Europa usłyszała żądanie Trumpa. Rynek ropy już reaguje
Ceny ropy na globalnych giełdach rosną w pierwszym dniu nowego tygodnia handlu. Inwestorzy skupiają uwagę na handlu ropą z Rosji po tym, jak prezydent USA Donald Trump zaapelował w weekend do krajów Europy, by przestały kupować rosyjską ropę.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na październik kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 63,05 dol., to wzrost o 0,57 proc. Natomiast Brent na ICE na listopad jest wyceniana po 67,34 dol. za baryłkę.
Inwestorzy skupiają uwagę na handlu ropą z Rosji, gdy prezydent USA Donald Trump apeluje do Europy i krajów NATO, by całkowicie zaprzestały zakupów rosyjskiej ropy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińskie auta zalewają Europę. Czy to koniec niemieckiej dominacji? Jakub Faryś w Biznes Klasie
Prezydent USA ocenił, że europejskie sankcje przeciwko Rosji są niewystarczające i muszą zostać zaostrzone, zanim USA nałożą własne ciężkie restrykcje.
Oni nie robią tego, co do nich należy. NATO musi się wziąć w garść, Europa musi się wziąć w garść. Europejczycy są moimi przyjaciółmi, ale kupują ropę od Rosji - powiedział Donald Trump podczas rozmowy z dziennikarzami przed powrotem do Białego Domu z weekendowego pobytu w swojej posiadłości w New Jersey.
- Europa kupuje ropę od Rosji. Nie chcę, żeby kupowali ropę, a sankcje, które nakładają, nie są wystarczająco surowe - stwierdził amerykański prezydent. - Jestem gotów nałożyć sankcje, ale oni (Europa) będą musieli zaostrzyć swoje sankcje, proporcjonalnie do tego, co robię - dodał.
Prezydent USA powiedział, że dostał już odpowiedzi na swój list do państw NATO. Ocenił, że państwa NATO spełnią jego żądanie i że "wiedzą, że ma rację". Zaznaczył przy tym, że chodzi mu też o zakupy rosyjskiego gazu, a także rosyjskiej ropy reeksportowanej przez państwa trzecie.
Analitycy wskazują, że podczas gdy większość krajów Europy ograniczyła lub zaprzestała zakupów rosyjskiej ropy, to kilku członków NATO, w tym Węgry i Turcja, nadal to robi.
Atak Izraela na Katar. W planach przyjęcie rezolucji
Inwestorzy śledzą też rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie po zeszłotygodniowym ataku Izraela na Katar i po atakach Ukrainy na rafinerie i porty w Rosji. Izrael przeprowadził w ubiegły wtorek nalot na Dohę. Celem ataku było zabicie rezydujących tam przywódców Hamasu, według dotychczasowych doniesień w uderzeniu nie zginął jednak żaden z nich.
Atak wywołał falę stanowczej krytyki ze strony m.in. ONZ, państw europejskich i arabskich, a także samego Kataru.
Katarskie władze zwołały na poniedziałek szczyt przywódców państw regionu. Weźmie w nim udział m.in. prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Według zapowiedzi wśród spodziewanych gości są też m.in. prezydenci Iranu i Turcji, Masud Pezeszkian i Recep Tayyip Erdogan.
W rezolucji, która ma być przyjęta na poniedziałkowym szczycie państw arabskich i muzułmańskich w Dosze, ma znaleźć się krytyka Izraela za podważanie pokoju i perspektyw normalizacji w regionie.
W rezolucji kraje te stwierdzają, że "brutalny izraelski atak na Katar i kontynuacja wrogich działań Izraela, w tym ludobójstwa, czystek etnicznych, głodu, oblężenia i działań kolonizacyjnych i politycznej ekspansji, zagrażają perspektywom pokoju i koegzystencji w regionie".
Atak Ukrainy na rosyjską rafinerię
Tymczasem siły ukraińskie przeprowadziły w nocy z soboty na niedzielę udany atak na drugą co do wielkości rafinerię ropy naftowej w Rosji, znajdującą się w obwodzie leningradzkim. Celem uderzenia był obiekt położony w odległości ponad 800 km od granicy Ukrainy.
Rafineria Kiriszynieftieorgsintez (KINIEF) w miejscowości Kiriszy jest głównym dostawcą produktów naftowych dla Petersburga, a także obwodów leningradzkiego, nowogrodzkiego i pskowskiego.
Zakład przetwarza ponad 20 mln ton ropy rocznie. Wytwarza też około 80 rodzajów produktów, w tym benzynę, olej napędowy, mazut i paliwo lotnicze, wykorzystywane m.in. na potrzeby rosyjskiej armii.