"Imperialne myślenie". Oto dlaczego Europa przegrywa wyścig technologiczny z USA

Unia Europejska jest zbyt ostrożna w podejściu do nowych technologii. Przejawia się to nadmiarem regulacji oraz przerostem biurokracji. To nie są warunki, w których kwitnąć mogą innowacyjne przedsiębiorstwa. Europa musi stać się bardziej jak USA, jeśli chce utrzymać się w tej samej lidze - przekonuje w rozmowie z money.pl brytyjski pisarz popularnonaukowy Matthew Ridley.

USAEuropa jest po prostu zbyt ostrożna - mówi Matthew Ridley
Źródło zdjęć: © GETTY | RL Photography, Vuk Valcic
Grzegorz Siemionczyk

Grzegorz Siemionczyk, money.pl: Słowo "innowacje" odmieniane jest dzisiaj przez wszystkie przypadki. Jeśli jakiś kraj rozwija się wolno, standardowa diagnoza brzmi, że brakuje mu innowacyjności i należy zwiększyć wydatki na badania i rozwój. Naprawdę potrafimy dobrze mierzyć poziom innowacyjności i rozumiemy od czego zależy?

Matthew Ridley, autor książek popularnonaukowych: Nie sądzę, żebyśmy dobrze rozumieli, skąd się biorą innowacje. Napisałem o tym książkę, ale nawet ja przyznam, że nie rozumiem tego w pełni. To nieco tajemniczy proces. Wiemy, że innowacje są niezwykle ważne dla dobrobytu, ale powstają w sposób oddolny. Nie możemy tego procesu dowolnie włączyć i wyłączyć, nie potrafimy zarządzić innowacyjności w danym kraju lub firmie. Mamy pewne przekonania, co może pomóc, ale tylko tyle.

W książce "Skąd się biorą innowacje", która niedawno ukazała się po polsku, wyraźnie rozróżnia pan wynalazki i innowacje. Na czym polega ta różnica?

Wynalazek to wymyślenie czegoś, stworzenie prototypu. Innowacja jest czymś więcej. To sprawienie, aby wynalazek stał się dostępny cenowo i niezawodny, dzięki czemu może się upowszechnić. Wynalazki powstają zwykle rozmyślnie, a innowacje nieco przypadkowo, w wyniku współpracy wielu osób, wymiany idei, ich łączenia. Weźmy Jeffa Bezosa, założyciela Amazona, który bez wątpienia zrobił więcej niż ktokolwiek inny, żeby handel internetowy stał się częścią naszego życia. On nie uważa się za wynalazcę, nie wymyślił niczego całkowicie nowego. Połączył różne dostępne rozwiązania, sprawiając, że stały się użyteczne. To zwykle jest nawet cięższa praca niż wymyślenie czegoś nowego. Zdarza się, że wynalazcy są sfrustrowani tym, że ktoś inny zarabia na ich pomysłach więcej niż oni. Nie rozumieją, że ci inni włożyli mnóstwo pracy w to, żeby ich wynalazek stał się czymś praktycznym.

Doganiamy Japonię, a wciąż czujemy się biedni || Grzegorz Siemionczyk #27

Czy Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego, ma rację, gdy alarmuje, że między UE a USA powstała gigantyczna luka innowacyjności, że Europa nie potrafi stworzyć środowiska, w którym rodzą się innowacje?

Trudno się z tym nie zgodzić. To wręcz szokujące, że minęło już 25 lat XXI wieku, a w Europie nie powstała ani jedna firma o skali Amazona, Apple’a, Google’a czy Facebooka, a nawet chińskiej Alibaby. Dla kontynentu zamieszkanego przez 500 milionów ludzi, cieszących się wysokim standardem życia, to wielka porażka. I za każdym razem, gdy wydaje się, że w kolejnej dziedzinie górą będzie Europa, lepsze okazują się USA, wydając na świat Teslę czy OpenAI.

Ale co właściwie na tym tracimy? To prawda, że amerykańska gospodarka rozwija się szybciej niż europejska, ale Europa pozostaje zamożna, nie ma problemu z wysokim bezrobociem, przyciąga masę imigrantów, którzy uważają, że jest to dobre miejsce do życia.

Rozwój nowych technologii nie jest jedynym motorem wzrostu gospodarczego. Europa ma wiele prężnych firm, choćby Ikeę czy Novo Nordisk. Ale USA mają tę przewagę, że odnajdują się w coraz to nowych okolicznościach. Już kilka razy ogłaszano, że złota era Ameryki minęła. Na przykład w latach 80. XX w. to Japonia wyrastała na potęgę. Ale potem w USA powstała zupełnie nowa branża, związana z Internetem.

Aż strach pomyśleć, gdzie bylibyśmy dzisiaj jako cywilizacja bez USA z ich duchem przedsiębiorczości, skłonnością ludzi do ryzyka, zdecentralizowaną gospodarką i federalizmem, który sprzyja tworzeniu przyjaznego dla firm prawa.

Więc tu nie chodzi tylko o wzrost gospodarczy. Proszę pomyśleć, o ile większa byłaby "miękka siła" Europy, gdyby któraś z wymienionych wcześniej firm narodziła się tutaj? To zapewniłoby nam znacznie większe wpływy na świecie niż wymyślenie nakrętki przytwierdzonej do butelki.

Ale co konkretnie Europa robi źle? Sam pan powiedział, że innowacyjności nie można po prostu włączyć.

Wydaje mi się, że Europa jest po prostu zbyt ostrożna, nadmiernie skoncentrowana na eliminacji ryzyka i regulowaniu wszelkich sfer życia. Jednym z przejawów tego podejścia było na przykład odrzucenie upraw roślin genetycznie modyfikowanych. W parze z tą ostrożnością idzie centralizacja podejmowania decyzji i przerost biurokracji, który spowalnia zmiany regulacyjne.

Europejscy decydenci bardzo dużo czasu w ostatnich 50 latach poświęcili na harmonizację prawa, ujednolicenie zasad na całym kontynencie. To jest imperialne myślenie, które nie sprzyja innowacjom. Znamy to dobrze z historii. Przykładowo, centralizacja Chin pod rządami dynastii Ming nie sprzyjała ich rozwojowi tak, jak rozdrobnienie z czasów dynastii Song. Także Europa była źródłem wielu innowacji wtedy, gdy była rozdrobniona, gdy konkurowało ze sobą wiele państw-miast, jak Wenecja, Florencja czy Mediolan.

One siłą rzeczy musiały ze sobą handlować, były otwarte na wymianę ludzi i idei. Właśnie tak funkcjonują dzisiaj USA. Kalifornia, Nowy Jork i Oregon to są państwa w państwie. UE też mogłaby dać państwom członkowskim więcej swobody, pozwalając im eksperymentować z AI czy GMO wedle ich uznania.

Warunkiem udanej integracji europejskiej było zmniejszenie różnic w poziomie rozwoju państw Europy. Inaczej w krajach członkowskich nie byłoby zgody na swobodny przepływ ludzi i kapitału. Ale stworzenie unijnego budżetu, który umożliwił prowadzanie polityki spójności, wymagało utworzenia centralnych instytucji, mechanizmów kontroli funduszy itp. Sądzi pan, że istniały lepsze sposoby na budowę wspólnego rynku?

Tak. UE nie musiała być unią polityczną, aby mogła działać. Mogła iść w kierunku konfederacji państw, które swobodnie ze sobą handlują. Zamiast harmonizacji prawa, można było wprowadzić wzajemną uznawalność standardów (ta zasada w UE obowiązuje, ale dotyczy przepisów, które nie podlegają standaryzacji - red.). Jeśli w jednym kraju rząd uznawałby, że jakiś produkt jest bezpieczny, to można byłoby go sprzedawać we wszystkich innych krajach unii. To wystarczyłoby, aby stworzyć wspólny rynek, zachowując korzystne dla innowacyjności różnice.

Centralizacja władzy w UE i przejmowanie przez Brukselę kolejnych kompetencji od rządów narodowych stały się głównymi przyczynami Brexitu. Czy teraz, gdy Wielka Brytania nie jest już skrępowana unijną biurokracją i przepisami, tamtejsza gospodarka rozkwitła?

Niestety, Brexit nie sprawił, że brytyjska gospodarka stała się bardziej dynamiczna. Ale też nie pogrążyła się w kryzysie, przed czym ostrzegali przeciwnicy Brexitu. W pewnym sensie Wielka Brytania udowodniła, że przynależność do UE nie jest niezbędna dla jej dobrobytu, choć nie udowodniła, że poza UE jest w stanie rozwijać się szybciej.

Na kategoryczne oceny jest jednak jeszcze za wcześnie. W zasadzie nie rozmontowaliśmy żadnych regulacji, które wynieśliśmy z UE. Nie staliśmy się krajem, który istotnie różni się od innych państw Europy, co byłoby obopólnie korzystne. Co więcej, obecny rząd Wielkiej Brytanii stara się ponownie do UE zbliżyć. Wynika to częściowo z tego, że Bruksela zachowuje się tak, jak gdyby chciała nas ukarać za Brexit. Przykładowo, nie ma żadnego powodu, aby Brytyjczycy przylatujący do Warszawy musieli przechodzić na lotnisku bardziej czasochłonne kontrole paszportowe niż Polacy przylatujący do Londynu - a tak obecnie jest.

Brytyjczycy próbowali początkowo zachęcić UE do reformy. Gdy to się nie powiodło, uznali, że zamiast być niesfornymi lokatorami europejskiego domu, staną się jego dobrymi sąsiadami. Tak przecież zakończyła się wojna Wielkiej Brytanii z amerykańskimi koloniami, w wyniku której USA zyskały niepodległość.

Kilka lat później nowy rząd brytyjski uznał, że waśnie z Amerykanami są szaleństwem. Lepiej traktować się po przyjacielsku i znieść wszelkie bariery handlowe. Tak samo mogłyby się układać stosunki między UE a Wielką Brytanią, ale Bruksela tego nie chce.

Skoro jesteśmy znów przy temacie USA, jak ocenia pan politykę Donalda Trumpa? Czy jego interwencjonizm i protekcjonizm podkopią żywotność tamtejszej gospodarki, którą tak pan wychwala?

Nie jestem zwolennikiem nacjonalizmu ekonomicznego Trumpa, nie podoba mi się jego skłonność do faworyzowania krajowego przemysłu kosztem innych. Jeśli ta polityka będzie realizowana, skończy się to źle. Ale widzę szansę na to, że wiele z zapowiedzi Trumpa pozostanie na papierze. A część członków jego administracji, np. sekretarz ds. energii Chris Wright, podejmuje kroki w kierunku uwolnienia przedsiębiorczości. Ogólnie wydaje się, że ta administracja jest bardziej przyjazna dla przedsiębiorców niż administracja Bidena. Poza tym, siłą USA pozostaje to, że jest konfederacją, a poszczególne stany zachowują większą autonomię niż się powszechnie uważa.

Część z tych decyzji Bidena, które można odbierać jako nieprzyjazne dla biznesu, wynikała z obaw przed dominującą pozycją niektórych firm technologicznych, widoczną też w Europie. One często działają na rynkach, na których "zwycięzca bierze wszystko". Stają się więc nieomal monopolami, które mogą przejmować konkurentów, blokować zagrażające im technologie, wpływać na politykę. Pańskim zdaniem to nie jest problem, którym rządy powinny się zajmować właśnie po to, aby podtrzymać innowacyjność gospodarek?

Monopolizacja gospodarki zawsze stanowi problem, niezależnie od tego, czy stoi za nią państwo czy sektor prywatny. Wszelkie monopole należy traktować z podejrzliwością. Zwykle stają się one zbiurokratyzowane, nastawione na własne interesy, nieprzyjazne wobec konsumentów i nieinnowacyjne. W branży technologicznej wszystkie te zjawiska są zauważalne.

Z drugiej strony, walka z monopolizacją nie jest łatwa, co pokazuje polityka UE, która tylko pogarsza sytuację. Przykładem może być dyrektywa RODO, która ma na celu chronić dane osobowe przed nadużyciami przez te wielkie korporacje. Tyle, że wymogi RODO gigantom spełnić łatwo, kłopoty mają mniejsze firmy. Czyli dyrektywa faworyzuje dużych graczy, pogłębia koncentrację rynku.

Powiedział pan, że diagnoza Mario Draghiego dotycząca deficytu innowacyjności gospodarki UE jest celna. A co z jego receptami, takimi jak konieczność ochrony niektórych branż oraz zwiększenia nakładów na badania i rozwój, w tym przez powołanie specjalnej agencji na wzór amerykańskiej DARPA, która wspierałaby ryzykowne projekty?

Ta recepta opiera się na nieporozumieniu, że przyczyną sukcesów takich państw jak Chiny, Korea Płd. czy wcześniej Japonia, jest sterowany przez rząd kapitalizm, w którym faworyzowane są wybrane branże.

Tymczasem nawet w Chinach źródłem wzrostu gospodarczego nie było planowanie, tylko przede wszystkim oddolny wybuch przedsiębiorczości, który Deng Xiaoping tolerował. Tamtejsze rządy nie przeszkadzały przedsiębiorcom, o ile ich działalność nie naruszała interesów Komunistycznej Partii Chin. Firmy, które nie rozgniewały władzy, mogły się rozwijać, nie martwiąc się nadmiarem przepisów BHP, regulacji środowiskowych, zasad planowania przestrzennego. W tym zakresie biurokracja była bardzo ograniczona.

To zaczęło się zmieniać pod rządami Xi Jinpinga, który dąży do większej centralizacji politycznej i gospodarczej. Moim zdaniem to błąd i dlatego nie wierzę, że na dłuższą metę jakikolwiek kraj autokratyczny mógł być źródłem innowacji.

