I w Czechach, i w Polsce bezrobocie prawie nie istnieje, a niedobory pracowników prowadzą do coraz wyższych żądań płacowych. Dlatego też w drugiej połowie tego roku podwyżki płac mają znów wyprzedzić wzrost inflacji. Problem w tym, że szef czeskiego banku określa to zjawisko jako kłopot, który utrudnia walkę z inflacją. Z kolei dla szefa NBP jest powodem do słów otuchy dla Polaków, czemu dawał wyraz na ostatniej konferencji. Czy prezes Glapiński coś przemilcza? - Są różni bankierzy centralni. Są tacy, których można nazwać półbankierami, bądź ćwierćbankierami centralnymi - mówił programie Money.pl Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem słowa szefa NBP nie mają "charakteru merytorycznego", a "propagandowy". Podkreślał on, że banki centralne na świecie argumentują, iż to, co dzieje się na rynku pracy w danym kraju, ma dla nich olbrzymie znaczenie. Im bowiem są wyższe żądania płacowe, tym firmy muszą większe koszty przerzucać na klientów, co powoduje wzrost inflacji. U nas NBP zdaje się ten fakt pomijać - przekonuje ekonomista.