Jak podkreśliła w rozmowie z PAP, "praktyka sądów pokazuje, że jak kraść, to miliony, ponieważ w przypadku przestępstw "białych kołnierzyków" rzadko pojawia się kara bezwzględnego więzienia". Dodała, że skala całego przedsięwzięcia oraz liczba pokrzywdzonych osób powinna przekonać sąd do wymierzenia najwyższego wymiaru kary.
Deweloper przed sądem. "Dwukrotnie zapłacili za mieszkania"
- W tej sprawie wspólnie z mieszkańcami walczę o sprawiedliwość, ale też zadośćuczynienie w wymiarze finansowym - powiedziała. Wśród poszkodowanych są też podwykonawcy i hurtownicy, którym deweloper nie zapłacił za materiały i wykonane prace.
Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu ruszył proces dewelopera Sebastiana O., który nie stawił się w sądzie. Prokurator Maciej Leki z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. odczytał akt oskarżenia, w którym postawił trzy zarzuty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oskarżonemu przypisano oszustwo na szkodę nabywców mieszkań oraz kontrahentów realizujących budowę, niezłożenie wniosku o ogłoszenie upadłości reprezentowanej przez niego spółki oraz zatajenie przed nabywcami informacji o obowiązku przyjmowania wpłat na otwarty mieszkaniowy rachunek powierniczy. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. W prokuraturze oświadczył, że problemy firmy były spowodowane wzrostem cen na materiały budowlane, czego nie mógł przewidzieć.
Przybyli do sądu pokrzywdzeni nie kryli zdenerwowania i niepokoju.
- Czy proces skończy się tak, jakbyśmy chcieli, czy wyrok będzie sprawiedliwy, czy nas usatysfakcjonuje, czy ktoś dojrzy naszą krzywdę, poczucie żalu i zawód, które nam towarzyszą od wielu już lat – pytali. Przyznali w rozmowie z PAP, że wiele rodzin ucierpiało.
Niektóre się rozpadły, kilka osób się rozchorowało w wyniku permanentnego stresu. Wielu z nich przeżyło załamanie nerwowe i depresje. Żeby udźwignąć kredyty i niespodziewane koszty, musimy dorabiać w kilku miejscach pracy – powiedzieli.
Mecenas Karolina Skrzypczyńska przekonuje, że kaliskiej sprawie przygląda się cała Polska.
- Jesteśmy ewenementem w skali całego kraju. Dzięki temu, że rodziny zjednoczyły się w walce, potrafiły przezwyciężyć wstyd i zaprosić kamery do domów mogliśmy nagłośnić tę sprawę i dokończyć to osiedle. Jako pierwsi w Polsce dokończyć prace w toku trwania postępowania upadłościowego. Dzwonią do nas pokrzywdzeni przez deweloperów z innych miast i pytają, jak nam się udało. Teraz czas na sprawiedliwość i zwrot wszystkich dopłat, które musieli zrobić. Ci mieszkańcy dwukrotnie zapłacili za swoje mieszkania - dodała prawniczka.
Sprawa dotyczy Osiedla Dębowego w Kaliszu. Oskarżony ogłosił, że u zbiegu ulic Raciborskiego i Dybowskiego zostaną wybudowane domki szeregowe. Inwestycja miała zakończyć się w 2018 r. Przedsiębiorca inwestycji nie dokończył, a rodziny, które wpłaciły pieniądze, znalazły się w dramatycznej sytuacji.
Straty 42 rodzin oszacowano na 10 mln złotych
Ludzie spłacali kredyty za domy, których nie mieli, i nie było pieniędzy na dokończenie budowy. Straty, jakie poniosły 42 poszkodowane rodziny, to prawie 10 mln złotych. Mieszkańcy chcieli przejąć inwestycję na własność i znaleźć nowego dewelopera, ale nikt nie chciał podjąć się dokończenia budowy.
Kiedy na nieruchomość zaczęli wchodzić inni wierzyciele, mec. Skrzypczyńska przekonała nabywców mieszkań, że najlepszym rozwiązaniem będzie przeprowadzenie postępowania upadłościowego. Udało się przekonać syndyka, aby nie sprzedawał osiedla za bezcen, tylko dokończył deweloperskie przedsięwzięcie. W przeciwnym razie poszkodowani dostaliby zaledwie 10 proc. włożonych pieniędzy.
Dzięki pomocy władz miasta przedsięwzięcie dokończyło Kaliskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego sp. z o.o. Z uwagi na fakt, że deweloper wybudował osiedle niezgodnie z projektem, konieczne było przygotowanie dokumentacji zastępczej, aby uniknąć wyburzenia istniejących już konstrukcji.
Koszty dokończenia budowy pokrywali nabywcy. Ich wysokość uzależniona była od wielkości mieszkania, ale również od konieczności wykonania prac poprawkowych. Średnio rodzina musiała dołożyć jeszcze po 100 tys. zł do mieszkania.
Pod koniec ub. roku podpisali akty notarialne i wprowadzili się do swoich domów.
Na poczet grożącego obowiązku naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonych prokurator zajął udziały w spółce oskarżonego o wartości 175 tys. zł i na dwóch willach w kwocie 2,7 mln zł. Prokuratura zastosowała wobec niego środek zapobiegawczy w postaci zakazu wykonywania funkcji członka zarządu w spółce.
W prokuraturze toczy się też wątek dotyczący upłynnienia majątku przez oskarżonego przed ogłoszeniem upadłości. Działkę przy ul. Piaszczystej i Wiosennej o pow. 5 ha, za którą deweloper mógłby zainkasować prawie 10 mln zł, sprzedał za 1,2 mln zł. Nowy właściciel wystawił nieruchomość na sprzedaż za kwotę 9,7 mln zł. Poszkodowani liczyli, że część środków odzyskają ze sprzedaży tej działki.
W trakcie śledztwa okazało się, że deweloper na rachunku powierniczym zgromadził tylko połowę pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży domków na Osiedlu Dębowym. Druga połowa wpłynęła na jego konto; tymi pieniędzmi mógł dysponować dowolnie.