Decyzja prezydenta USA o nałożeniu ceł na importowane samochody najmocniej dotknęła europejskie koncerny motoryzacyjne. Na giełdzie we Frankfurcie Mercedes-Benz traci aż 5,53 proc., osiągając poziom 54,82 euro za akcję. Podobne straty notuje Porsche, którego akcje spadły o 5,34 proc. do poziomu 47,33 euro.
Również inne niemieckie koncerny motoryzacyjne znalazły się pod silną presją sprzedających. BMW odnotowuje spadek o 4,61 proc., a akcje Volkswagena tracą 3,68 proc. wartości.
Całkowita kapitalizacja niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego zmniejszyła się w ciągu jednego dnia o miliardy euro, co stanowi poważny cios dla gospodarki kraju silnie uzależnionej od eksportu samochodów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Indeksy giełdowe w głębokim spadku
Niemiecki indeks DAX, w którym spółki motoryzacyjne mają znaczący udział, traci 1,44 proc., spadając do poziomu 22.518,45 punktów. Francuski CAC 40 również notuje spadki o 0,93 proc., osiągając wartość 7.956,20 punktów.
W Paryżu najmocniej traci Stellantis, właściciel takich marek jak Peugeot, Citroen i Fiat, którego akcje spadły o 5,56 proc. Decyzja Trumpa wpłynęła także na notowania innych europejskich firm z branży motoryzacyjnej, takich jak Daimler Truck, tracący 2,61 proc.
Polski WIG20 również znajduje się pod presją, tracąc 0,9 proc. i spadając do poziomu 2.744,16 punktów. Chociaż na GPW nie ma wielu spółek bezpośrednio związanych z branżą motoryzacyjną, inwestorzy obawiają się szerszych konsekwencji gospodarczych wywołanych napięciami w światowym handlu.
Najbardziej tracą akcje CD Projektu (spadek o 7,97 proc.) oraz Allegro (spadek o 3,39 proc.), choć nie jest to bezpośrednio związane z decyzją Trumpa.
Analitycy wskazują, że reakcja rynku była gwałtowna, ale nie zaskakująca. "inwestorzy obawiają się, że europejskie koncerny motoryzacyjne stracą znaczącą część rynku w USA lub będą zmuszone do obniżenia marż, aby pozostać konkurencyjnymi" - komentują eksperci rynkowi.
O skali potencjalnych strat świadczą wysokie obroty na akcjach spółek motoryzacyjnych. W przypadku Mercedesa wyniosły one ponad 229 tysięcy sztuk, a w przypadku Porsche niemal 174 tysiące, co wskazuje na intensywne pozbywanie się tych walorów przez inwestorów.
Nowe cła jako element strategii Trumpa
Prezydent Trump ogłosił w środę, że nałoży 25-procentowe cło na wszystkie samochody importowane z zagranicy. Wcześniejsza stawka wynosiła zaledwie 2,5 proc. Podczas ogłoszenia decyzji w Gabinecie Owalnym prezydent wskazał, jak ceł uniknąć.
- Będziemy pobierać 25-procentowe cła. Ale jeśli budujesz swój samochód w Stanach Zjednoczonych, to nie ma żadnych ceł - stwierdził.
Trump podpisał rozporządzenie, które według niego ma zwiększyć produkcję samochodów na terenie USA. Celem decyzji jest skłonienie zagranicznych firm do przeniesienia produkcji na teren Stanów Zjednoczonych.
Według szacunków amerykańskiej administracji, nowe cła mają przynieść budżetowi USA dodatkowe 100 miliardów dolarów. Jest to część szerszej strategii gospodarczej prezydenta, mającej na celu wzmocnienie amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego i ochronę miejsc pracy w kraju.
Decyzja Trumpa może mieć długofalowe konsekwencje dla globalnego rynku motoryzacyjnego. Europejskie koncerny staną przed trudnym wyborem - mogą albo przenieść część produkcji do USA, albo pogodzić się ze zmniejszonym udziałem w amerykańskim rynku i niższymi marżami.