Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Bartosz Krzyżaniak
|

Niebezpieczna ustawa o jawności życia publicznego. Menedżerowie odczują ją na własnej skórze

30
Podziel się:

Przygotowana przez Mariusza Kamińskiego ustawa nie spodoba się inwestorom i menedżerom w kilkuset spółkach, w których udział mają samorządy lub Skarb Państwa.

Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych
Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych (Maciej Luczniewski/REPORTER)

Zapisy ustawy o jawności na własnej skórze odczują boleśnie m.in. Janusz Filipiak (szef Comarchu), Grzegorz Hajdarowicz (prezes KCI) i menedżerowie innych wielkich firm - łącznie nawet kilkuset - pisze w środę, na łamach "Pulsu Biznesu", Dawid Tokarz. Tylko dlatego, że kiedyś zdecydowali się robić interesy z państwem lub samorządem.

Gazeta nazywa ustawę przygotowaną przez Mariusza Kamińskiego, ministra w kancelarii premiera i koordynatora służb specjalnych, bublem. Jak pisaliśmy w listopadzie w money.pl, zastrzeżenia do niej mieli nawet koledzy z rządu, na czele którego stała wtedy Beata Szydło. Przeciwko objęciu zapisami ustawy zaprotestowały wtedy resorty: spraw zagranicznych, obrony narodowej, sprawiedliwości oraz energii. Krytycy wskazywali na m.in. ryzyko spadku konkurencyjności państwowych spółek.

Zobacz także: Zobacz też: Postępowanie ws. Mariusza Kamińskiego zawieszone

"Puls Biznesu" dopatrzył się jeszcze jednego kontrowersyjnego, dotąd niekwestionowanego, zapisu ustawy. Chodzi o rozszerzenie listy "osób pełniących funkcje publiczne". To do nich stosowane będą ograniczenia dotychczasowej tzw. ustawy antykorupcyjnej.

- Będą to wszyscy członkowie zarządów "spółek zobowiązanych", czyli takich, w których Skarb Państwa lub jednostki samorządu mają więcej niż 20 proc. udziałów lub akcji - mówi dziennikowi Konrad Młynkiewicz, radca prawny z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

Dziś próg jest wyższy - wynosi 50 proc. w przypadku państwowych spółek i 100 proc. w spółkach, których właścicielem jest samorząd.

Jak komentuje dla "PB" ekspert z jednej z największych firm doradczych, rozwiązanie - które w zamyśle miało zwiększyć przejrzystość życia publicznego i wzmocnić kontrolę nad sposobem zarządzania największymi państwowymi spółkami - uderzy rykoszetem w profesjonalnych menedżerów z prywatnego biznesu.

Z szacunków gazety wynika, że status "spółki zobowiązanej" będzie miało kilkaset firm, a ich menedżerów - także większościowych udziałowców - czekać będzie rewolucja.

- Nie będą mogli prowadzić działalności gospodarczej, zasiadać w zarządach i radach nadzorczych innych firm, a nawet fundacji czy stowarzyszeń prowadzących działalność gospodarczą - wylicza Dawid Tokarz.

Nie będą też mogli mieć więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów w innych spółkach ani wykonywać na rzecz innych firm jakichkolwiek płatnych zajęć. Przybędzie im natomiast obowiązków. Jak wylicza "PB", będą musieli m.in. przekazywać szefowi CBA rejestry wszystkich umów cywilnoprawnych, w których wydatki spółki przekroczą 2 tys. zł, składać oświadczenia majątkowe czy udostępniać na stronie internetowej informacje o wydatkach dokonanych za pomocą służbowych kart płatniczych.

prawo
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(30)
Bdnsnd
6 lat temu
Czyli NIE WSPÓŁPRACUJEMY z państwowym betonem.
antoni
6 lat temu
Czy my zawsze musimy przeginać , pałę ???
Koko
6 lat temu
A co mądrego może napisać taki bubel?
wernyhora
6 lat temu
Pewnie w zamyśle rządzących głównie z 500+ będą wywodzić się wójtowie, burmistrzowie, radni, dyrektorzy spółek. Ich oświadczenia majątkowe będą zawierać wyłącznie nie budzące wątpliwości dochody z programu , z zasiłków stałych i okresowych , z pomocy rzeczowej z MOPS. To będą kadry które wprowadzą nasz kraj na nową ścieżkę rozwoju.
witold j.k.
6 lat temu
...ale podsłuchy u Sowy mu się udały !!!
...
Następna strona