W "państwie bez mózgu" polityka oparta na danych to smutny żart [OPINIA]

Polskie władze nie dostrzegają potrzeby posiadania eksperckiego zaplecza. Podobnie jak ogół społeczeństwa bardziej cenią "zdrowy rozsądek" i "doświadczenie życiowe" niż naukę. Dlatego nie są zainteresowane ustalaniem płacy minimalnej w oparciu o wyniki badań - pisze w opinii dla money.pl dr Jan Czarzasty z SGH.

Płaca minimalnaNie jest tak, że strony związkowa i pracodawców nigdy nie były w stanie osiągnąć porozumienia co do podwyżki płacy minimalnej
Źródło zdjęć: © GETTY | Jaap Arriens
Jan Czarzasty

Opinia dra Jana Czarzastego, kierownika Zakładu Socjologii Ekonomicznej w Szkole Głównej Handlowej, powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format dyskusji na ważne, ale kontrowersyjne tematy społeczne i ekonomiczne. W 12. edycji Ringu debatujemy o polityce ustalania płacy minimalnej i gospodarczych konsekwencjach jej ostrych podwyżek z ostatnich kilku lat. Jest to drugi głos dra Czarzastego w tej dyskusji, stanowiący polemikę z opinią dra Piotra Lewandowskiego, prezesa Instytutu Badań Strukturalnych, która ukazała się przed tygodniem. Równolegle publikujemy opinię dra Piotra Denderskiego z Uniwersytetu w Leicester oraz profesorów Aleksandry Majchrowskiej z Uniwersytetu Łódzkiego i Pawła Strawińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego. Wprowadzeniem do dyskusji jest omówienie sondy na temat płacy minimalnej wśród ponad 50 ekonomistów.

Dyskusja na temat płacy minimalnej w Polsce okazuje się spokojna. Jak zauważył we wprowadzającym artykule Grzegorz Siemionczyk, mimo różnic opinii uczestników Ringu Ekonomicznego money.pl, widoczny jest wyraźny wspólny mianownik. Ankietowani ekonomiści w większości nie widzą w płacy minimalnej zagrożenia dla fundamentów polskiej gospodarki. Nie traktują też jej wysokości, ani znacznej dynamiki wzrostu w ostatnich latach jako czynnika szkodliwego, a nawet jeśli, to na pewno nie o pierwszorzędnym znaczeniu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ekspert: Chiny Polsce bezpieczeństwa nie nie dadzą

Co za tym idzie aspektem, na którym moim zdaniem warto się skupić, jest sama polityka płacy minimalnej. Czy to rzeczywiście tragifarsa, jak twierdzi Piotr Lewandowski? To mocne określenie. I choć można się po części zgodzić z argumentacją, jaka stoi za tą krytyczną diagnozą mechanizmu negocjowania podwyżek wynagrodzenia minimalnego, to propozycje jego korekty są na tyle ogólnikowe, że trudno na ich bazie podjąć dyskusję, która mogłaby doprowadzić do zmian prawnych. A o to, jak rozumiem, chodzi.

I co właściwie należałoby reformować? Samą płacę minimalną, czy instytucje trójstronne?

Ekonomiści różnie oceniają efekty podwyżek płacy minimalnej. Zga
Ekonomiści różnie oceniają efekty podwyżek płacy minimalnej. Silnego przekonania, że zaszkodziły polskiej gospodarce, nie widać © money.pl | Wojciech Kozioł

Paradoksy polityki płacy minimalnej w Polsce

O ewentualnych możliwościach zmian w sposobie ustalania płacy minimalnej pisałem wcześniej, nie dając gotowych recept, a jedynie stawiając pytania z nadzieją, że staną się one impulsem do debaty. Dlatego teraz skoncentruję się na instytucjach.

Trójstronność przyjęliśmy w Polsce z dobrodziejstwem inwentarza w trakcie akcesji do UE, podobnie jak pozostałe państwa tzw. UE-10 (a potem UE-13) z socjalistyczną przeszłością. Te ciała nigdy głęboko się nie zakorzeniły. Dotyczy to zarówno Komisji Trójstronnej, jak i obecnej Rady Dialogu Społecznego, ale – o czym pisałem poprzednio – wypełniają lukę po obumarłych rokowaniach zbiorowych. I choćby dlatego, jako swoista proteza, są ważne.

Jednak państwo, rękami kolejnych rządów – poza krótkim rozdziałem, gdy wicepremier Jerzy Hausner starał się wzmacniać dialog społeczny – traktuje te instytucje po macoszemu i instrumentalnie. Dowody na to pokażę w kilku odsłonach.

Cofnijmy się najpierw do 2009 r. Po wybuchu globalnego kryzysu w 2008 r. strony pracodawców i pracowników w Komisji Trójstronnej bilateralnie uzgodniły tzw. autonomiczny pakiet antykryzysowy. Jednym z jego punktów było ustalenie, że należy dążyć do podwyższenia płacy minimalnej do 50 proc. płacy przeciętnej (ten stosunek wynosił wówczas 40 proc. – przyp. red.). Ówczesny rząd, mimo że pierwotnie deklarował przyjęcie pakietu en bloc jako podstawy polityki antykryzysowej, później jednostronnie to konkretne ustalenie odrzucił. Dopiero niemal dekadę później zaczęło się faktyczne dążenie do realizacji tego celu.

Po drugie, nie jest tak, że strony związkowa i pracodawców nigdy nie były w stanie osiągnąć porozumienia co do podwyżki płacy minimalnej. Jeszcze w czasach Komisji Trójstronnej, poprzedniczki RDS, udawało się partnerom społecznym dochodzić do zgody: działo się tak w latach 2008 i 2009. W tamtym okresie negocjacje przebiegały mniej więcej według tego samego scenariusza: związki zawodowe kwestionowały pierwszą propozycję rządu, ten delikatnie podbijał swoją ofertę, ale nie całkiem do poziomu oczekiwań pracowników, strona pracodawców nieoficjalnie ją przyjmowała, a związki akceptowały, co następnie ogłaszano formalnie we wspólnym stanowisku partnerów.

Po trzecie, rząd w Polsce używał płacy minimalnej jako instrumentu gry politycznej. Nie zapominajmy o dwóch sytuacjach, kiedy rząd przelicytował stronę związkową. W 2016 r. rząd ostatecznie wyszedł z propozycją podwyżki o 150 zł, czyli o 40 zł więcej niż oczekiwały związki.

W 2019 r. z myślą o zbliżających się wyborach rząd uderzył mocniej, podnosząc płacę minimalną z 2250 zł do 2600 zł, podczas gdy związki postulowały 2520 zł. Różnica niby niewielka, ale chodziło o symboliczne 'wywracanie stolika' przez wysłanie społeczeństwu i pracownikom sygnału, że związki zawodowe nie są im potrzebne, bo wystarczy państwo opiekuńcze.

Rządy fachowców i polityka publiczna oparta na danych

O dwuznacznej postawie rządu wobec instytucji trójstronnych wiele mówi ostatnio misja deregulacyjna Rafała Brzoski. Dlaczego przygotowanie takiego szeroko zakrojonego programu polityki publicznej, o potencjalnie znaczących skutkach, zostało powierzone biznesmenowi wskazanemu palcem przez premiera? To RDS, umocowane ustawowo ciało, byłaby naturalnym miejscem dla tego rodzaju procesu. Jego efekty mogłyby być legitymizowane przez fakt przyjęcia ich w drodze konsensualnej. Takiej deregulacji, prowadzonej przez instytucje dialogu trójstronnego, można by nawet nadać oprawę paktu, czy umowy społecznej.

Co więcej, nawet jeśli przełożenie tej umowy na prawo i politykę publiczną byłoby znikome – propozycje zespołu Brzoski także w sporej części przepadną – to miałaby ona przynajmniej efekt lekko łagodzący społeczną i polityczną polaryzację.

