Trump chce wypchnąć Chińczyków z portów. Są też w Polsce. Ekspert: trudniejsze niż się wydaje
Donald Trump naciska na sojuszników, aby zabezpieczyli porty morskie. Mobilizuje prywatne firmy z USA i Europy do wykupu chińskich udziałów. To kwestia strategiczna. Zadanie może okazać trudniejsze niż się wydaje - oceniają eksperci, co widać na przykładzie choćby portu w Gdyni.
Chińskie przyczółki w zachodnich portach spędzają sen z oczu mieszkańcowi Białego Domu. Dlatego Donald Trump zamierza osłabić globalną sieć portów kontrolowanych przez Chiny poprzez przejęcia strategicznych terminali. W tym celu mobilizuje prywatne firmy z USA i Europy do wykupu chińskich udziałów. Naciska też na sojuszników, aby stworzyć wspólny front przeciw Pekinowi.
Dla USA kluczową i symboliczną jest kwestia Kanału Panamskiego, ale równie istotne są porty na Karaibach oraz te, które częściowo lub w niektórych przypadkach w całości znajdują się w rękach chińskich spółek w Europie. To, jak oceniają amerykańscy stratedzy, kwestia bezpieczeństwa, bo w razie zaostrzenia konfliktu na osi Waszyngton-Pekin amerykańska, czy też szerzej zachodnia, flota handlowa mogłaby mięć problem zabezpieczeniem logistycznym.
Nowa opłata w sklepach od 1 października. Tak to wygląda w praktyce
Chińczycy w europejskich portach
Ośrodek Studiów Wschodnich wyliczył, że chińskie firmy logistyczne mają obecnie udziały w 33 morskich terminalach kontenerowych w całej Europie.
Według analiz Lloyd's List z lutego 2025 r., w Unii Europejskiej udział chińskich firm w terminalach morskich sięga niemal 30 proc. Najbardziej znaczący jest przykład greckiego portu w Pireusie, który jest w pełni kontrolowany przez chiński COSCO.
W niemieckim Hamburgu 24,9 proc. udziałów w Container Terminal Tollerort również należy do COSCO. Podobnie jak terminal w CSP Iberian Valencia Terminal w hiszpańskiej Walencji, czy CSP Iberian Bilbao Terminal w Bilbao, holenderskim porcie Rotterdam – Euromax Terminal czy włoskim Vado Ligure – APM Terminals Vado / Vado Gatew. Z kolei chińska spółka CMPort działa w UE pośrednio (poprzez 49 proc. udziałów w Terminal Link) w krajach takich jak: Francja, Belgia czy Malta.
Daje przykład Trump, jak wykupywać mamy
Ofensywa Trumpa została okrzyknięta przez część amerykańskich mediów najbardziej ambitnym planem rozszerzenia wpływów morskich przez USA od lat 70. Za przykład stawiane jest przejęcie przez amerykańsko-szwajcarski fundusz BlackRock i włoską grupę MSC udziałów w CK Hutchison, konglomeratu z chińskim kapitałem z siedzibą w Hongkongu.
Ramowe porozumienie ogłoszone zostało na początku marca tego roku i zostało uznane za wielki sukces USA. Zakładało bowiem de facto przejęcie kontroli nad 43 portami w 23 krajach (z wyłączeniem aktywów w Chinach), w tym dwoma terminalami przy Kanale Panamskim.
W tej sprawie pojawia się również wątek polski. CK Hutchison od ponad dwóch dekad operuje na terenie portu w Gdyni. Spółka z siedzibą w Hongkongu ma podpisaną umowę na dzierżawę wieczystą (aż do 2089 r.) 20 ha terenu i niemal 600 m nabrzeża. Gdynia Container Terminal (GTC) działa pod marką Hutchison Ports Gdynia do tej pory.
O kontrowersjach związanych z chińską obecnością w porcie znajdującym się po sąsiedzku do Portu Wojennego, a więc również do struktur morskich NATO i centrum logistycznej pomocy dla Ukrainy, pisaliśmy w money.pl wielokrotnie. Zakup Hutchison przez amerykański fundusz BlackRock wydaje się więc rozwiązaniem problemu.
Sęk w tym, że mimo podpisania porozumień, władze chińskie były w stanie zareagować na planowaną fuzję.
W tym roku została podjęta próba przejęcia przez amerykańskie konsorcjum portu kontenerowego w Gdyni, jednak ten proces został znacznie spowolniony m.in. w wyniku presji ze strony Pekinu - ocenił w rozmowie z money.pl Jędrzej Jander, analityk z Instytutu Europy Środkowej.
Chiński regulator antymonopolowy już wiosną tego roku zapowiedział przegląd transakcji, a 14 sierpnia 2025 r. CK Hutchison publicznie wykluczył finalizację w tym roku nawet przy wcześniejszym podpisaniu umów wiążących - podał Bloomberg.
Zwróciliśmy się z pytaniami zarówno do centrali Hutchison, jak i zarządu Gdynia Container Terminal z pytaniami o obecny status właścicielski portu kontenerowego w Polsce, jednak do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W materiałach i serwisie GCT wciąż widnieje on jako część sieci Hutchison Ports i działa pod marką Hutchison Ports Gdynia.
Tak Chińczycy kontrolują terminale
Problem portu kontenerowego Gdyni i pozostałych aktywów Hutchison (ma ich w sumie około 50 na całym świecie) to jednak tylko wycinek problemu. Skala obecności firm powiązanych z Chinami w Europie, jak już wspomnieliśmy, jest znacznie większa.
W większości przypadków władze portowe i same porty pozostają pod lokalną jurysdykcją, ale to chińskie podmioty kontrolują poszczególne terminale.
Już samo to może generować problem, o czym przekonaliśmy się w 2023 roku, kiedy w sąsiedztwie GCT miał zostać wyładowany sprzęt dla armii amerykańskiej kierowany na wschodnią flankę NATO, jak również na ukraiński front. Wówczas okazało się, że dziób statku wystawał na około 50 metrów w głąb strefy, którą zarządza Hutchison Port Holding i chińska firma nie dała zgody na rozładunek. Ostatecznie do przeładunku sprzętu wojskowego doszło w innym miejscu.
"Trudniejsze niż się wydaje"
Wezwanie Trumpa do wyrugowania chińskich wpływów w portach może nie zostać podjęte z równym entuzjazmem we wszystkich stolicach. Mimo że UE zaostrza swój kurs wobec Pekinu i widzi w nim co najmniej "strukturalnego rywala" oraz "konkurenta gospodarczego", to Europę wciąż łączą z Chinami liczne interesy.
- Mam wątpliwości, czy presja Donalda Trumpa, by tworzyć wspólny antychiński front, okazała się skuteczna. W kwestii wykupu portów temat może się okazać trudniejszy, niż się wydaje. Nawet gdyby UE się zdecydowała na tak zdecydowane działanie, to pozostaje pytanie, jaka byłaby reakcja Chin - stwierdza Jędrzej Jander.
Nieprzewidywalny Trump
Analityk IES podkreśla również inny istotny fakt - Chiny mają do dyspozycji dźwignię w postaci wielu zależności gospodarczych z krajami UE. Już samo to może powodować asekuracyjną postawę.
- W kwestii ceł i barier handlowych Chiny dysponują mocnymi kartami. Mogą ograniczyć choćby eksport metali ziem rzadkich, co uderzy w rozwinięte europejskie gospodarki - przypomina Jander. Zresztą Pekin już zastosował tę strategię wobec samych Stanów Zjednoczonych, ograniczając sprzedaż metali ziem rzadkich do USA.
Dodatkową kwestią jest nieprzewidywalna postawa samego prezydenta Donalda Trumpa, który wielokrotnie zmieniał decyzje. Dlatego też liderzy europejscy z dużym dystansem podchodzą do "bezkompromisowych" inicjatyw Trumpa.
- Nie sądzę, aby Europa zdecydowała się na tak dramatyczne zwarcie z Pekinem, tylko dlatego, że Donald Trump stawia takie żądanie. Prezydent USA jest nieprzewidywalny i równie dobrze w kolejnym tygodniu, po tak drastycznym zwrocie, może dogadać się z Pekinem, zostawiając UE "na lodzie" - ocenia ekspert Instytutu Europy Środkowej.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl