"Cóż szkodzi obiecać?". Porównujemy propozycje podatkowe kandydatów
Propozycje obu kandydatów są obciążone wspólnym wyzwaniem: deficytem budżetowym i ograniczeniami wynikającymi z unijnych przepisów. W czerwcu 2024 roku Komisja Europejska objęła Polskę procedurą nadmiernego deficytu, co oznacza, że wprowadzanie kosztownych reform fiskalnych będzie wyjątkowo trudne.
Karol Nawrocki proponuje zwolnienie z PIT dochodów do 140 tys. zł rocznie dla rodziców wychowujących co najmniej dwoje dzieci. To oznaczałoby istotne korzyści podatkowe dla najlepiej zarabiających – nawet do 35,2 tys. zł rocznie na osobę. Przy dwójce dobrze zarabiających rodziców oznaczałoby to nawet 5,8 tys. zł oszczędności miesięcznie.
Jednak korzyści te maleją wraz z dochodami. Osoby o przeciętnych zarobkach (mediana wynosi ok. 6 800 zł brutto miesięcznie) skorzystają na tej propozycji marginalnie. W skrajnych przypadkach – wcale.
Już obecnie ponad 40 proc. rodziców rozliczających klasyczną ulgę na dzieci nie wykazuje wystarczająco dużo podatku w zeznaniu, aby skonsumować ulgę w całości z należnego podatku, więc sięga po nią do wysokości opłaconych składek (ZUS i składki zdrowotnej). Takie osoby nie odniosą żadnej korzyści z tego rozwiązania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden z najbogatszych Polaków mówi, kiedy zacząć biznes
Dodatkowo koszt dla budżetu szacowany jest na 19 mld zł rocznie, co czyni ten projekt niemożliwym do realizacji w obecnej sytuacji fiskalnej.
Obniżenie VAT do 22 proc. – pomysł uzależniony od geopolityki
Nawrocki postuluje także powrót stawki VAT do poziomu 22 proc. Szacunkowy koszt tego pomysłu to 10 mld zł rocznie. Warto przypomnieć, że stawka VAT wzrosła do 23 proc. 1 stycznia 2011 r. Miała to być zmiana tylko na 3 lata, ale kolejne rządy przedłużały stosowanie tego rozwiązania.
Aktualnie obowiązujące przepisy wskazują, że obniżka jest możliwa dopiero wtedy, gdy wydatki na obronność spadną poniżej 3 proc. PKB – co przy obecnej sytuacji geopolitycznej (wojna w Ukrainie) jest mało prawdopodobne.
Złagodzenie podatku Belki – obietnice obu stron
Obaj kandydaci deklarują chęć złagodzenia podatku Belki, a więc podatku naliczanego od lokat bankowych, obligacji, akcji. Nawrocki proponuje zwolnienie z tego podatku inwestycji do 140 tys. zł.
Koalicja rządząca zapowiada ustawę, która przewiduje zwolnienie do 100 tys. zł – ale tylko dla instrumentów o terminie zapadalności powyżej jednego roku. Rządowy projekt ustawy powinien być opublikowany jeszcze przed wakacjami.
Podniesienie kwoty wolnej
Podwyższenia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł – to, zgodnie z zapowiedziami, ciągle aktualny postulat Platformy Obywatelskiej. W praktyce oznaczałoby to, że podatku PIT nie zapłacą osoby zarabiające do 6 084 zł miesięcznie.
Przy medianie wynagrodzenia (a więc danej statystycznej, która pokazuje, iż połowa zatrudnionych zarabia więcej, a połowa mniej), wynoszącej ok. 7 tys. zł. oznaczałoby to, że blisko połowa Polaków nie płaciłaby podatku PIT wcale lub płaciła tylko od niewielkiej części dochodu. Jednocześnie koszt takiego rozwiązania jest niezwykle wysoki. Dla szacunków na 2026 r. wyniósłby aż 55,9 mld zł rocznie.
Stąd zapowiedź rządzących jest taka, że to rozwiązanie jest możliwe najwcześniej pod koniec obecnej kadencji i to w dodatku przy założeniu poprawy sytuacji budżetowej. Szanse są więc nikłe.
Podwyższenie progu podatkowego
Kandydat prawicy chce przesunąć drugi próg podatkowy z 120 tys. zł do 140 tys. zł. Zmiana ta również premiowałaby najlepiej zarabiających – osoby, które obecnie płacą 32 proc. podatku od nadwyżki ponad 120 tys. zł zyskałyby na tym rozwiązaniu maksymalnie 6,4 tys. w skali roku.
Obecny rząd nie przewiduje takiego rozwiązania – zgodnie z wyjaśnieniami wiceministra Finansów Jarosława Nenemana nawet symboliczna korekta progu o inflację do 126 tys. zł w 2025 r. oznaczałaby spadek wpływów o 2,8 mld zł.
Podatek katastralny – temat niewygodny dla obu kandydatów
Choć ani Trzaskowski, ani Nawrocki nie deklarują poparcia dla wprowadzenia podatku katastralnego, to temat ten stale powraca w debacie publicznej, jako rozwiązanie społecznie pożądane od trzeciego lub czwartego mieszkania.
Jak informowała niedawno Katarzyna Pełczyńska Nałęcz – minister funduszy i polityki regionalnej – trzy (lub więcej) mieszkania ma jedynie 0,8 proc. osób w Polsce, więc w przypadku realizacji tego rozwiązania, nie byłoby opodatkowanie powszechne.
Karol Nawrocki na pewnym etapie kampanii sugerował nawet wprowadzenie konstytucyjnego zakazu dla podatku katastralnego. Również rząd zaprzecza, jakoby planował, czy nawet analizował taki pomysł. Tymczasem organizacje międzynarodowe – OECD i MFW – rekomendują Polsce jego wprowadzenie jako rozwiązanie bardziej sprawiedliwe społecznie.
Obietnice na kredyt
W świetle objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską wszystkie kosztowne propozycje podatkowe – są mało realne do wprowadzenia w najbliższych latach. Ostatecznie, wiele z tych obietnic należy traktować bardziej jako element gry politycznej niż realny plan legislacyjny.
Bez zrównoważenia dochodów i wydatków, bez poprawy efektywności administracji podatkowej i uszczelnienia systemu – żadne z nich nie będą mogły zostać zrealizowane w całości.
Małgorzata Samborska, doradca podatkowy