Trzy lata brutalnej kinetycznej wojny. Ile wart jest Donbas?
Donald Trump chce kupczyć Donbasem z Władimirem Putinem. Ukraińska ziemia – obwody doniecki i ługański – staje się kartą przetargową w politycznej grze. To region, w którym od ponad 11 lat trwa wojna, a stawką są suwerenność Ukrainy i bezpieczeństwo Europy.
Na stole negocjacyjnym, przy którym nie ma jeszcze prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, leży ukraińska ziemia, a dokładniej całe obwody doniecki i ługański, na terenie których wojna trwa już od ponad 11 lat.
Wspierani przez Rosję separatyści wywołali wówczas konflikt, który w lutym 2022 r. przerodził się w pełnoskalową inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. W wyniku działań zbrojnych w 2014 r. około jedna trzecia obwodów donieckiego i ługańskiego trafiła w ręce separatystów, którzy utworzyli tam nieuznawane przez większość państw na świecie pseudopaństwa.
Porozumienia mińskie z 2015 r. zahamowały eskalację walk w tym regionie, lecz nie doprowadziły do ich zakończenia. Starcia między ukraińską armią a separatystami z tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, działającymi przy wsparciu i udziale Moskwy, nadal trwały, a w lutym 2022 r. rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę z południa, północy i wschodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robot za 5000 € miesięcznie. Bez urlopu, bez przerw. Pracuje 24h - Kacper Nowicki w Biznes Klasie
Donbas – dlaczego jest taki ważny?
Najprostszą analogią pozwalającą Polakom zrozumieć znaczenie Donbasu jest porównanie go do Górnego Śląska – regionu bogatego w złoża, zdominowanego przez przemysł wydobywczy.
Na obszarze Donieckiego Zagłębia Węglowego, obejmującego około 50 tys. km kw., udokumentowane zasoby węgla szacuje się na 55 mld ton. Występuje tam 330 pokładów, z czego 185 posiada miąższość przemysłową (grubość warstwy), czyli przekraczającą 45 cm. Co więcej, cała Ukraina zajmuje zaledwie 0,4 proc. powierzchni lądów Ziemi, ale posiada 5 proc. światowego potencjału mineralnego.
Na terenie Donbasu, przed zajęciem Krymu, działało 228 kopalń. Przed 2014 r. eksploatowano 65 pokładów. W 2014 r. wydobyto około 65 mln ton.
Donbas przed 2014 r.
Przed 2014 r. Donbas generował 16 proc. PKB Ukrainy. Odpowiadał także za 25 proc. całego eksportu z tego kraju. W obwodach donieckim i ługańskim dominował przemysł wydobywczy, metalurgiczny, maszynowy i lekki. Pod względem logistycznym i strategicznym Donbas posiadał rozwiniętą infrastrukturę transportową — m.in. port w Mariupolu, gęstą sieć kolejową obsługującą 40 proc. krajowego ruchu towarowego oraz specjalne strefy ekonomiczne z ulgami podatkowymi.
Na obszarach Donbasu, które po walkach w 2014 i 2015 r. pozostały pod administracją ukraińską, koncentrowała się znacząca część przemysłu kraju.
Kluczowym ośrodkiem straconym przez Ukraińców w 2022 r. był Mariupol – miasto portowe, w którym działały druga i trzecia co do wielkości huta stali w państwie. To właśnie strategiczne położenie i przemysłowy potencjał sprawiały, że Mariupol miał największe znaczenie gospodarcze w tej części Donbasu. Przemysł obecny był także w innych miastach, jak Kramatorsk czy Słowiańsk, lecz ich rola była zdecydowanie mniejsza.
Od momentu pełnoskalowej agresji front przesuwa się na całym obszarze Donbasu. Teraz, gdy jednym z punktów negocjacyjnych jest ewentualne oddanie przez Ukrainę całego regionu, zapytaliśmy ekspertów, jakie znaczenie – poza symbolicznym – po trzech latach brutalnej, kinetycznej wojny ma ten region dla obu stron.
Od podpisania porozumień mińskich w 2015 r. aż do wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 r. Donbas pozostawał podzielony na dwie części. Jedną kontrolowali tymczasowo Rosjanie, a druga znajdowała się pod administracją ukraińską. Na okupowanych terenach Rosja prowadziła gospodarkę rabunkową. Wydobywany tam antracyt trafiał nielegalnie na rynki mimo sankcji nałożonych na przywódców z okupowanej części obwodów ługańskiego i donieckiego.
– Po stronie ukraińskiej były dwa procesy. Z jednej strony trwała eksploatacja surowców – Donbas to jeden z najbogatszych regionów Ukrainy pod względem kopalin: metali, rud, węgla. Z drugiej strony prowadzono prace nad umocnieniami wojskowymi – mówi money.pl kierownik Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii Ośrodka Studiów Wschodnich Tadeusz Iwański. Jak dodaje, choć obecnie nie mamy dokładnych informacji, co dzieje się w Donbasie za linią frontu, to można stwierdzić, że to teren w dużej mierze wyludniony i niebezpieczny. Operuje tam lotnictwo, drony, grupy dywersyjne oraz armia rosyjska z jednej strony, a ukraińska z drugiej. Mnóstwo ludzi uciekło albo zostało ewakuowanych.
Działalność ekonomiczna jest ograniczona – poza punktową obecnością przemysłu wydobywczego. Usługi niemal zniknęły, bo brakuje ludzi, którzy mogliby z nich korzystać – mówi nam ekspert OSW.
Pod Donbasem znajdują się wciąż nieoszacowane w pełni złoża paliw i minerałów, jednak z rozmów z ekspertami bardziej gospodarczy wyłania się aspekt militarny i polityczny.
Putin chce, aby Ukraina oddała cały obwód doniecki, ale to jest ryzyko, którego Ukraina nie zaakceptuje – i słusznie. Ryzyko polityczne to jedno, ale drugie to konieczność wycofania wojsk z fortyfikacji. Ukraina jest obecnie w bardzo złym stanie gospodarczym. Oddanie fortyfikacji i zmiana granic oznaczałyby konieczność budowy nowych umocnień, co jest bardzo kosztowne – setki milionów dolarów. Ukraina będzie musiała na to zaciągnąć kolejne pożyczki. Tymczasem dług publiczny Ukrainy wynosi już 90 proc. PKB, a prognozy zakładają, że przekroczy w tym roku 100 proc. – mówi money.pl Sergiej Druczin z Katedry Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego.
Ryzykiem politycznym byłaby – w przypadku zgody na ustępstwa wobec Federacji Rosyjskiej – kwestia przemieszczenia tysięcy ukraińskich żołnierzy nie tylko za front, ale aż na nową granicę państwa.
– Ukraińcy nie mogą się na to zgodzić – ani z powodów militarnych, ani gospodarczych. Przede wszystkim zaś nie mogą oddać ziemi de iure (według prawa), zwłaszcza terenów, które jeszcze kontrolują. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której prezydent Zełenski musiałby wydać rozkaz wycofania wojsk z Donbasu, by przekazać go Rosji. To przepis na nowy Majdan i polityczne samobójstwo – ocenia Iwański.
Zdaniem Sergieja Druczina dla Kijowa obecnie ekonomicznie najistotniejsza jest Odessa i porty w tym rejonie. Tym bardziej że Ukraińcy stracili port w Mariupolu i tylko tą drogą mogą dalej handlować na morzu.
Dla Ukrainy Donbas pozostaje jednak kluczowy. Po pierwsze, z powodu bogactw naturalnych – nawet jeśli infrastruktura jest zniszczona, to to, co jest pod ziemią, wciąż ma wartość i w przyszłości może być wydobywane. Mowa też o złożach metali ziem rzadkich, o których swego czasu było głośno przy okazji podpisania umowy ukraińsko-amerykańskiej – wyjaśnia Tadeusz Iwański.
Ekspert podkreśla też, że choć minęło już 11 lat, wojna w Ukrainie to ciąg dalszy operacji rozpoczętej przez Putina w 2014 r. w Donbasie i na Krymie. Cel rosyjskiego dyktatora i cele "specjalnej operacji wojskowej" się nie zmieniły.
Cel jest wciąż ten sam: polityczna kontrola nad Ukrainą. To pierwszy krok do ustanowienia wpływów nad całą Europą Środkową, w tym nad Polską. Chodzi o osłabienie naszej zdolności obronnej i suwerenności poprzez stworzenie w regionie strefy buforowej – wskazuje kierownik Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii Ośrodka Studiów Wschodnich.
Po ponad dekadzie wojny strony będą musiały usiąść do stołu negocjacyjnego. Pytanie, czy stanie się to w najbliższym czasie, w wyniku działań Donalda Trumpa, które przez zachodnich partnerów traktowane są wciąż z rezerwą. Koalicja wspierająca Ukraińców liczy na sprawiedliwy pokój, który pozwoli na odbudowę i bezpieczne funkcjonowanie kraju.
– Czy chcemy, żeby ludzie przestali ginąć? Moim zdaniem – tak. Warunki będą negocjowane, ale życie ludzkie musi być priorytetem. Trzeba stworzyć warunki, które zagwarantują, że Rosja nie zaatakuje ponownie – podsumowuje Sergiej Druczin.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl