"To nie powód do dumy". Ekonomista mówi, jakie mogą być skutki decyzji Trumpa
Prezydent Donald Trump ogłosił w środę nowe cła na kraje na całym świecie. - Decyzja Trumpa może poskutkować tym, że Stany Zjednoczone będą miały podobny wzrost gospodarczy, co kraje strefy euro, a to nie powód do dumy - komentuje w rozmowie z money.pl Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.
- To jest "Dzień Wyzwolenia", czekaliśmy na niego długo, na zawsze zostanie zapamiętany jako dzień, w którym amerykański przemysł się odrodził - mówił podczas środowego wystąpienia przed Białym Domem Donald Trump. - Podpiszę historyczny dekret wykonawczy, wprowadzający wzajemne cła na kraje na całym świecie. Wzajemne. Oznacza to, że oni robią to nam, a my robimy to im. Bardzo proste. Prościej się nie da. To jeden z najważniejszych dni, moim zdaniem, w historii Ameryki. To nasza deklaracja niepodległości gospodarczej - stwierdził.
Na koniec przemówienia podpisał rozporządzenie ustanawiające minimalną 10-proc. podstawową stawkę ceł dla towarów z całego świata oraz dodatkowe cła wzajemne dla większości innych państw, w tym 20-proc. cło na produkty z UE. Poniżej stawki dla innych, wybranych państw:
- Chiny - 34 proc.,
- kraje UE - 20 proc.,
- Wielka Brytania - 10 proc.,
- Wietnam - 46 proc.,
- Tajwan - 32 proc.,
- Japonia - 24 proc.,
- Indie - 26 proc.,
- Korea Płd. - 25 proc.,
- Tajlandia - 36 proc.,
- Szwajcaria - 31 proc.,
- Indonezja - 32 proc.
Przypomnijmy, że o północy ze środy na czwartek weszły też w życie zapowiadane już wcześniej 25-proc. cła na samochody i części do nich sprowadzane do USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder bez cenzury o analitykach biznesowych. "Niewiele w życiu widzieli"
"Nowe cła zwiększają prawdopodobieństwo środowiska recesyjnego"
- Ze słów Donalda Trumpa wynika, że bazowa stawka na cały import, która już po ostatnich zapowiedziach, wynosiła średnio 8 proc., wzrośnie do 10 proc. Natomiast nie jest do końca jasne, w jaki sposób mają być zaimplementowane te skrajne stawki. Znowu przekaz jest niedokładny. Trzeba poczekać, co konkretnie zakomunikuje Departament Handlu. Do tego czasu na giełdach będzie panował chaos, bo sam prezydent nie wykluczył dalszych zmian w stawkach - komentuje w rozmowie z money.pl Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.
- Jeżeli to wejdzie w życie, to nowe cła zwiększają prawdopodobieństwo środowiska recesyjnego. Ostatnie prognozy wzrostu dla USA były rewidowane w dół do około 1,5 proc. rok do roku, ale wojna celna może obniżyć PKB o 0,3-0,8 proc. PKB przez podniesienie kosztów produkcji. USA są w stanie ściąć potencjalny wzrost globalnego PKB o 0,5-1 proc. w ciągu dwóch lat za sprawą ograniczenia wymiany handlowej na świecie - ocenia.
I przypomina, że już w latach 2018-2019, kiedy USA wprowadziły pierwsze cła, mieliśmy do czynienia ze zmniejszeniem globalnego wzrostu gospodarczego. Cła na chiński i europejski import ograniczyły potencjalny wzrost w tych latach o około 0,5 proc.
- Jeżeli te taryfy zostaną wdrożone jako dodatkowe stawki wobec tych, które już zostały wprowadzone, to ich łączny efekt może być taki, że zetną od 0,5-1,5 proc. PKB w Unii Europejskiej w ciągu roku lub dwóch. Najmocniej uderzony zostanie sektor motoryzacyjny, czyli Niemcy, Włochy, Francja, Węgry i Słowacja. Eksport samochodów do USA może spaść o jedną trzecią - ocenia ekonomista.
- Jeśli chodzi o Polskę, to u nas te szacunki przedstawiał Polski Instytut Ekonomiczny. Wzrost polskiego PKB może zostać ograniczony o około 0,4 proc. PKB, a w przypadku dalszej eskalacji wartości mogą być większe. Czyli de facto jakiekolwiek zwyżki związane z lepszą koniunkturą zostaną zniwelowane przez słabsze możliwości eksportu, głównie produktów z sektora motoryzacyjnego, produkcji maszyn, elektroniki, mebli i tekstyliów - prognozuje.
- Sytuacja dla traderów i analityków jest dość niekomfortowa, bo nie do końca wiadomo, co USA chcą uzyskać tą wojną handlową. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, że wolny handel i przenoszenie zakładów produkcyjnych za granicę były głównymi przyczynami spadku zatrudnienia w amerykańskim przemyśle - proces ten wynikał także z postępu technologicznego i automatyzacji. Nie jestem pewien, czy ten cel, który stawia sobie Donald Trump, czyli odbudowa potencjału przemysłowego USA, tymi narzędziami zostanie osiągnięty - komentuje Piotr Arak.
"To nie powód do dumy"
- A z drugiej strony cła nie zmuszą Europy, by np. obniżyła swoje wysokie cła na produkty rolne z USA i dała się nimi zalać. Ustaliliśmy po drugiej wojnie światowej, że chcemy mieć bezpieczeństwo żywnościowe, więc co Biały Dom chce uzyskać od Europejczyków? Po "Dniu Wyzwolenia" rozpoczną się wielkie negocjacje, bo nikt nie chce recesji - ocenia.
- Decyzja Trumpa może poskutkować tym, że Stany Zjednoczone będą miały podobny wzrost gospodarczy, co kraje strefy euro, a to nie powód do dumy - kwituje ekspert.