Kupił węgiel z Australii. Dostał coś, co nawet nie chce się palić. "To śmieci"
Zamiast węgla odpowiedniej jakości, otrzymał taki, który nie chce się palić. Przedsiębiorca z Wielkopolski czeka na rozpatrzenie reklamacji od dostawcy po tym, jak okazało się, że zakupiony przez niego węgiel z Australii nie nadaje się na opał. - To śmieci - komentuje w rozmowie z TVN24.
TVN24 opisuje historię Bogdana Królika, ogrodnika z Chrzypska Wielkiego w woj. wielkopolskim, który za pośrednictwem jednej z polskich firm kupił węgiel z Australii. Surowiec był przeznaczony do ogrzania tuneli foliowych, w których przedsiębiorca hoduje rośliny ozdobne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze przymrozki pokażą, jaka jest prawda. "Węgiel ze składów zostanie wymieciony"
Kupił węgiel z Australii. Surowiec nie chce się palić
Okazało się, że zakupiony węgiel nie chce się palić. Na nagraniu opublikowanym na portalu widać, jak dwóch mężczyzn usiłuje rozpalić węgiel za pomocą palnika gazowego. Surowiec gaśnie po kilku sekundach od odstawienia płomienia.
- Ten węgiel to śmieci, którymi nie da się palić w piecu - nie kryje zdenerwowania Królik. Jak dodaje, zakupiony przez niego węgiel z Australii posiadał specyfikację, na którą teraz ogrodnik powołał się przy składaniu reklamacji od dostawcy. Jak dotąd nie została ona rozpatrzona.
Przedstawiciele branży węglowej, pytani przez money.pl o surowiec sprowadzany z Indonezji i Australii, w większości używają określeń typu "piach" i "błoto". Wszystko przez budzący wątpliwości skład surowca. W przypadku węgla z Australii problemem jest wysoka zawartość popiołu, sięgająca nawet 20 proc. Polski węgiel kamienny dobrej jakości zawiera do 8-10 proc. popiołu.