znak zapytania według mnie - zwracał uwagę.