Ważna reforma do szuflady. A może nawet do kosza. Kurs wbrew Brukseli
Pełne ozusowanie umów zleceń i umów o dzieło nastąpi najwcześniej w 2026 roku. Może też nastąpić jeszcze później lub wcale. Według ustaleń money.pl, choć to jeden z kamieni milowych w KPO, to nie ma politycznej woli do forsowania rozwiązania. Tyle że do korekty naszych zobowiązań trzeba by było jeszcze przekonać Brukselę.
W ramach kamieni milowych, koniecznych do realizacji w celu otrzymania środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), Polska zobowiązała się do pełnego ozusowania umów zleceń i umów o dzieło. Ustawa dotycząca tego rozwiązania miała być uchwalona do marca ubiegłego roku, ale ani poprzedni rząd, ani obecny się do tego nie kwapią. Z ustaleń money.pl wynika, że zmiana szybko nie wejdzie w życie. - Ozusowanie umów? Może od 2026 roku - mówi nam jeden z ministrów.
Także od jednego z wiceministrów słyszymy, że nie ma dużego przekonania do tego kroku w resortach. - Ozusowanie to różne interesy trzech resortów - wyjaśnia sytuację nasz rozmówca. Resort funduszy ma wspomniane rozwiązanie w kamieniu milowym w IV wniosku o płatność KPO. Minister Katarzyna Pełczyńska Nałęcz zapowiada, że chce wnioski IV i V wysłać do Brukseli pod koniec roku. A choć wątpliwości wobec ozusowania są podnoszone od dawna, to wiosną, gdy była okazja do rewizji KPO, rząd nie podjął negocjacji w tej sprawie. Obecnie minister nie wyklucza, że jeśli będzie taka decyzja to może rozmawiać o tym z Komisją Europejską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS ukrywało informacje? "Byliśmy bardzo zdziwieni"
Oczywiście zawsze po stronie kraju członkowskiego jest pewna możliwość modyfikacji tej reformy. To jest decyzja na poziomie pana premiera z udziałem jednak, ze zrozumiałych względów, ministerstwa rodziny - mówi money.pl Katarzyna Pełczyńska Nałęcz.
Udział resortu rodziny w tej decyzji jest oczywisty, ponieważ to ministerstwo Agnieszki Dziemianowicz-Bąk jest odpowiedzialne za realizację kamienia milowego. - Jesteśmy w tym procesie i we wprowadzeniu takich rozwiązań widzimy interes społeczny i gospodarczy. Mamy przygotowane wiele wariantów tego rozwiązania - mówi nasz rozmówca z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Te warianty wynikają głównie z podejścia do ozusowania umów o dzieło. W przypadku pełnego ozusowania umów zleceń sprawa jest prosta: znoszona jest zasada, która pozwala na nieoskładowanie takich umów, jeśli zleceniobiorca w innym miejscu odprowadza składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Natomiast ozusowanie umowy o dzieło, o ile nie towarzyszy ona umowie o pracę, może stwarzać trudności np. z powodu określania okresu, jaki powinno objąć oskładkowanie. Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk jest zwolenniczką oskładkowania przynajmniej tych umów o dzieło, które są jedynym źródłem dochodu.
Nadrzędnym celem reformy jest ograniczenie segmentacji rynku pracy i zwiększenie zabezpieczeń społecznych określonych pracowników. W tym celu wszystkie cywilnoprawne umowy o pracę będą podlegały składkom na ubezpieczenie społeczne z wyjątkiem umów zlecenia zawartych z uczniami szkół średnich oraz studentami w wieku do 26 lat - głosi treść kamienia milowego w sprawie ozusowania umów zleceń i umów o dzieło w KPO.
Trzecim istotnym graczem jest Ministerstwo Finansów. - Z jednej strony MF chciałoby takiego rozwiązania, bo daje mu dochody budżetowe, a z drugiej strony obawia się skutków dla najmniejszych firm - tłumaczy nam osoba z rządu. Inny rozmówca dodaje, że na wprowadzenie takich pomysłów nie ma pieniędzy. - To się może wydawać dziwnym argumentem, ale chodzi o to, że skoro ma to dociążyć przedsiębiorców, to powinien zostać wykonany jakiś gest w ich stronę - słyszymy.
Ozusowanie, jak wylicza Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, ma dać około 4 mld zł więcej w finansach publicznych, ale to jednocześnie konieczność tłumaczenia się, że rząd znów podnosi jakieś daniny.
W rozgrywce jest także resort rozwoju i technologii, którego szef, Krzysztof Paszyk, stara się być adwokatem przedsiębiorców.
Taka rządowa mozaika powoduje, że trudno osiągnąć porozumienie. Wśród samych przedsiębiorców zdania co do jego sensowności są podzielone. - My proponujemy w ogóle inny system danin, identyczny podatek od funduszu płac w firmie. Wtedy każdy płaci tyle samo. Ale taki pomysł nie ma zapewne szans, natomiast pełne ozusowanie tych umów w dzisiejszych warunkach to podwyżka kosztów pracy, które i tak są już wysokie - podkreśla szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.
Umowy zlecenia są stosowane często w branżach, w których jest duża rotacja pracowników, a także długi czas pracy, wykraczający poza 40 godzin przewidziane etatem. To m.in. freelancerzy czy przedstawiciele branży gastronomicznej. Pracodawcy najbardziej boją się ozusowania z powodu wzrostu kosztów pracy. Argumentem za jest lepsze zabezpieczenie społeczne osób na takich umowach, w tym wyższe składki emerytalne. Jak pokazują dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, na umowach zlecenie w 2023 roku pracowało 1,9 mln osób. Z kolei dane ZUS o umowach o dzieło z pierwszej połowy bieżącego roku pokazują, że wykonywało je ponad 300 tys. osób.
Są też pracodawcy, jak Federacja Przedsiębiorców Polskich, którzy przychylnie patrzą na ten pomysł.
Taka zmiana jest racjonalna, ponieważ w praktyce oznacza wyrównanie warunków konkurencyjnych na rynku. Dziś firmy stosują takie rozwiązanie i mogą mieć niższe koszty niż konkurenci, ale jest to ryzykowne. Nie zawsze mają pewną informację, czy nie powinni odprowadzić za pracownika składek. Takie przepisy jak w Polsce poza Maltą nie funkcjonują nigdzie w Unii Europejskiej - podkreśla Łukasz Kozłowski.
Jednocześnie Kozłowski uważa, że nie jest możliwe szybkie wprowadzenie rozwiązania i pozytywnie przyjmuje zapowiedzi, według których wejdzie ono w życie najszybciej w 2026 roku. - To jest dobra wiadomość, że jednak w rządzie racjonalnie myśli się o możliwości wprowadzenia tak daleko idących zmian, ponieważ wpływ takiego rozwiązania na rynek pracy, byłby bardzo duży i to wymaga wielomiesięcznego procesu dostosowania firm i ZUS - zauważa.
Kontekst rządowej dyskusji tworzy polityka. Taki pomysł w 100 proc. popiera Lewica, choć jak wynika z wypowiedzi polityków ugrupowania, przynajmniej w tej chwili skłonna jest go czasowo odpuścić. - Nam w tej chwili najbardziej zależy na wdrożeniu rozwiązania, które pozwala zaliczyć pracę na śmieciówkach do stażu pracy. Ozusowaniem pewnie zajmiemy się w przyszłym roku, ale i tak od tego nie uciekniemy, bo wymaga tego UE - podkreśla szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.
Inne ugrupowania nie są już tak entuzjastycznie nastawione. - Lewica uważa, że wszystko jest dobre, co jest dla korzystne dla ich wyborców, ale to nie jest duża grupa -słyszymy z okolic kancelarii premiera. Koalicja Obywatelska, która obiecywała podatkową rewolucję, ma niezrealizowaną obietnicę podwyżki kwoty wolnej, a właśnie waży się kwestia obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Partia w przededniu wyborów prezydenckich nie będzie się kwapić do ruchu, który może zostać odebrany jako krok w przeciwną stronę.
To powoduje, że im bliżej terminu realizacji kamienia milowego, tym mniejszy do tego zapał. Pozostaje pytanie, na ile elastyczna w rozmowach okaże się Bruksela. Z jednej strony słyszymy, że co do zasady reformy rozliczane w ramach KPO nie mogą wychodzić poza rok 2026. Można zatem wyobrazić sobie nawet przyjęcie ustawy z datą wejścia w życie od 2026 roku, ale nie wiadomo, czy rząd nie zagra o wyższą stawkę, tj. o to, by zrezygnować z tego rozwiązania w ogóle.
2026 rok to rok przed wyborami parlamentarnymi, co nie będzie sprzyjało wprowadzaniu takich rozwiązań. To, jaki jest margines swobody, będzie wiadomo, gdy będzie zbliżał się termin złożenia IV wniosku o płatność KPO i trzeba będzie rozmawiać z Brukselą, co z realizacją kamienia milowego. - Ta sprawa to na razie słoń w pokoju, pewnie będziemy o tym rozmawiać za jakieś dwa miesiące - twierdzi rozmówca money.pl z kręgów rządowych.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl