Wielki kapiszon Muska. W 100 dni poniósł porażkę polityczną i rozłożył biznes Tesli [OPINIA]
Elon Musk wycofuje się z administracji Donalda Trumpa po niecałych 100 dniach działania w polityce. I robi to w atmosferze sporej porażki, bo nie spełnił nawet ułamka swoich obietnic, a jednocześnie zaszkodził swojej największe firmie.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Elon Musk wchodził do administracji Donalda Trumpa z wielkim hukiem. Nie było to zaskoczeniem, bo gorąco wspierał kampanię republikanina - finansowo, personalnie i poprzez swoje biznesy, m.in. portal X. Składał wielkie obietnice: utworzony dla Muska DOGE, czyli urząd ds. efektywności i cięcia kosztów, miał wedle zapowiedzi miliardera wygenerować 2 biliony dolarów oszczędności dla kraju.
Musk pokazał, jak nie tnie się wydatków
Fani Trumpa i Muska byli tym zachwyceni i mówili: "jak nie on, to kto?". W biznesie Musk faktycznie znany jest z efektywnego zarządzania firmami - Tesla i SpaceX są tego dowodami. Można nie zgadzać się z jego poglądami, można nie być fanem jego samochodów i rakiet, ale nie da się odmówić mu sporych sukcesów inżynieryjnych i biznesowych. Dlatego wiele osób było przekonanych, że oto wreszcie rzutki biznesmen pokaże politykom, jak się efektywnie prowadzi państwo.
Teraz gdy mija 100 dni prezydentury Donalda Trumpa, wiemy już, że Elon Musk na tym froncie - i nie tylko zresztą - poniósł sromotną porażkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.
Weryfikacja jego planów przyszła dosyć szybko. Jeszcze jesienią ubiegłego roku miliarder mówił o "co najmniej dwóch bilionach dolarów" oszczędności w wydatkach rządowych. Miał to osiągnąć poprzez usunięcie zbędnych wydatków, likwidację biurokracji i nadmiernych regulacji oraz restrukturyzację rządowych agencji.
Plan był o tyle ambitny, że w roku fiskalnym (październik 2023 - wrzesień 2024) wydatki rządu USA wynosiły 6,75 bln dol. Musk zaproponował więc obcięcie ich o ok. 30 proc. Już wtedy analitycy zauważali, że wymagałoby to zamykania całych rządowych instytucji i groziłoby zaburzeniem realizacji kluczowych usług.
Musk w styczniu zrewidował swoje zapowiedzi, stwierdzając, że połowa tej kwoty - 1 bln dol. oszczędności - byłaby "epickim efektem". W rozmowie z Fox News podkreślał, że taki cel jest osiągalny i przekonywał o tym jeszcze w marcu. Ale w kwietniu znowu podał nową sumę, tym razem znacznie mniejszą: 150 mld dol. w roku fiskalnym 2026. To raptem 7,5 proc. kwoty, którą pierwotnie obiecywał.
Trzy miesiące wystarczyły więc, by miliarder zszedł z planu obcięcia 30 proc. rządowych wydatków do... 2,2 proc. W kwietniu DOGE ogłosił, że jego działania przyniosły średnio 10 mld oszczędności tygodniowo, od kiedy Donald Trump zasiadł w fotelu prezydenta. Sam Trump ocenił to łącznie na ok. 200 mld dol., twierdząc, że liczba ta "rośnie szybko".
DOGE liczy, ale nie do końca wiadomo co i jak
Problem w tym, że wiarygodność szacunków DOGE jest co najmniej wątpliwa. Na swojej stronie - wg stanu na 29 kwietnia - urząd podaje kwotę 160 mld dol., czyli mniejszą niż wskazał Trump. Z weryfikacji BBC wynika jednak, że tylko 40 proc. tej kwoty (ok. 61 mld dol.) jest rozbite na konkretne, opisane wydatki. Z tej puli tylko połowa (ok. 32 mld dol.) jest powiązana z dokumentami lub innymi dowodami na uzyskane oszczędności.
DOGE zapewnia, że pracuje nad dodaniem niezbędnych dokumentów, które transparentnie pokażą wszystkie ucięte koszty. Diabeł nadal tkwi w szczegółach, bo deklarowane kwoty - nawet powiązane z konkretnymi projektami - nie muszą oznaczać realnego cięcia kosztów.
Dlaczego? W lutym agencja Associated Press przeanalizowała 1125 anulowanych przez urząd Muska kontraktów. Według AP, 40 proc. z nich (417) nie wytworzy żadnych oszczędności dla budżetu. Jako przykład agencja głośną już pomyłkę: DOGE ogłosił, że jeden z kontraktów związany z agencją ICE (Immigrants and Customs Enforcement) wart jest 8 mld dol. "New York Times" wykazał, że jego faktyczna wartość to... 8 milionów, a nie miliardów dolarów. W dokumentach z 2022 r. rzeczywiście widniała kwota 8 miliardów, ale została zmieniona w styczniu bieżącego roku na miliony.
