Maseczki niedługo przestaną być obowiązkowe. Hurtowniom pozostały dziesiątki tysięcy niesprzedanych sztuk
Resort zdrowia przymierza się do częściowego zniesienia obowiązku zakrywania ust i nosa. Tymczasem kto miał zbić fortunę na maseczkach, już to zrobił. Wielu dystrybutorów pozostało z niesprzedanym towarem. Jedni pozbywają się go, oferując cenę poniżej zakupu, inni oddają bezpłatnie do domów opieki.
Lada dzień mamy poznać rządowy plan częściowego znoszenia obowiązku zakrywania ust i twarzy. Z informacji money.pl wynika, o czym pisaliśmy szczegółowo w poniedziałek, że spacerując po świeżym powietrzu, nie będziemy musieli mieć przy sobie maseczek. Z kolei wchodząc do zamkniętej przestrzeni, np. sklepu, lub podróżując komunikacją miejską – już tak.
To poluzowanie obostrzeń wynika z przekonania Ministerstwa Zdrowia, że problem epidemii jest w Polsce pod kontrolą. Poza pojedynczymi ogniskami liczba zakażeń w kraju utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Nie spada, ale też nie rośnie w sposób gwałtowny. Stąd mowa o częściowym zniesieniu obowiązki zakrywania ust, a nie całkowitym. Na to jest jeszcze za wcześnie.
Kwestią osobną jest stosunek Polaków do całej tej sytuacji, a gołym okiem widać, że coraz więcej osób daje sobie dyspensę na to, aby trochę poluzować stosowanie nakazów czy zaleceń. Rzadko co prawda można natrafić na kogoś, kto w ogóle nie nosi maseczki, ale powszechne stało się np. zsuwanie maski np. na brodę. Najwyraźniej epidemia przestała nam być straszna.
Obejrzyj: Koronawirus w Polsce. Łukasz Szumowski: można powiedzieć, że szczyt epidemii już minął
Zmierzch zainteresowania maseczkami obserwują również firmy, które je produkują lub sprowadzają. Wiele z nich pozostało z niesprzedanym towarem i zaczęło "czyszczenie magazynów".
- Sprzedaż maseczek stanęła po tym, jak rząd sprowadził i rzucił na rynek ich gigantyczne ilości. Firmy, które sprowadziły, szyły albo dystrybuowały maseczki, są przez to "ugotowane". Towar jest niesprzedawalny detalicznie i hurtowo – mówi money.pl Jerzy Kurowski z firmy Glovex, która zajmuje się importem i dystrybucją sprzętu BHP.
Inna firma – Marsel z Brzeska – która szyje własne maseczki, ogłosiła wielką wyprzedaż. "Maseczki jednorazowe 2-warstowe i 3-warstwowe 0,99 zł netto / szt. (ostatnie 30.000), Maseczki bawełniane wielorazowe 2,99 zł netto / szt. (ostatnie 20.000), Ceny przy zamówieniu minimum 10 tys. sztuk (możliwe mniejsze zamówienia w innej cenie)" – czytamy na stronie.
Czy są chętni na produkty BHP w promocyjnych cenach? Przedstawiciele brzeskiej szwalni nie odpowiedzieli na nasze pytanie. Z kolei Jerzy Kurowski z Glovexu przyznaje, że jemu nawet obniżenie cen niewiele pomogło.
- Jeżeli chodzi o wyprzedaże, to nic nie dają, nawet poniżej cen zakupu. Jedyna możliwość pozbycia się niesprzedawalnych masek to darowizny np. do domów opieki, szczególnie w województwie śląskim – tłumaczy.
Rozmówca zaznacza, że sprowadzenie masek przez rząd mocno zachwiało rynkiem, tym bardziej, że miały być medyczne, a okazały się higieniczne. Dlatego Kurowski prognozuje, że jeśli będzie druga fala epidemii, to wtedy maseczek naprawdę zabraknie. - Jeżeli chodzi o przyszłość, to nie sądzę, żeby firmy drugi raz dały się nabrać na "maseczki". Najwyżej będą braki w zaopatrzeniu albo sprzedaż na zasadzie 100 proc. przedpłaty – puentuje.
Przypomnijmy, że na początku marca popyt na maseczki był rekordowy. Towar sprowadzały nie tylko hurtownie, które na co dzień zajmują się sprzedażą wyrobów ochronnych, ale też przedstawiciele firm z innych branż, placówek medycznych, a nawet straży pożarnej.
Maseczki były sprowadzane z różnych krajów (np. Francji, Ukrainy), a przede wszystkim z Chin. Część przedsiębiorców, która nawet nie zajmowała się wcześniej obrotem odzieżą ochronną, wyczuła, że stoi przed idealnym momentem na zrobienie interesu życia. Niektórzy w krótkim czasie stali się milionerami.
Najgłośniejszą, a zarazem najbardziej kontrowersyjną, historią takiego "złotego strzału" jest oczywiście transakcja pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a Łukaszem G., instruktorem narciarstwa z Zakopanego. Mężczyzna stał się bogatszy o 5 mln zł, przekazując resortowi wyroby ochronne, które jak się okazało, nie miały szczególnej wartości. MZ ubiega się o zwrot pieniędzy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl