Wielkie przygotowania do podwyżek OC. O ile wzrosną składki?
Polisy komunikacyjne i mieszkaniowe to czułe punkty ubezpieczeń majątkowych – rynku wartego blisko 50 mld zł. Ubezpieczyciele przygotowują się obecnie do dużych zmian, jakie wymusiła na nich rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego. Klienci muszą liczyć się z solidnymi podwyżkami składek OC komunikacyjnego. Jeśli chodzi natomiast o drugi rodzaj ubezpieczeń, to tutaj ceny nie zmieniają się od 15 lat. Podwyżka będzie nie lada wyzwaniem.
Ubezpieczyciele przygotowują się do wdrożenia nowych rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), dotyczących likwidacji szkód z OC komunikacyjnych. Muszą być gotowi na nowe standardy od początku listopada tego roku. O tym, co zmieni informowaliśmy w money.pl pod koniec lipca w artykule "Szkody z OC po nowemu w ogniu krytyki. Napsują krwi Kowalskiemu". Koszty związane z tą regulacją, a także wysoką inflacją w obszarze motoryzacji i zerwanymi łańcuchami dostaw poniosą klienci w składkach. Pytanie: o ile wzrosną i kiedy?
Nie spodziewam się podwyżek cen OC od listopada. Ostatnie miesiące roku to z reguły okres superpromocji. Podwyżki nadejdą wraz z nowym rokiem. Według mnie będą 20-25-procentowe. Nie można wykluczyć 40-50-procentowych. Dlaczego? Od czterech lat ceny polis są zamrożone. Gdy przyjdzie odwilż, to towarzystwa mogą przeholować – mówi money.pl Marcin Broda, analityk Ogmy, wydawcy "Dziennika Ubezpieczeniowego".
Podwyżki OC komunikacyjnego tuż-tuż
Obecnie polisa OC kosztuje średnio ok. 500 zł. Ocena ryzyka i polityka cenowa leżą w gestii każdego z ubezpieczycieli. – Z dzisiejszej perspektywy oczekiwałabym nawet kilkunastoprocentowych wzrostów składek – mówi Anna Włodarczyk-Moczkowska, prezes Wienera. Spółka należy do czwartej pod względem udziałów w polskim rynku grupy kapitałowej o nazwie Vienna Insurance Group (VIG). Skupia ona, oprócz Wienera, również takie marki, jak Compensa, InterRisk, Vienna Life.
W czasie pandemii, za utrzymaniem poziomu składek przemawiała niska częstość szkód. Branża ubezpieczeniowa zdecydowanie stanie przed faktem konieczności zweryfikowania dotychczasowego podejścia – dodaje ekspertka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stawki OC wzrosną. Firmy sprawdzą jak jeździmy
Problem z polisami mieszkaniowymi coraz większy
Twardy orzech do zgryzienia towarzystwa mają też z polisami mieszkaniowymi. W tym segmencie inflacja również mocno daje się we znaki. W przeciwieństwie do polis komunikacyjnych polisy mieszkaniowe nie są jednak obowiązkowe, nie licząc kilku wyjątków – np. zakupu mieszkania na kredyt. Dlatego przekonanie klienta do polisy na solidną sumę ubezpieczenia graniczy z cudem. Najlepiej pokazują to liczby.
Z badań Wienera wynika, że zaledwie 57 proc. posiadaczy mieszkań i domów je ubezpiecza. Ogromna część osób robi to jednak na minimalnym poziomie. Jak zauważa prezes Wienera, często są to tylko dodatki do czynszu na sumy ubezpieczeniowe rzędu 5-10 tys. zł. lub kredytu, zabezpieczające de facto wyłącznie interes banku, a nie klienta.
Na tym nie koniec. Według naszej rozmówczyni średnia składka i suma ubezpieczenia praktycznie nie zmienia się od 15 lat, a 40 proc. klientów – co potwierdzają badania Wienera – nie jest świadomych wartości swojego majątku. Agent, przygotowując polisę np. mieszkaniową, zazwyczaj bazuje na tym, co usłyszy od klienta. Umowy zawiera się najczęściej w punkcie agencyjnym, w związku z czym pośrednik nie ma możliwości samodzielnej oceny wartości majątku i doradzenia sumy ubezpieczenia.
Klienci przychodzą do agenta spontanicznie, czyli bez inwentaryzacji tego, co posiadają w domach czy mieszkaniach. Wartość mienia szacują subiektywnie, bez oceny wzrostu wartości nieruchomości i wyposażenia – mówi Anna Włodarczyk-Moczkowska.
Dodaje, że zadaniem agenta jest zadbanie o to, aby klient został adekwatnie ubezpieczony. – Często jest niestety tak, że klient rozpoczyna rozmowę od wysokości składki, którą jest gotowy zapłacić za ubezpieczenie, ograniczając wysokość sumy ubezpieczenia, czyli maksymalnej kwoty odszkodowania, jaką może otrzymać w przypadku wystąpienia szkody objętej ochroną – zwraca uwagę szefowa firmy ubezpieczeniowej.
Ekipy remontowe kasują coraz więcej
Wysokość polisy to jedno, a wartość szkody – drugie. Z obserwacji Wienera wynika, że średnia wartość szkody mieszkaniowej w ciągu ostatnich trzech lata wzrosła o 20-30 proc. Związane jest to głównie z rynkiem pracy, ale również ze wzrostem cen towarów.
Koszty usług świadczonych przez podwykonawców znacząco idą w górę. Porównaliśmy, ile kosztuje dziś naprawa tej samej szkody i ile kosztowała przed trzema laty. Obecnie trzeba zapłacić 120 proc. więcej niż trzy lata temu za te same materiały – wyjaśnia Anna Włodarczyk-Moczkowska.
Od paru lat jej firma obserwuje wzrost liczby szkód spowodowanych żywiołami. – Jak przejdzie tornado przez wieś, to szkody są bardzo dotkliwe. Szczególnie przy szkodach całkowitych nieadekwatna suma ubezpieczenia jest bolesnym problemem dla ubezpieczonego – uczula prezes Wienera.
Nie tak prędko z tymi podwyżkami
Wszystko wskazuje na to, że polisy mieszkaniowe prędzej czy później zdrożeją. Według Marcina Brody podwyżki nie będą proste do przeprowadzenia. Jest jednak – jego zdaniem – jeden sposób.
W mieszkaniówce mamy ubezpieczenia trzech prędkości. Przede wszystkim mamy polisy zawierane od wielu lat – nawet 30 – na niezmienionych warunkach przez osoby starsze. Średnia składka wynosi ok. 120 zł, a zdarzają się i takie za 30 zł. Tych ubezpieczeń, z marginalną sumą ubezpieczenia, jest naprawdę dużo – zauważa analityk.
Dalej mamy – kontynuuje ekspert – polisy z okresu boomu kredytowego z początku lat 2000. Według eksperta, średnia składka dobija do 200 zł. W przypadku zarówno tej, jak i wcześniejszych grup ubezpieczonych, sumy ubezpieczenia zwykle nie są waloryzowane. Nasz rozmówca szacuje, że odszkodowanie z takiej polisy wystarczy w porywach na drobny remont, a o naprawie dużej szkody nie ma mowy. Trzecia grupa to polisy zawarte w ciągu ostatnich kilku lat – tutaj gwarantowane świadczenia sięgają nawet 0,5 mln zł.
– Podwyżka składek w przypadku "starych" polis mieszkaniowych jest mało prawdopodobna. Kiedyś obowiązywała zasada proporcji, zgodnie z którą powinniśmy zawrzeć polisę na pełną wartość ubezpieczanego mienia. Sąd Najwyższy stwierdził, że Kowalski musi móc sam wybrać i nie można go zmuszać. To, co mogą w tej sytuacji zrobić ubezpieczyciele, by rozwiązać problem cenowy, to przestać zawierać puste polisy, czyli na zaniżone sumy, nieadekwatne do potrzeb klientów – puentuje Marcin Broda.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl