Zakaz aut spalinowych w UE do kosza. "Producenci wejdą w strefę komfortu, czego się obawiam"
Marki, które walczyły o przesunięcie tego terminu, jednocześnie tworzą miejsca pracy na rynku chińskim - mówi money.pl Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Komisja Europejska ogłosiła, że rezygnuje z tzw. zakazu aut spalinowych od 2035 r. W podobnym tonie wypowiadają się organizacje branżowe.
We wtorek Komisja Europejska ogłosiła, że chce, aby od 2035 roku producenci samochodów musieli osiągnąć cel redukcji emisji spalin o 90 proc., a pozostałe 10 proc. emisji będzie musiało być kompensowane poprzez stosowanie stali niskowęglowej wyprodukowanej w UE lub e-paliw i biopaliw. Oznacza to, że tzw. zakaz aut spalinowych trafia do kosza.
- Obawiam się, że europejscy producenci wejdą w strefę komfortu, co może być problemem w przyszłości. Bo konkurencja nie śpi - mówi money.pl Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Przypomina, że elektromobilność pozostaje wyznaczonym kierunkiem rozwoju dla sektora motoryzacyjnego w Unii Europejskiej, ale i na świecie.
Chińskie auta zagrożeniem dla naszej gospodarki? "Pytanie, jak Europa będzie się bronić"
Komisja Europejska w nowej propozycji chce, aby hybrydy i hybrydy plug-in, miękkie hybrydy, a także "elektryki" z tzw. range extenderem (samochody elektryczne z dodatkowym spalinowym generatorem prądu), jak również samochody z silnikami spalinowymi nadal "odgrywały rolę" na rynku po 2035 roku, oprócz pojazdów w pełni elektrycznych i pojazdów wodorowych.
Według Drzewieckiego cel ograniczenia emisji o 90 proc. i tak jest rygorystyczny, co oznacza, że oferta europejskich producentów będzie musiała zostać zdominowana przez samochody hybrydowe i hybrydowe plug-in.
- Na tym polu mierzą się już z silną konkurencją ze strony Chińczyków, którzy wcale nie są od nich gorsi. Dlatego dzisiejsza decyzja Komisji Europejskiej daje tylko chwilowy oddech producentom samochodów - ocenia ekspert.
Unijny ban na auta spalinowe do kosza. Skorzystają Chińczycy?
Przypomnijmy, że już kilka lat temu wiodące europejskie marki zapowiadały, że będą sprzedawać wyłącznie samochody elektryczne już na kilka lat przed planowanym wejściem w życie tzw. zakazu aut spalinowych w Unii Europejskiej. W ostatnim czasie jednak Volvo, Mercedes czy Ford ogłosiły zmianę w swojej strategii i – choć nie rezygnują z celu 100 proc. "elektryków – zamierzają mieć w ofercie hybrydy i hybrydy plug-in tak długo, jak to możliwe.
Być może należało pozostawić ten tzw. ban w 2035 roku, ale odpuścić bardzo ostrą ścieżkę ograniczania emisji CO2 w latach poprzedzających, uśredniając ją na cały ten okres. Albo połączyć go z koniecznością ograniczenia inwestycji poza Europą i utrzymaniem miejsc pracy. Bo te marki, które walczyły o przesunięcie tego terminu, jednocześnie tworzą miejsca pracy na rynku chińskim, inwestując tam olbrzymie pieniądze. Mówimy o miliardach euro
Latem 2024 r. serwis autokult.pl pisał o zacieśnieniu współpracy niemieckiego Volkswagena z chińskim koncernem SAIC. "Plany są śmiałe - zakładają budowę wspólnej fabryki i produkowanie w niej wielu zelektryfikowanych modeli. Pierwsze sztuki mają trafić na rynek już w 2026 roku. Będą to nie tylko pełnoprawne elektryki, ale również hybrydy i hybrydy typu plug-in. W planach jest co najmniej pięć modeli, lecz obie strony nie wykluczają dalszego rozwoju oferty" - czytamy. Wcześniej Grupa VW nawiązała też współpracę z chińską firmą Xpeng.
- Współpraca VW i Xpeng ma doprowadzić do skrócenia procesu przygotowania i wdrożenia nowych modeli na rynek. W przypadku marek chińskich produkcja komponentów jest ściśle związana z samą produkcją, gdy u nas jest to system bardzo rozproszony. A to może oznaczać konieczność zacieśnienia współpracy z Chińczykami, co stanowiłoby realny problem dla naszych dostawców, także tych z Polski - podkreśla Drzewiecki w rozmowie z nami.
- Uważam, że Komisja Europejska za szybko zmieniła zdanie i nie dopracowała tej nowej propozycji. Wyszła naprzeciw europejskim, zwłaszcza niemieckim, producentom, a oni w Europie redukują miejsca pracy, jednocześnie inwestując na rynku chińskim - ostrzega prezes IBRM Samar.
Propozycja Komisji Europejskiej będzie musiała zostać zaakceptowana przez państwa członkowskie w ramach Rady UE i przez Parlament Europejski.
PSNM: "Ograniczona przestrzeń" dla aut spalinowych
Licznik Elektromobilności, inicjatywa Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, co miesiąc aktualizuje liczbę zarejestrowanych aut osobowych z napędem elektrycznym i hybrydowym plug-in w Polsce.
Według stanu na koniec października w Polsce zarejestrowanych jest 107 tys. 931 samochodów w pełni elektrycznych (BEV) i niemal drugie tyle hybryd plug-in – 104 tys. 758. Z kolei liczba punktów ładowania ("wtyczek") sięgnęła 11 tys. 307, z czego 4006 to tzw. szybkie ładowarki prądem stałym (DC), a 7301 to wolniejsze ładowarki prądem przemiennym (AC).
Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności również odniosło się do decyzji Komisji Europejskiej.
"Trudno ocenić tę zmianę pozytywnie, zwłaszcza że oznacza ona korektę wcześniej przyjętych zasad, za którymi poszły konkretne decyzje inwestycyjne. Pamiętajmy jednak, że 90-procentowa redukcja emisji CO2 to wciąż niezwykle ambitny cel, który oznacza utrzymanie kursu na dynamiczną elektryfikację flot. Przestrzeń dla technologii opartych na paliwach kopalnych pozostanie bardzo ograniczona" - napisał Maciej Mazur, dyrektor generalny PSNM, cytowany w komunikacie.
T&E o decyzji KE. "Nie przywróci europejskim producentom wielkości"
Na poruszony przez Wojciecha Drzewieckiego aspekt dotyczący chińskich producentów zwrócił uwagę brukselski think-thank Transport&Environment. "To odciąga inwestycje od elektryków w momencie, gdy europejscy producenci muszą gonić chińską konkurencję" - czytamy w oświadczeniu.
- UE wybrała dziś skomplikowanie w miejsce jasnych zasad. Hodowanie szybszych koni nie zatrzymało rozwoju samochodów. Każde euro wydane na hybrydy plug-in to euro zabrane elektrykom, podczas gdy Chiny uciekają coraz dalej. Trzymanie się silników spalinowych nie przywróci europejskim producentom wielkości - komentuje William Todts, dyrektor wykonawczy T&E.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl