Cła już uderzyły w biznes cargo LOT-u. "Nasi klienci zareagowali natychmiast"
Cła, które na import z Unii Europejskiej do USA nałożył Donald Trump, już odbiły się na biznesie Polskich Linii Lotniczych LOT. Polski przewoźnik zarabia na ładunkach, które lecą pod pokładem pasażerskich rejsów do USA.
Donald Trump ogłosił w ubiegłą środę, podczas tzw. Dnia Wyzwolenia, "cła odwetowe" na cały świat: 10 proc. na cały import oraz 25 proc. na samochody zagraniczne. Następnie pokazał listę krajów i stawek ceł, które je obejmą - w przypadku Unii Europejskiej będzie to 20 proc. Cła ogólne weszły w życie 5 kwietnia, zaś w nocy z wtorku na środę zaczęły obowiązywać też cła dodatkowe - dla poszczególnych krajów, z którymi USA mają deficyt handlowy.
- Nasi klienci zareagowali natychmiast. Już w poniedziałek rano wstrzymali tymczasowo (na ten moment na najbliższy tydzień) realizację ładunków e-commerce do Stanów Zjednoczonych. Jest to najprawdopodobniej spowodowane tym, że nowe cła zmusiły sprzedawców do ponownego przeliczenia finalnego kosztu zakupu konkretnych produktów. Ich cena będzie musiała w tej sytuacji wzrosnąć o co najmniej wartość cła i wynikających z wymagań amerykańskich, dodatkowych kosztów administracji - powiedział serwisowi wnp.pl Michał Grochowski, dyrektor biura cargo i poczty w Polskich Liniach Lotniczych LOT.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Panika na światowych giełdach. Trump widzi w tym lekarstwo dla USA
Cargo lata Dreamlinerami LOT-u za ocean
Polskie Linie Lotnicze LOT zarabiają nie tylko na przewozie pasażerów, ale niemniej istotny jest dla nich przychód z przewozu ładunków. Narodowy przewoźnik nie dysponuje flotą frachtowców, czyli samolotów towarowych. Wykorzystuje do tego przede wszystkim przestrzeń ładunkową pod pokładem swoich 15 samolotów Boeing 787 Dreamliner.
Kilka miesięcy temu w odpowiedzi na pytania money.pl LOT wyliczał, że "na rejsach rozkładowych wykonywanych flotą B787, udział cargo w przychodach potrafi wynieść do 20 proc.". To do tego stopnia intratny biznes, że opłaca się nawet rejs z pustą kabiną pasażerską.
Decyzja Trumpa jest o tyle istotna, że flota połączeń dalekiego zasięgu LOT-u koncentruje się na krajach Ameryki Północnej - USA i Kanadzie. Siatka połączeń do Azji wciąż nie odbudowała się po pandemii COVID-19, a na przeszkodzie stoi też brak możliwości przelotów najkrótszymi trasami prowadzącymi nad Rosją, co wpływa na rentowność połączeń. W sezonie zimowym LOT zawiesił połączenie do Pekinu.
- W logistyce zawsze szukamy najbardziej dogodnych rozwiązań. Myślę, że Europa w coraz większym stopniu będzie przestawiała się na wewnętrzny rynek i rozwój oferty wewnątrz europejskiej. W mojej opinii rozwinie się również oferta transportu ładunków do Azji. Tam są bardzo silni partnerzy i nie mam teraz na myśli tylko Chin. Jest to wielka szansa na zwiększenie obecności europejskich przewoźników w Indiach, Wietnamie, Korei Południowej czy Tajwanie - dodał Michał Grochowski z LOT Cargo w rozmowie z wnp.pl.