Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Michał Wąsowski
Michał Wąsowski
|
aktualizacja

Polacy rozwiązują duży problem w USA. "W Polsce zaraz się zacznie"

8
Podziel się:

Tworzą jedyną taką technologię AI na świecie. Pomagają tam, gdzie inżynierów zaczyna bardzo brakować: w sektorze wielkich inwestycji. I twierdzą, że Polskę też to czeka, choć nie premiuje ona innowacji w budowlance. - Trochę skazaliśmy się na taki żywot, że to dalej będzie ołówek, zeszyt i Excel - mówią założyciele AI Clearing, Start-upu Roku Money.pl.

Adam Wiśniewski i Michał Mazur, AI Clearing
Adam Wiśniewski i Michał Mazur, AI Clearing (Materiały prasowe, Impact CEE)
  • AI Clearing to start-up założony przez Michała Mazura i Adama Wiśniewskiego.
  • Ich technologia przetwarza zdjęcia z dronów na model 3D, dokładny do 1-2 cm, i analizuje postępy prac budowlanych oraz ich zgodność z projektem.
  • W USA są już rozpoznawalni, a konkurencję ze Stanów technologicznie zostawiają w tyle.
  • W Polsce jednak nie są w stanie przebić się do największych inwestycji. - Może nie pasujemy do przetargów publicznych? Nie jesteśmy najtańsi - mówią Mazur i Wiśniewski.
  • AI Clearing jest laureatem Nagrody Money.pl w kategorii Start-up Roku 2025 r.

Michał Wąsowski, money.pl: Tworzycie AI, które służy do analizowania postępów na wielkich budowach. Jaki proces zastępujecie i co konkretnie robi wasz system?

Michał Mazur i Adam Wiśniewski, AI Clearing: My nie tyle coś zastępujemy, ile tworzymy super asystenta dla inżynierów. Naszym celem jest wsparcie ich w wykonywaniu działań powtarzalnych, nużących i dostarczanie im wiedzy o bieżącej sytuacji, które pomagają w podejmowaniu decyzji. W dużych projektach infrastrukturalnych nikt tak naprawdę w 100 proc. nad nimi nie panuje. Jeżeli budujesz 40 km autostrady albo farmę fotowoltaiczną o wielkości 4k m2, jako inwestor musisz zazwyczaj co miesiąc płacić wykonawcom i podwykonawcom. Ale nie masz jak co miesiąc kontrolować 100 proc. powierzchni i elementów placu budowy.

Standardem jest więc sprawdzanie kilku proc. powierzchni inwestycji - teoretycznie tam, gdzie może się pojawić największe ryzyko. Ale i tak było w tym dużo niedokładności. I potem słyszymy o tych wielkich projektach, np. lotnisku pod Berlinem, że są opóźnione albo przekroczyły wielokrotnie budżet.

Albo jedno i drugie. I tu wkraczacie wy?

Tak. I tu musimy zrozumieć, że tradycyjnie tej kontroli nie było, bo jest fizycznie niemożliwe, żeby co miesiąc wysyłać zespół inżynierów w celu przejścia całej inwestycji i sprawdzenia postępu prac i zgodności z projektem budowlanym. Polega się na szczątkowych raportach wysyłanych w mailu przez podwykonawców. Często więc na koniec powstaje rozbieżność między tym, jaki obraz inwestycji ma inwestor, generalny wykonawca i podwykonawcy. Wtedy zaczynają się spory prawne, czasem jeszcze w trakcie trwania budowy. Wszystko to kosztuje.

Nas w Polsce boli to tym bardziej, że inwestorem często jest państwo, więc marnotrawstwo dotyczy naszych pieniędzy. I tu pojawia się AI Clearing: nasza technologia, oparta na sztucznej inteligencji porównującej dane z dronów z projektami budowlanymi i harmonogramem, pozwala obu stronom projektu uzyskać rzeczywiste i szczegółowe informacje o postępie prac i ich zgodności z projektem. I ta informacja może być dostępna co miesiąc, co tydzień albo nawet codziennie - w zależności od dynamiki projektu.

Korzystacie ze zdjęć z dronów? I od razu wyjaśnijmy: czy każdy, kto ma drony, może korzystać z waszego AI, czy może potrzebuje specjalistycznego sprzętu od was?

Technologia przetwarzania zdjęć z dronów w trójwymiarowe modele - zwana fotogrametrią - pozwoliła zaistnieć bardziej zaawansowanym rozwiązaniom, w tym AI takiemu jak nasze. Na koniec nasze rozwiązanie pozwala w szybkim czasie, w powtarzalny sposób, zbierać dane wizualne z placu budowy, nawet tych o gigantycznym obszarze. I wygenerować z tych obrazów model 3D o dokładności 1-2 cm. Same drony to jednak zasób, który większość naszych klientów już ma wewnętrznie lub bez problemu pozyskuje od lokalnych partnerów. Cały proces nalotu dronowego dzisiaj jest już bardzo zautomatyzowany, a format plików ze zdjęciami jest zunifikowany globalnie, więc nie ma znaczenia używany sprzęt - wynik jest ten sam.

Jak szybko wasz system wypluwa taki raport?

Dla większości projektów, które aktualnie realizujemy, jest to sześć godzin - od momentu wprowadzenia danych do systemu do wytworzenia raportu. Naszej konkurencji z Silicon Valley zajmuje to 5-6 dni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polska Amica podbija Europę i rzuca wyzwanie gigantom AGD - Jacek Rutkowski w Biznes Klasie

Aż trudno uwierzyć, że osiągnęliście taką przewagę nad start-upami z USA.

Rozwijamy nasz system od pięciu lat, a całość tworzy zespół polskich inżynierów i inżynierek. Wynik ten udało się osiągnąć dzięki niesamowitemu know-how naszego zespołu i unikalnych danych wykorzystanych do trenowania modelu. Jesteśmy szybsi od konkurencji, bo firmy z Silicon Valley pierwotnie również skupione na generowaniu modeli 3D ze zdjęć z dronów, postawiły sobie za cel zmianę sposobu pracy inspektorów budowlanych - przenosząc ich z placu budowy przed ekran laptopa. Wygodniej, bezpieczniej, ale wszystkie pomiary i kontrole dalej muszą być realizowane ręcznie.

U nich kontroli dalej podlega tylko kilka procent powierzchni placu budowy, bo nieważne czy jesteś w terenie, czy przed komputerem, analiza 100 proc. placu budowy zajmuje dużo czasu. My od początku budowaliśmy system oparty o sztuczną inteligencję, która działa szybciej, nie męczy się, nie robi błędów i może jednocześnie analizować dziesiątki lub setki projektów.

Czyli u was, jak rozumiem, wszystko odbywa się automatycznie - czy na tym polega magia AI?

Tak. Nie trzeba porównywać modeli ręcznie, robi to sztuczna inteligencja. Eliminuje to też margines błędu, który zostaje przy manualnym porównywaniu, bo od razu wiadomo, że np. dziurę wykopano o trzy metry za daleko. U nas system przetwarza dane z dronów, porównuje ze sobą i do tego z projektem budowlanym. Każdy piksel jest zalokowany do innej klasy obiektów - nazywa się to "semantic segmentation" – czyli każdy z pikseli ma przypisaną lokalizację geograficzną, położenie wysokościowe i przynależność do danej klasy obiektów czy materiałów.

AI rozumie w trójwymiarze gdzie jest piasek, cegła, a gdzie panel słoneczny. Na koniec wszystko to analizowane jest też wraz z harmonogramem i system podpowiada, że np. w danym tygodniu dołożono pół miliona paneli fotowoltaicznych, wykopano 4 km duktów pod kable, tu budowa jest spóźniona, a tu wyprzedza harmonogram.

To na ile wasze AI myli się w stosunku do ludzi, którzy robią to ręcznie?

Ręczne porównywanie modeli 3D z projektem budowlanym, przy pracy 8 godzin dziennie przez kilka dni, skutkuje błędami na poziomie 20 proc. - to bardzo dużo. Nasze AI w segmentach, gdzie jesteśmy najbardziej zaawansowani,  np. w farmach solarnych, od trzech miesięcy nie zrobiło żadnego błędu. Oczywiście, nie powiem, że system jest nieomylny, ale to i tak jest ogromne osiągnięcie inżyniersko-naukowe. Mówimy o milionach obiektów na placach budowy o obszarze mogącym obejmować nawet 5 na 5 km.

Wyobraźmy sobie, że jestem kierownikiem budowy. Ile realnie mogę zaoszczędzić dzięki wam czasu?

Ostatnio rozmawialiśmy z takim kierownikiem dużej inwestycji (farmy solarnej) w Illinois. Zapytaliśmy go o to i stwierdził, że dwie godziny dziennie. To jest bardzo dużo w dniu kierownika budowy na placu. To pokazuje skalę korzyści.

Czyli macie technologię, która wyprzedza konkurencję i znacznie ułatwia życie klientom. Jaki duży jest w tym potencjał biznesowy - biorąc pod uwagę, że obsługujecie tylko projekty infrastrukturalne?

Budownictwo jest drugim co do wielkości na świecie sektorem gospodarki, po usługach finansowych, a budownictwo specjalistyczne - infrastrukturalne - stanowi ok. 40 proc. branży. Co więcej, w odróżnieniu od innych segmentów budowlanki, ta część infrastrukturalna nie jest tak podatna na koniunktury - stale rośnie w tempie 3-6 proc. rocznie. Co jednak ważne, wszędzie zaczyna brakować do niego wykwalifikowanych inżynierów. W USA już od 4 lat dwukrotnie więcej takich osób odchodzi na emeryturę, niż przychodzi do branży.

Tymczasem udziałowcy oczekują, że skoro rynek rośnie, to i przychody spółek mają rosnąć. Tyle, że w tradycyjnym modelu firmy potrzebują odpowiednio więcej tych inżynierów dla każdego projektu, których po prostu na rynku pracy brakuje. W Europie Zachodniej dzieje się to samo, w Polsce też zaraz się zacznie. Nagle staliśmy się więc dla naszych klientów nie tylko metodą cięcia kosztów, ale przede wszystkim rozwiązaniem umożliwiającym zwiększanie przychodów. Mamy klientów, którzy zaczęli pracować z nami trzy lata temu i w tej chwili robią 3-4 razy więcej projektów, choć mają taki sam zespół. Dzięki nam po prostu mogą jednocześnie nadzorować znacznie więcej inwestycji.

Chcecie wychodzić poza segment infrastrukturalny, czy póki co skupiacie się tylko na nim?

Nie staramy się robić każdego rodzaju budownictwa, ograniczamy się do infrastrukturalnego (np. farm solarnych). Na nim się znamy i osiągamy najlepsze wyniki. Dodam też, że zaczynaliśmy od pracy z firmami budowlanymi, generalnymi wykonawcami, ale coraz częściej w USA nasz system zaczynają wykorzystywać właściciele aktywów. Duże fundusze private equity, korporacje. Oni inwestują po kilka miliardów dolarów rocznie w budowanie infrastruktury.

To porozmawiajmy teraz o pieniądzach u was. Model biznesowy pewnie nie jest skomplikowany - klienci płacą za usługę. Ale czy możecie powiedzieć cokolwiek o przychodach i marżach?

Model faktycznie jest bardzo prosty. Dla nas największym kosztem jest wolumen danych - chmura, moc obliczeniowa. Nasz cennik jest więc oparty m.in. o wielkość geograficzną projektów, bo ona definiuje, jak dużo danych podlega analizie. Każdy projekt jest wyceniany w ten sposób indywidualnie. O wartości przychodów nie mówimy ze względu na poufność ustaloną z inwestorami. Ale możemy powiedzieć, że w ciągu ostatniego roku na rynku amerykańskim urośliśmy czterokrotnie. I wcześniej nigdzie tej informacji nie podawaliśmy. Najbardziej dynamicznym wzrostowo rynkiem są dla nas dużoskalowe projekty solarne. Np. 18 miesięcy temu mieliśmy na tym rynku w USA jednego klienta. Dzisiaj mamy ich 18, odpowiadających tam za połowę tego rynku. Co ciekawe, jesteśmy drożsi od konkurentów nawet kilka razy, a jednak klienci wybierają nas, ze względu na szybkość i dokładność.

Duże wzrosty przekładają się już na rentowność, czy wciąż odkładacie ją w czasie?

Naszymi największymi inwestorami są Amerykanie z branży technologicznej i budowlanej. I chyba największa różnica pomiędzy nimi a inwestorami europejskimi jest to, że nie pytają o rentowność tak jak Europejczycy. Amerykanie wiedzą, że rentowność ma pojawić się, gdy zadebiutujesz na giełdzie - choć i nawet wtedy czasem jeszcze nie musi. Dla nich najważniejszy jest udział w rynku.

Oni nie oczekują od spółek na tym etapie rentowności. Przeznaczamy więc cale nasze przychody, jak tez pieniądze od inwestorów, na inwestycje w szybszy rozwój i ekspansję. To fundamentalnie inna logika niż w Europie czy w bankach. Podkreślę, że dzielimy się udziałami też z wszystkimi pracownikami, co w Polsce jest wciąż rzadkie, a bardzo zachęcam do tego założycieli start-upów. Zaangażowanie ludzi jest wtedy zupełnie inne.

Jaki więc jest wasz cel na udział w rynku?

Już dzisiaj jesteśmy jedyną firmą, która oferuje konkretnie takie usługi. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Wyobrażam sobie, że za kilka lat 80-90 proc. rynku będzie korzystać z naszego rozwiązania i taki jest nasz cel.

To na koniec muszę zapytać o jeden, wielki projekt, który toczy się w Polsce: CPK. Chcielibyście przy nim pracować? Próbowaliście?

Bardzo byśmy chcieli. Jesteśmy patriotami i chętnie robilibyśmy w kraju więcej rzeczy, szczególnie jeśli są pokoleniowe, największe. Czasem nas gryzie, że jesteśmy rozpoznawani na świecie, brani do topowych projektów - również lotniskowych - a w Polsce nie. Dla porządku powiem, że mieliśmy kontakt z CPK dwa lata temu. Kilka telekonferencji, opowiedzieliśmy o naszej technologii. I na tym się skończyło.

Dlaczego?

Trudno powiedzieć. Może nie pasujemy do przetargów publicznych. Nie jesteśmy najtańsi. Excel jest tańszy. Chyba dlatego prawie nie pracujemy w Polsce. Inwestycje infrastrukturalne to głównie państwowe agencje lub spółki, a z nimi się trudno rozmawia o kupowaniu innowacyjnych rozwiązań z wolnej stopy, bez konkurencji cenowej. Skupiają się na tym, by nie można było stwierdzić, że robią coś niewłaściwego, by nikt ich nie oskarżył o łamanie prawa zamówień publicznych. Nie są za bardzo skupione na biznesie i efektywności. Natomiast w Wielkiej Brytanii, gdzie też pracujemy przy projektach finansowanych publicznie, 20 czy 30 proc. punktów w przetargach publicznych przyznawanych jest za innowacyjność.

Czyli ze względu na zasady przetargów mamy w Polsce skansen?

Trochę sami skazaliśmy się w Polsce na taki żywot, że to dalej będzie ołówek, zeszyt i Excel. My jednak jesteśmy otwarci na współpracę i bardzo chcielibyśmy robić coś dużego w naszym kraju. Może jak ktoś przeczyta naszą rozmowę, to pójdzie po rozum do głowy. To nie chodzi przecież nawet o nas - tylko ogólnie rzecz biorąc o umożliwienie i zachęcenie tych podmiotów do pracy ze start-upami technologicznymi.

Rozmawiał Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(8)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
NetSlave
2 miesiące temu
A może zgodność realizacji inwestycji z projektem jest, szczególnie w tym czego nie widać pod tynkiem czy asfaltem, tak duża, że lepiej nie dokumentować ?
Paweł R.
2 miesiące temu
Miał być grafen i wyszło wielkie G., miał być perowskit i wyszło wielkie G. - SZOK. Dziecko lepiej poprowadziłoby te firmy. Polska się zwyczajnie do tego nie nadaje. Nigdy niczego nie wprowadziliśmy naszego! Szkoda wydawać na StartUpy te 30 mld rocznie! Lepiej tą kasę wyrzucić w inne miejsce.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Inżynier
2 miesiące temu
Dokładność i jakość danych projektów jest słaba Dodatkowo inżynier ma bat nadrzędny nad sobą i projektem Zgodność ze sztuką budowlaną. Jedno i drugie często się wykluczają
Polak
2 miesiące temu
Czyli udało im się sprzedać produkt robiący to co się już dzieje, tylko drożej, wolniej, mniej dokładnie i w oparciu o algorytm kopiujący.
Gość
2 miesiące temu
To lepsze od grafenu i niebieskiej diody. Może teraz się uda i program będzie nadzorował brak budowy CPK i elektrowni jądrowej. Być może zakupi program Kierwinski, aby pokazać, że nic nie zrobił w sprawie odbudowy po powodzi.