Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Puch
|

Klienci szukają dobrych wędlin. Myślisz, że kupujesz eko? "System jest nieszczelny"

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
9
Podziel się:

Koncerny spożywcze zorientowały się, że moda na zdrowe, tradycyjne produkty eko jest coraz powszechniejsza. Ich wyrób jednak jest wymagający, kosztowny i ze względu na cenę nie gwarantuje sprzedaży. Dlatego na rynku królują produkty jedynie sugerujące ekologiczne pochodzenie.

Klienci szukają dobrych wędlin. Myślisz, że kupujesz eko? "System jest nieszczelny"
Pandemia nie zaszkodziła sprzedaży ekologicznych produktów spożywczych. Wartość rynku w ub. roku wzrosła i obecnie szacowana jest na 1,36 mld zł (Adobe Stock)

Monika Ruppert, matka trójki dzieci z Zalesia Górnego koło Warszawy, kupowała dla swoich pociech "mały wagon" ekologicznych wędlin. Kilka miesięcy temu zauważyła, że ich jakość spadła: podobnie jak wyroby przemysłowe już po kilku dniach pokrywały się nalotem i zaczynały wydawać nieprzyjemny zapach.

Najpierw matka ograniczała zakupy, bo coraz większa część wędlin zamiast w żołądkach lądowała w koszu. Kilka miesięcy temu Ruppertowie przeszli na wegetarianizm i jedynie w święta spożywają ryby albo białe mięso kurczaka. – Nie mam czasu wciąż szukać prawdziwie ekologicznych produktów – tłumaczy Monika. – A nie mam też serca podawać dzieciom czegoś, co tylko udaje eko, a naprawdę jest paprane jak żywność przemysłowa.

Świeże na topie

Pandemia nie zaszkodziła krajowemu rynkowi produktów ekologicznych, nawet go wzmocniła. Jak wynika z ostatniego raportu Koalicji na rzecz BIO, wartość polskiego rynku produktów ekologicznych, liczona w cenach detalicznych, wynosi ponad 1,36 mld zł. W ub. roku sprzedaż wzrosła zarówno w sieciach handlowych, jak i segmencie specjalistycznym (ok. 850 sklepów). 

Zobacz także: Dorsz z przyłowu, mimo zakazu. Ekspertka: Nie można tego jeść

W ciągu ostatnich dwóch lat podwoiła się liczba oferujących tego rodzaju produkty sklepów internetowych. Sprzedażą wyrobów eko w sieci zajmuje się obecnie ok. 60 e-sklepów, o połowę więcej (90) łączy taką działalność ze sprzedażą w kanale stacjonarnym. Pandemiczne problemy dotknęły jedynie placówki działające na terenie galerii handlowych, gdzie wprowadzono najsurowsze restrykcje.

- Ostatnio zauważamy istotne zwiększenie udziału procentowego produktów świeżych w zaopatrzeniu sklepów z żywnością eko - komentuje Sylwester Strużyna, członek zarządu Polskiej Izby Żywności Ekologicznej. - Widać, że sklepy chcą odróżnić się od supermarketów i dyskontów oferowaniem właśnie tej kategorii produktowej w dużo szerszym niż wcześniej wyborze.

Ekologiczna pułapka

Piętą achillesową branży pozostają mięsa, szczególnie wędliny. Producenci zorientowali się, że moda na produkty ekologiczne jest coraz bardziej powszechna. Dlatego ogromna większość oferowanych za ladą chłodniczą nazw produktów pośrednio lub bezpośrednio nawiązuje do tradycyjnego pochodzenia ("jak za Gierka", "dymem wędzona", "krucha", "naturalna").

Prawdziwe wędliny eko można znaleźć na stoiskach specjalistycznych, wyspach w galeriach handlowych z wyrobami rzemieślniczymi lub w delikatesach. – Producent może nazwać swój wyrób dowolnie, jedynie określenie "ekologiczny", razem ze znakiem zielonego liścia z gwiazdek, są zastrzeżone – zauważa dr Urszula Sołtysińska ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. – Powoduje to, że na rynku jest prawdziwy zalew wyrobów sugerujących tylko naturalne pochodzenie. Prawdziwie eko nadal stanowią trudno dostrzegalną dla przeciętnego konsumenta niszę.

Z raportu Koalicji na rzecz BIO wynika, że przeciętny Polak na wyroby ze znakiem zielonego liścia wydał w ubiegłym roku zaledwie 7 euro. Przeciętne wydatki w Unii Europejskiej były natomiast ponad dziesięć razy wyższe i wyniosły 76 euro. – System jest nieszczelny, więc ogromna większość konsumentów poszukujących eko w sklepie wpada w zastawioną przez producentów "pułapkę ekologiczną" – przekonuje Sołtysińska.

Ususzone zaufanie

W tej walce z koncernami spożywczymi konsumenci jednak nie są bez szans. Aby odnaleźć na półce prawdziwą żywność eko albo przynajmniej produkt bardzo do niego zbliżony, należy przede wszystkim uważnie czytać pisane zwykle tzw. drobnym druczkiem etykiety. – Producenci nie mają co prawda obowiązku umieszczania ich na wyrobach – precyzuje specjalistka z SGGW. – Ale zakłady, które nie mają nic do ukrycia chcą się tym zazwyczaj pochwalić. Już brak etykiety powinien wzmóc czujność konsumenta.

Na etykiecie można znaleźć bardziej dokładne niż nazwa marketingowa, określenie tego, czym, tak naprawdę jest produkt. Ważną informacją jest np. ilość mięsa użytego przy produkcji finalnego wyrobu. Mięso wędzone w dymie naturalnym, bez użycia tzw. chemicznych zamienników, poddawane jest działaniu bardzo wysokiej temperatury, w wyniku czego traci wilgoć (wodę) i kruszeje.

Odwrotny proces następuje w trakcie produkcji przemysłowej: w wyniku nastrzykiwania tzw. solanką z udziałem polifosforantów staje się coraz cięższe, zyskuje na wadze. – Większe zaufanie można mieć do produktu, na którego etykiecie znajduje się informacja o tym, że 100 dag produktu finalnego uzyskano na przykład ze 130 dag mięsa – radzi dr Sołtysińska.

Coś z niczego

Poszukując produktów ekologicznych konsumenci powinni się natomiast wystrzegać, jak podpowiadają specjaliści, produktów tzw. wysokowydajnych. W ich przypadku określenie "szynka" czy "kiełbasa" jest bardziej nazwą marketingową. Z wyrobem określanym tymi słowami mają niewiele wspólnego, choć mogą być nawet kilka razy tańsze od pierwowzoru.

Podczas ostatnich targów spożywczych SIAL w Paryżu, będących "Mekką" producentów żywności z całego świata, jeden z hiszpańskich wytwórców podczas pokazu z dumą zaprezentował kilogramowy produkt wytworzony zaledwie z 30 dag mięsa, czyli ponad trzy razy cięższy od będącego podstawą produkcji wędliny mięsa. – Trudno powiedzieć, co to było, ale na pewno nie tradycyjnie rozumiana wędlina – uważa dr Sołtysiak.

Miejmy nadzieję, że konsumentów ekologicznych wędlin w najbliższym czasie nie czeka "cudowne rozmnożenie", które w latach 90. miało miejsce w produkcji przemysłowej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(9)
Kasiek
2 lata temu
Ja zamiast przepłacać za eko wolę kupować u niewielkich, sprawdzonych dostawców, którzy nie produkują ton mięsa i wędlin. Do takich należy Kiszeczka z Karczewa. Mają kilka sklepów w Warszawie i tylko u nich kupuję mięso i wędliny.
Racjonalista
3 lata temu
Powinno się zacząć od podstaw i określać na wędlinach % przypraw naturalnych i chemicznych. W większości wędlin - nawet EKO % przypraw chemicznych (dających wrażenie pieprzu, papryki czy innych - przekracza 90%!) Ale jest to pilnie strzeżona informacja tylko dla wtajemniczonych! Bo nie można wyżywić świata używając tylko przypraw naturalnych . . .
Gilgamesh
3 lata temu
Eko sreko. Wystarczy zaostrzyć przepisy w sprawie produkcji wędlin i będzie "eko"
wio
3 lata temu
od wejścia do łuniji coraz gorzej
sal
3 lata temu
Eko czy nie kilka ton nawozów lub antybiotyków