Również BBC przeanalizowała w kwietniu oszczędności DOGE. "Liczby wydają się przesadzone" - czytamy w portalu nadawcy. W artykule wskazano, że DOGE korzysta z kwot wskazywanych jako maksymalnych w kontraktach. Często jednak nie są one powiązane z realnymi wydatkami lub oznaczają kwotę planowaną potencjalnie na kilka lat - i tym samym ich anulowanie nie przynosi faktycznie tak dużych oszczędności. Jak tłumaczy w rozmowie z BBC jeden z ekspertów, liczby te należy traktować często jako "górny limit".
Największa pojedyncza oszczędność uzyskana przez DOGE, według BBC, to 2,9 mld dol. na kontrakcie z 2023 r. na obiekt w Teksasie, gdzie mieszka do 3 tys. samotnych dzieci imigrantów. W tym przypadku - zauważa BBC - DOGE prawdopodobnie przemnożył wydane do tej pory pieniądze na ten projekt przez czas pozostały do końca kontraktu, czyli 2028 r. - i uzyskał kwotę 2,8 mld dol. Rzecz jednak w tym, że umowa ta jest odnawiana co roku i nie ma w niej żadnej gwarancji funkcjonowania do 2028 r. W efekcie, jak opisuje BBC, realna kwota oszczędności z anulowania kontraktu może wynieść ok. 153 mln dol.
Brytyjskie medium opisuje też szczegółowo inne kontrakty, w których pada np. zadeklarowana kwota na miliardy dolarów, ale realne wydatki rządu w ich ramach są znacznie niższe. Wskazano też przypadki, gdzie zwyczajnie nie jest wyjaśnione, skąd DOGE wziął daną liczbę, bo nie wynika ona z dokumentacji wydatków administracji USA.
DOGE obcinał wydatki i wygenerował nowe
To jednak nie koniec. Partnership for Public Service (PfPS), organizacja non-profit, zajmująca się sprawami pracowników federalnych, oszacowała przybliżone koszty zwolnień, ponownych zatrudnień, utraconej produktywności oraz płatnych urlopów osób, które padły "ofiarą" DOGE. Według PfPS, wszystko to wygeneruje dla administracji koszt rzędu 135 mld dol. Co więcej, odejścia 22 tys. pracowników amerykańskiej skarbówki (IRS) w 2026 r. dorzucą kolejne 8,5 mld dol.
Łącznie daje to więc 145 mld dol. kosztów dla rządu USA. Nie licząc przecież kosztów obsługi pozwów osób zwolnionych przez DOGE czy przywracania zamkniętych projektów. Zakładając więc nawet, że kwota "zaoszczędzona" przez DOGE, tj. 160 mld dol., jest prawdziwa, to w zestawieniu z obliczonymi przez PfPS kosztami zostaje skromne 15 mld dol. To niewielka kwota, biorąc pod uwagę chaos i kontrowersje, jakie przy okazji wywołało działanie urzędu ds. efektywności.
Na tym polu Elon Musk poniósł więc porażkę - nie zbliżył się nawet do spełnienia swojej obietnicy. O ile w przypadku polityków nikogo by to nie zdziwiło, to oczekiwania wobec biznesmena znanego ze skuteczności były zdecydowanie większe. Zarazem miliarder swoją działalnością polityczną zaczął pogrążać Teslę.
Elon Musk w polityce pogrążył Teslę
Postawa Muska wywołała liczne protesty, odwoływanie zamówień na Teslę czy sprzedaż już posiadanych samochodów przez właścicieli. Może to być wręcz pierwszy tak bolesny dla firmy bojkot konsumencki, bo ma przełożenie na wyniki. 22 kwietnia Tesla pokazała 20-proc. spadek sprzedaży aut w pierwszym kwartale 2025 r., w porównaniu do analogicznego okresu w 2024 r. Zyski spółki spadły o 71 proc.
Tym samym Musk swoimi poglądami i polityką zraził do siebie sporą grupę ludzi, która do tej pory stanowiła jego klientelę. Firma nie zaprezentowała przy okazji wyników prognozy wzrostu i ostrzegła inwestorów, że "zmieniający się sentyment polityczny" może znacząco uderzyć w popyt na jej auta. I to, mimo że Donald Trump pokazywał się w Tesli, a do jej kupowania zachęcał amerykański sekretarz handlu Howard Lutnick.
Od początku roku traciły też akcje Tesli na giełdzie - kurs poszedł w dół o 30 proc., spadając w kwietniu do najniższych poziomów od grudnia.
Wyniki te sprawiły, że Musk postanowił ostatnio wycofać się - choć nie całkowicie - z DOGE, by poświęcić się znowu biznesowi. Obwinił za bojkot Tesli ludzi, którzy "atakują jego samego i zespół DOGE", co oczywiście jest tylko próbą rozpaczliwego tłumaczenia całej sytuacji. Z jego wizerunku postępowego wizjonera sprzed kilku lat nie zostało nic. Polityczna działalność okazała się kapiszonem i pociągnęła w dół biznes. A Elon Musk dalej nie dostrzega tego, że to on sam stał się problemem.
Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji money.pl