Nie dostrzega pan żadnej roli dla państwa we wspieraniu innowacyjnych przedsiębiorstw? Taka działalność jest z natury rzeczy ryzykowna, może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Stąd wielu ekonomistów uważa, że naprawdę ryzykowne projekty, które w razie powodzenia przyniosą duże korzyści społeczne, wspierać powinny właśnie państwowe instytucje.

Jeśli państwo zabiera mi prawie połowę dochodu w podatkach, to wolę, żeby przynajmniej część tych pieniędzy przeznaczał na innowacje, które są kluczowe dla przyszłości kraju, niż na transfery socjalne. Zasadnicze pytanie brzmi, jak powinien się do tego zabrać. Wspomniana przez pana DARPA (Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony) długo nie miała żadnych osiągnięć, a jej największą zasługą jest to, że w pewnym momencie udostępniła sektorowi prywatnemu opracowane już technologie.

To jest więc argument na rzecz finansowania przez rządy nauki, w szczególności tzw. badań podstawowych, które nie przynoszą natychmiastowych korzyści. Ale gdy wyniki tych badań będą dawały szanse na stworzenie realnego produktu, rządy powinny przekazywać pałeczkę sektorowi prywatnemu.

Jest jeszcze pośredni sposób wspierania innowacji przez państwo: przez regulacje, które wymuszają poszukiwanie nowych rozwiązań. Przykładowo, wprowadzenie podatku węglowego, które podwyższa koszty energii z paliw kopalnych, zachęca firmy do poszukiwania czystych źródeł energii, przyspieszając transformację energetyczną. Z kolei śrubowanie norm emisji spalin przyspieszyło rozwój elektromobilności.

Zdarza się, że regulacje są katalizatorem innowacji, ale pozytywnych przykładów jest niewiele. Problem polega na tym, że zwykle nie wiemy, co jest wynikiem nakazów i zakazów, a co wydarzyłoby się bez nich. Przykładowo, jest bardzo prawdopodobne, że rozwój samochodów elektrycznych byłby niemal równie szybki bez regulacji. Znacznie łatwiej wskazać przypadki, gdy regulacje spowolniły innowacje.

Na początku stulecia wiele rządów wprowadzało zakazy wykorzystania tradycyjnych żarówek wolframowych. Zastępowały je świetlówki fluorescencyjne, które były trwalsze i mniej energochłonne. Ale ludzie ich nie lubili, bo były drogie, powoli się rozgrzewały i dawały nieprzyjemne światło. Na horyzoncie była już lepsza technologia, żarówko LED-owe. Ale jej upowszechnienie zostało opóźnione przez obowiązek stosowania świetlówek fluorescencyjnych. Ostatecznie LED-y zatriumfowały, ale to oznacza, że wyparłyby też żarówko wolframowe - bez interwencji rządów i niepotrzebnych wydatków konsumentów.

Niekiedy to brak takiej interwencji naraża konsumentów na niepotrzebne wydatki. Przykładowo, istnieje wiele rozmaitych złączy do ładowania urządzeń elektronicznych, a rynek nie był w stanie wypracować jednego standardu. Konsumenci potrzebowali wielu ładowarek, przejściówek itp. Dlatego UE wprowadziła niedawno wymóg stosowania we wszystkich urządzeniach portu USB-C. Taka standaryzacja to uprawniona ingerencja państwa w działanie rynku?

Wydaje mi się, że ten standard upowszechniłby się bez unijnego nakazu, bo jest po prostu dobry. Tak było w przypadku kontenerów wykorzystywanych w transporcie morskim. Standaryzacja nastąpiła oddolnie, bez regulacji - choć trochę przyspieszyło ją to, że amerykańska armia podczas wojny w Wietnamie wymagała od dostawców konkretnych kontenerów. Proszę sobie natomiast wyobrazić, co by się stało, gdyby UE postanowiła zabrać się za standaryzację wtedy, gdy dominowały złącza mini-USB, które - ze względu na asymetrię - były bardzo niewygodne. Takie ryzyko pojawia się zawsze, ilekroć urzędnicy uważają, że wiedzą lepiej co jest dobre dla konsumentów.

Rozmawiał Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Matthew Ridley jest brytyjskim publicystą i pisarzem popularnonaukowym, byłym członkiem tamtejszej Izby Lordów (w latach 2013-2021). Nakładem wydawnictwa WEI niedawno ukazał się polski przekład jego książki "Skąd się biorą innowacje i dlaczego rozkwitają w wolności".

Wybrane dla Ciebie
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Poczta zdobyła gigakontrakt na obsługę sądów
Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Poczta zdobyła gigakontrakt na obsługę sądów
Orange Polska zawarł nową umowę społeczną. Zakłada dobrowolne odejścia
Orange Polska zawarł nową umowę społeczną. Zakłada dobrowolne odejścia
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 4.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 4.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 4.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 4.12.2025