Dochody z ropy i gazu lecą na łeb na szyję. Oto co szykuje Putin
Ministerstwo finansów Rosji zaproponowało podwyższenie od przyszłego roku podatku VAT do 22 proc., aby móc opłacić wydatki na kolejny rok wojny przeciw Ukrainie - poinformowała agencja Reutera. Rozgrzana gospodarka wojenna Rosji znalazła się w tzw. recesji technicznej, a przychody z ropy i gazu pikują.
Rosyjski przywódca Władimir Putin zasygnalizował w zeszłym tygodniu, że jest otwarty na podniesienie niektórych podatków w celu dopięcia budżetu w warunkach wojny. Przypomniał, że Stany Zjednoczone podniosły podatki dla najbogatszych podczas wojen wietnamskiej i koreańskiej.
Według rosyjskiego resortu finansów, podniesienie VAT, który wynosił dotąd 20 proc., ma "służyć przede wszystkim finansowaniu obrony i bezpieczeństwa".
Płatności to ostatni bastion suwerenności. Czy Polska obroni się przed dominacją Big Techów?
Ministerstwo podało w oświadczeniu, że proponuje także podniesienie innych podatków, w tym od hazardu.
Strategicznym priorytetem jest zapewnienie finansowego wsparcia na potrzeby kraju w sferze obrony i bezpieczeństwa oraz socjalną pomoc dla rodzin uczestników specjalnej operacji wojskowej - napisano w oświadczeniu.
"Specjalna operacja wojskowa" to termin, którym w Rosji określa się inwazję na Ukrainę.
Według ministerstwa "środki przewidziane w budżecie umożliwią wyposażenie sił zbrojnych w niezbędną broń i sprzęt wojskowy, opłacenie personelu wojskowego i wsparcie jego rodzin, a także zmodernizowanie firm przemysłu obronnego".
Putin przekonuje, że o kryzysie nie ma mowy
Raport banku centralnego Rosji z początku miesiąca ujawnił, że dynamika wzrostu rosyjskiego PKB stopniała drugi kwartał z rzędu w ujęciu kwartalnym. To odpowiada definicji recesji technicznej. Władimir Putin stara się jednak przedstawiać sytuację kraju w różowych barwach.
Rosyjski przywódca na spotkaniu z parlamentarzystami powiedział, że od recesji Rosja jest daleka, a "spowolnienie gospodarcze", jak określił sytuację, nie jest oznaką kryzysu, ale "przemyślanej decyzji władz". Putin stara się przekonywać, że Kreml w ten sposób poprowadził państwo, by ograniczyć inflację i utrzymać stabilność makroekonomiczną.
W czerwcu minister gospodarki Maksym Reszetnikow ostrzegał, że Rosja znajduje się 'na skraju recesji'. Dane makroekonomiczne pokazują również gwałtowne spowolnienie po wzroście PKB o 4,1 proc. w 2023 r. i 4,3 proc. w 2024 r. Obecnie prognozy zakładają, że wzrost w 2025 r. wyniesie jedynie ok. 1 proc., a inflacja przekroczy 8 proc.
Przychody Rosji ze sprzedaży gazu i ropy we wrześniu prawdopodobnie będą o 23 proc. niższe w porównaniu z zeszłym rokiem. Reuters wskazuje na niższe ceny surowca oraz silniejszego rubla.
Rośnie rosyjski deficyt
Miesiąc do miesiąca, przychody z ropy i gazu we wrześniu mają wzrosnąć o 17 proc., co jest wynikiem zmniejszenia rządowych subsydiów dla rafinerii. W pierwszych dziewięciu miesiącach roku mają wynieść 6,62 biliona rubli, co oznaczałoby spadek rok do roku o 20,5 proc.
Surowce energetyczne odpowiadają za mniej więcej jedną czwartą budżetu Rosji. W ubiegłym roku dochody z ropy i gazu wyniosły 11,13 biliona rubli. Początkowo prognozowano, że w 2025 r. wyniosą one 10,94 biliona rubli, czyli ok. 5 proc. PKB, ale prognoza została obniżona do 8,32 biliona rubli, m.in. ze względu na spadek cen ropy.
Rosyjski deficyt budżetowy rośnie, m.in. ze względu na fakt, że w budżecie założono wyższe ceny ropy Urals. Sytuacja na rynku sprawia jednak, że ryzyka geopolityczne nie podbijają stawek tak mocno, jak chciałby tego Kreml.
Wszystkie te czynniki w zestawieniu z rosnącymi wydatkami na wojnę w Ukrainie i zbrojenia sprawiają, że fundusz rezerw fiskalnych, zasilany nadwyżkami ze sprzedaży paliw kopalnych, jest sukcesywnie uszczuplany. Obecnie Kreml ma tam ok. 4 biliony rubli (48,25 miliarda dolarów).
"Rząd planuje w tym roku wykorzystać fundusz na 447 miliardów rubli (5,39 miliarda dolarów) na pokrycie części deficytu budżetowego, który ma przekroczyć 1,7 proc. PKB" - podaje agencja.
Sytuacja gospodarki Rosji powoduje, że Putin sięga do kieszeni podatników. Kolejny raz w niedługim czasie. Tymczasem obiecał, że podwyżki z 2025 r. będą ostatnimi do 2030 r.