Poza chwilowym PR-owym efektem kreowania "polskiego Muska" (która to etykieta dla szefa InPostu stała się chyba w międzyczasie kłopotliwa) pomysł na deregulację w takiej, a nie innej, formule wpisuje się w niebezpieczny światowy trend tzw. autorytarnych innowacji. Tak nazywa się dyskrecjonalne działania władzy posiadającej wprawdzie demokratyczną legitymację z wyborów, ale szukającej dróg obejścia demokratycznych instytucji i procedur, aby podejmować decyzje dotykające społeczeństwo bez jego udziału, choćby zapośredniczonego kartką wyborczą.

Tego rodzaju działania są wyrazem marzenia o porządku technokratycznym, rządach fachowców, którzy sprawdzili się w biznesie i teraz ich doświadczenia mogą zaprocentować w zarządzaniu państwem. Tylko lepiej im w tym nie przeszkadzać, choćby swarliwym parlamentaryzmem, bo "trzeba robić, a nie gadać". Kto jednak zweryfikuje i rozliczy efekty takiego "robienia"? Pomijam tu kwestię konfliktu interesów przedstawicieli biznesu, dostających w swoje ręce możliwość wpływu na regulacje, które również ich dotyczą – niezależnie od intencji, jakie nimi kierują, bo te mogą być dobre i nieegoistyczne. To temat na osobną dyskusję.

Problem z waloryzacją najniższych płac

Życzyłbym sobie i wszystkim Polakom z całego serca polityki publicznej opartej na danych. Nie mam jednak złudzeń: w polskich realiach brzmi to jak żart. Andrzej Zybała użył niegdyś prowokacyjnego, ale celnego określenia "państwo bez mózgu", mając na myśli brak merytorycznego, eksperckiego zaplecza władzy, wynikający głównie z tego, że nie dostrzega ona potrzeby jego posiadania.

Niektórym pozostaje wykłócanie się o podwyżkę z szefem

Taka postawa, niezmienna od dziesięcioleci, jest wyrazem mocno ugruntowanych kulturowo i historycznie antyintelektualnych uprzedzeń. Widać je nie tylko wśród elit politycznych, które notabene składają się w większości z ludzi stosunkowo słabo wykształconych (sam dyplom, rozpatrywany w oderwaniu od kierunku studiów i miejsca, gdzie się go uzyskało, nie jest obecnie żadnym wiarygodnym wskaźnikiem dobrej edukacji i kwalifikacji jego posiadacza), ale całego społeczeństwa. Polacy cenią "zdrowy rozsądek" i "doświadczenie życiowe" wyżej od gromadzonej zgodnie z rygorami badań naukowych wiedzy empirycznej.

Wrócę jeszcze do wątku negocjacyjnego trybu ustalania płacy minimalnej jako namiastki rokowań zbiorowych. Jest to jedyny regularnie działający sformalizowany mechanizm waloryzacyjny. Obarczony mnóstwem wad, ale innego nie ma. Lekarze i pielęgniarki, tak dziś krytykowani za rzekomą pazerność, wypracowali przez lata skuteczną strategię quasi-przetargu, grożąc strajkiem, którego zapowiedzi zwykle pojawiały się pod koniec roku.

Próbowali tego też czasem nauczyciele, ale ze znacznie słabszymi efektami. Urzędnicy i inni pracownicy państwowej sfery budżetowej muszą najczęściej liczyć na przysłowiową "cołaskę". Większości pracowników w sektorze prywatnym pozostaje zaś wykłócanie się o podwyżkę z szefem, mając do dyspozycji jeden instrument nacisku: straszenie odejściem, o ile mają dokąd. Na to też warto zwrócić uwagę dyskutując o spłaszczaniu struktury wynagrodzeń, którego przyczyny nie ograniczają się tylko do wzrostu płacy minimalnej.

Autorem opinii jest dr Jan Czarzasty, kierownik Zakładu Socjologii Ekonomicznej w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Wybrane dla Ciebie
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum