Po kontrolach wzrosła liczba etatów. A inspekcja ma być jeszcze wzmacniana
O ponad 20 proc. wzrosła rok do roku liczba umów cywilnoprawnych zamienionych na etaty - wynika z najnowszych danych Państwowej Inspekcji Pracy (PIP), do których dotarł money.pl. Tymczasem inspektorzy mogą zyskać jeszcze większe uprawnienia dzięki reformom związanym z Krajowym Planem Odbudowy.
Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) podliczyła wstępnie wyniki zeszłorocznych kontroli. Pełnych danych jeszcze nie ma, ale wiadomo, że inspektorzy doprowadzili do przekształcenia na etaty ponad 3,2 tys. kontraktów. - Wystarczyło zwykłe polecenie czy wniosek zawarty w wystąpieniu pokontrolnym, aby pracodawca dokonał zamiany umowy na właściwą. Ta liczba to duży sukces inspektorów, bo z roku na rok rośnie. W 2023 roku takich przekształceń było niewiele ponad 2,6 tys. - zauważa w rozmowie z money.pl Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy.
Jego zdaniem stosowanie kontraktów cywilnoprawnych w miejsce etatów często wynika ze zwykłej nieświadomości obowiązujących w Polsce przepisów. Te ponad 3,2 tys. zamienionych umów to nieco więcej niż zakwestionowali inspektorzy PIP. Np. w 2023 r. inspekcja zgłosiła uwagi do niespełna 2 tys. przypadków zatrudnienia, a ostatecznie przekształcono w etaty 2,6 tys. umów.
Jak tłumaczy nam rozmówca z PIP, ta różnica to efekt tego, że poza przypadkami wskazanymi przez kontrolerów, pracodawcy zmieniają umowy także reszcie pracowników zatrudnionych na podobnych warunkach. W ostatnich latach inspektorzy przeprowadzali ponad 40 tys. kontroli rocznie pod kątem prawidłowości zatrudnienia na umowach cywilnoprawnych, więc ich skuteczność jest na poziomie kilku procent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od pracy na budowie do wielkiej firmy - tak buduje swoją pozycję. Dariusz Grzeszczak Biznes Klasa
W czym lepszy etat
Jak zauważa szef inspekcji, nadużywanie kontraktów cywilnoprawnych zamiast etatów to szkoda wyrządzana zatrudnianym w ten sposób.
Myślę tu przede wszystkim o braku stabilności takich umów, bo przepisy cywilne nie gwarantują zatrudnionym na kontraktach okresu wypowiedzenia przewidzianego w kodeksie pracy czy prawa do walki przed sądem pracy o utrzymanie takiego zatrudnienia po bezprawnym zwolnieniu. Do kontraktów nie mają zastosowania ograniczenia w długości czasu takiej pracy do 40 godzin tygodniowo i zagwarantowanego kodeksowo prawa do wypoczynku od pracy czy uprawnień dotyczących work-life-balance - ocenia Marcin Stanecki.
To stawia zleceniobiorców w znacznie gorszej sytuacji od zatrudnionych na etatach.
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce na koniec września 2024 r. było 2429,4 tys. osób wykonujących pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych (zleceniobiorców). Nieco więcej z nich to kobiety, które stanowiły 51,2 proc. osób pracujących na tego typu umowach. Prawie 90 proc. pracuje w sektorze prywatnym. Jeśli chodzi o branże wg kodów PKD (Polskiej Klasyfikacji Działalności - przyp. red.), w których popularne są te umowy, to na pierwszym miejscu jest administrowanie i działalność wspierająca - 18,3 proc., która obejmuje m.in. działalność agencji zatrudnienia, inne to opieka zdrowotna i pomoc społeczna - 12,2 proc. zleceniobiorców.
Tego typu zatrudnienie popularne jest także w gastronomii czy budownictwie, na tego typu umowach pracuje wielu cudzoziemców. W przypadku tego typu umów sytuację unormowało wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej i objęcie ich składkami na ZUS. Natomiast co do PIP, to mam poczucie, że to jest instytucja, która ma bardzo ważną misję do spełnienia, ale nie do końca ma chyba narzędzia do tego, żeby ją realizować w pełni - mówi nam Andrzej Kubisiak, wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Przed 2016 rokiem często umowy zlecenia służyły do omijania płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. Obowiązywała wówczas zasada, że składka musi być opłacona od pierwszej umowy w miesiącu, a od pozostałych już nie. Dlatego częste były przypadki, w których pierwsza umowa była na bardzo niską sumę, by minimalizować wymiar składek.
Pracowniczy Kamień Milowy
Liczba przekształcanych umów cywilnoprawnych na etaty rośnie, a plany są jeszcze bardziej ambitne, bo kamień milowy w ramach Krajowego Planu Odbudowy, którego zmiana właśnie jest negocjowana z Komisją Europejską, zakłada poszerzenie kompetencji PIP w zakresie przekształcania umów cywilnoprawnych w etaty.
Jak zauważa Andrzej Kubisiak, skala wykrywalności ewentualnych patologii na rynku pracy związanych z umowami cywilnoprawnymi na skutek działań PIP jest dziś ograniczona. Inspekcja nie ma możliwości szerokiego oddziaływania na cały rynek, a skala zatrudnienia w PIP, jej budżet i prerogatywy odbiegają od wyzwań, z jakimi muszą mierzyć się jej inspektorzy.
Kamień milowy ma położyć nacisk na prawne, organizacyjne i zapewne finansowe wzmocnienie inspekcji. - Przygotowania, jakie trwają obecnie w rządzie, mające na celu przygotowanie regulacji prawnej wyposażającej inspektorów pracy w możliwość zamiany kontraktów na etaty, to bardzo ważna społecznie inicjatywa, która ma na celu ochronę najsłabszych na polskim rynku pracy - uważa Marcin Stanecki.
Zmiany w prawie, jakie są szykowane, miałyby dawać inspektorom PIP możliwość przekształcania umowy cywilnoprawnej w etat. Dziś kontrolerzy inspekcji mogą o to wnioskować, a sprawę rozstrzyga sąd. Oprócz tego PIP ma nawiązać ścisłą współpracę z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych i dostać dostęp do danych ZUS, by lepiej typować miejsca kontroli inspektorów, by zwiększyć ich skuteczność.
Z drugiej strony słyszymy zapewnienia, że nie będzie przekształcania umów na siłę. Zresztą, o ile niegdyś problemem na rynku pracy były umowy zlecenia, to teraz widać, że pojawia się on w innym miejscu. - Wydaje się, że dziś większym wyzwaniem jest raczej wzrost zatrudnienia na B2B, co dotyczy zarobków od 10 tys. zł, bo celem jest optymalizacja i obchodzenie etatu, żeby nie wpaść w próg - zwraca uwagę Andrzej Kubisiak.
Szybko rosnące zarobki i brak waloryzacji progu podatkowego powodują, że ci, którym grozi wyższa stawka PIT, są motywowani do zmiany formy zatrudnienia. A jak wynika z rozmów z PIP, w tego typu przypadkach pozycja PIP jest dużo słabsza, bo formalnie nie mają podstaw, by ingerować w stosunki między firmami.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl