Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Marcin Walków
|

Wyższy poziom "recyklingu". Tak zmieniają samochody spalinowe w elektryczne

26
Podziel się:

Co się stanie ze starszymi samochodami po 2035 r.? Jednym ze scenariuszy jest... przerabianie ich na auta elektryczne. Nawet prezes Toyoty uważa, że jest to opcja, której warto się przyjrzeć. Japoński koncern dał nowe życie dwóm pojazdom z lat 80. Jeden stał się "elektrykiem" na baterie, drugi jeździ na wodór.

Wyższy poziom "recyklingu". Tak zmieniają samochody spalinowe w elektryczne
Akio Toyoda przy dwóch Toyotach AE86 - na pierwszym planie wersja elektryczna na baterie (BEV), na drugim napędzana wodorem (Getty Images, Kiyoshi Ota)

Akio Toyoda, prezes Toyoty, powiedział w ubiegłym tygodniu, że przerabianie już istniejących modeli na samochody elektryczne to opcja, która musi być zbadana jako jedno z narzędzi do osiągnięcia celu zerowej emisji dwutlenku węgla do 2050 r. W Japonii tylko jeden na 20 samochodów na drodze zasługuje na miano "nowego". Reszta to starsze modele, głównie zasilane benzyną.

Na imprezie towarzyszącej Tokyo Motor Show japoński koncern pokazał dwa egzemplarze Toyoty AE86 – jeden zmodyfikowany jako samochód elektryczny na baterie, drugi napędzany wodorem. To auto produkowane w latach 1983-1986, popularne wśród drifterów. Zapisało się w popkulturze za sprawą Takumiego Fujiwary, głównego bohatera anime, mangi, gier wideo i pełnometrażowego filmu pt. Initial D.

Ważne jest, aby pozostawić wybór dla samochodów, które są już przez kogoś kochane lub posiadane – powiedział Akio Toyoda podczas wydarzenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Przełom w branży motoryzacyjnej. Będzie praca. "Sektor produkcji silników elektrycznych buduje się"

"Elektryk" z używanego samochodu? To już się dzieje

Takie rzeczy dzieją się już dziś. Francuski startup Transition-One znalazł sposób na przerabianie starszych modeli Fiata, Volkswagena czy Renault z napędzanych dieslem na auta elektryczne. Jak pisał w 2019 r. forsal.pl, "przemiana samochodów z silnikiem diesla w zeroemisyjne auta polega na zainstalowaniu silnika elektrycznego, akumulatorów i podłączeniu tablicy rozdzielczej oraz instalacji wtyczki do ładowania baterii w miejscu wlewu paliwa, przy jednoczesnym pozostawieniu oryginalnej dźwigni zmiany biegów i skrzyni biegów". Cały proces trwa tydzień i kosztuje 8,5 tys. euro.

Pierwszym prototypem było Renault Twingo z 2009 r. "Oferta skierowana jest do ludzi, którzy nie mogą pozwolić sobie na nowy samochód elektryczny o wartości 20 tys. euro" - mówił wówczas szef firmy Aymeric Libeau.

W Wielkiej Brytanii MINI zaproponowało program konwersji swoich aut wyprodukowanych w latach 1959-2000. W ofercie znalazł się silnik elektryczny o mocy 122 KM oraz akumulator, zapewniający zasięg do 160 km na jednym ładowaniu. Na oficjalnej stronie internetowej programu MINI Recharged czytamy, że wciąż jest on w fazie rozwoju. Nie ujawniono dotychczas m.in. szczegółów dotyczacych ceny usługi.

"Wyrzucam silnik z osprzętem, rury wydechowe i zbiornik paliwa"

Tego typu usługi oferowane są też w polskich warsztatach. Firma EV Garage wylicza, że już sam koszt dobrej jakości części do konwersji zaczyna się od około 45 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć koszt samej usługi, ewentualnych napraw i dokumentów potrzebnych do aktualizacji danych w dowodzie rejestracyjnym.

Z kolei Intercars, producent i dystrybutor części motoryzacyjnych, ocenia, że zamiana starszego modelu samochodu z konwencjonalnym silnikiem na "elektryka" może być opłacalna, jeśli auto rocznie pokonuje średnio 60 tys. km. "W zależności od Twojego pojazdu i stopnia e-konwersji, jaki chcesz osiągnąć, możesz zamknąć się w kwocie od 25 do 100 tys. zł za całość inwestycji" - czytamy.

Takie historie dzieją się też w prywatnych garażach. Jak u pasjonata, który w Bielsku-Białej przerobił Fiata 126p na samochód elektryczny. Koszt całej operacji, wraz z remontem "malucha", pochłonął 20 tys. zł. Jednym z pionierów z pewnością jest też inżynier z Gdańska - Zbigniew Kopeć. Już w 1999 r. zarejestrował swoje przerobione Daewoo Nexia na samochodów elektryczny.

To łatwe. Wyrzucam z samochodu całą część spalinową: silnik z osprzętem, rury wydechowe, tłumik oraz zbiornik paliwa. W to miejsce instaluję silnik elektryczny o średnicy na przykład 20 centymetrów, kontroler i zestaw – opowiadał kilka lat temu portalowi NaTemat.pl.

Co w zamian? Jedna z firm wylicza, że "po przerobieniu przeciętnego samochodu" koszt pokonania 100 km może spaść do nawet 5 zł. Bo mniejsza bateria to również możliwość ładowania nawet z domowego gniazdka, podobnie jak w przypadku współczesnych hybryd plug-in. Inżynier Kopeć kilka lat temu wyliczał, że jeździ jeszcze taniej. Przy cenach prądu z 2016 r. koszt pokonania 100 km wynosił 3,4 zł - mniej niż litr benzyny kupionej na stacji paliw.

Trzeba pamiętać o jednym: coś za coś. W taki sposób przerabiane samochody nie zaoferują parametrów aut elektrycznych montowanych fabrycznie, dlatego nie są też dla nich konkurencją. Posiadacze konwertowanych "elektryków" mogą liczyć na zasięg 100-200 km na jednym ładowaniu. To mniej więcej tyle ile realnie oferują najmniejsze auta na prąd kupowane w salonach.

oprac. Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(26)
,Rozsądek,
rok temu
Wg artykułu nowe auto elektryczne to koszt 20 tys. Euro a przeróbka starego to koszt 8,5 tys. Euro .... gdzie tu rozsądek i poczucie ekonomii??? Wpakowanie prawie połowy wartości nowego aby dalej mieć stare auto!? Jak koszt przeróbki będzie do 20% wartości nowego to może będzie to uzasadnione ekonomicznie inaczej to ... Ja proponuję aby zacząć od wprowadzenia samolotów elektrycznych!!! W trybie przyspieszonym tj. do 2025 roku!
Nie uwierzyci...
rok temu
Ostatnio widziałem baterie naładowaną prądem !!!!
CHakiER
rok temu
Najgorsze że elektryki to tylko faza przejściowa do wodoru. Wpakowali kasę i muszą ją odzyskać...
bob
rok temu
za 35 lat to zamienimy samochody spalinowe i elektryczne na tzw. poruszanie się pieszo, co dla wielu ludzi będzie trudne do opanowania. O ile będzie jeszcze po czym chodzić.
rtgf
rok temu
Skończyły się czasy beztroskiego wydawania pieniędzy. Wiele osób prowadzi życie na pokaz. Za dużo wydajemy na bzdety i gadżety, które tracą na wartości.. No ale jak chce się mieć najnowsze modele, być modnym i cool, to trzeba płacić. Szkoda że często na kredyt. Co innego, gdy nas stać, ale od małego kształtowany jest konsumpcjonizm, rywalizacja na ubrania, wczasy, samochody, telefony…. Na pokaz wystawne wesela, chrzciny, komunie… Przeczytajcie sobie ksiązke pt. Emerrytura nie jest Ci potzrebna . Jasno wyjaśnia się tam jak kupno pseudopotrzebnych nam rzeczy wpływa destrukcyjnie na nasz majątek ale też jak osiągnąć finansową wolność.
...
Następna strona