Kolej bezpieczna na święta? Ekspert uspokaja: akt dywersji wyrwał wszystkich z letargu
Służby nie mają złudzeń – wrogich aktów dywersji w Polsce będzie więcej. Pytanie, czy tym razem znów celem stanie się kolej. Tymczasem Polacy wkrótce gremialnie wybiorą się pociągami do bliskich na święta. PKP, policja i eksperci uspokajają: to nadal jest bezpieczne. Oto co się zmieniło po wysadzeniu torów na linii Warszawa-Lublin.
Okres świąteczno-noworoczny w ostatnich latach praktycznie co roku daje okazję przewoźnikom, aby pochwalić się wynikami przewozowymi. Spółka PKP Intercity w 2022 r. informowała o ponad 2 mln obsłużonych pasażerów, ogłaszając rekord. Dwa lata o blisko 2,5 mln przewiezionych osobach.
W tym roku prawdopodobnie nie będzie inaczej, zważywszy renesans kolei w Polsce. Tu znów skupmy się wyłącznie na samym PKP Intercity, chociaż warto też pamiętać o polepszających się wynikach regionalnych przewoźników – pociągi spółki przewiozły w 2024 r. 78,5 mln pasażerów, czyli o 15 proc. więcej niż rok wcześniej i 33 proc. więcej niż w roku 2022. W tym roku celuje się w ok. 88 mln. W 2030 r. ma to być 110 mln.
17 listopada do głównych tematów dot. kolei w Polsce – wzrostu jej popularności, nowych wagonów, prędkości szybkich pociągów czy budowy linii KDP – dołączyła najwyższej wagi kwestia bezpieczeństwa infrastruktury, a co za tym idzie – samych pasażerów. Na linii Warszawa-Lublin doszło bowiem do aktów dywersji.
Zapaść w ochronie zdrowia. Opozycja grzmi: to brutalnie uderzy w pacjentów
Przypomnijmy: z aktualnych ustaleń służb i śledczych wynika, że dwóch Ukraińców na zlecenie rosyjskich służb wysadziło fragment torów. Gdyby nie reakcja pracowników kolei, a zwłaszcza maszynisty Kolei Mazowieckich, mogło dojść do tragedii. Eksperci wskazują, że podobnych prób w ramach wojny hybrydowej z Zachodem Rosja podejmie więcej, choć nie wiadomo, którą infrastrukturę krytyczną weźmie w Polsce za kolejny raz za cel. I tu w głowach wielu Polaków prawdopodobnie pojawia się pytanie – czy na tegoroczne święta wybrać się z rodziną pociągiem?
Po akcie dywersji na kolei
Sytuacja na linii Warszawa-Lublin sprawiła, że rząd wprowadził trzeci stopień alarmowy (CHARLIE) na obszarach linii kolejowych zarządzanych przez spółkę PKP Polskie Linie Kolejowe. Efekty zaostrzenia są różne – od zawieszenia możliwości nadawania przesyłek konduktorskich przez zmiany w zasadach przewozu towarów wysokiego ryzyka po zaostrzone kontrole torów i dworców.
"Teren PKP PLK jest patrolowany przez funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei, żołnierzy WOT, Policję oraz Straż Graniczną" – informuje w odpowiedzi na pytania money.pl Karol Jakubowski z zespołu prasowego spółki.
Przedstawiciel PKP PLK dodaje, że w ramach dozorowania linii kolejowych prowadzone są m.in. obchody torów.
"To rutynowe czynności związane ze stwierdzeniem stanu technicznego podkładów, szyn, urządzeń co ma zapewnić sprawny i bezpieczny przejazd pociągów. Terminy dozorowania linii wynikają ze stanu technicznego. Po ostatnich wydarzeniach zwiększono dozór na określonych liniach kolejowych" – informuje Jakubowski.
Z powagi sytuacji sprawę zdaje sobie inne spółki z Grupy PKP. "Biorąc pod uwagę sytuację geopolityczną i zagrożenia działaniami hybrydowymi, cała branża kolejowa jest sektorem o znaczeniu strategicznym" – odpowiada na pytania money.pl Michał Stilger, rzecznik prasowy PKP S.A.
I dodaje: "Istotne znaczenie pełni dziś zatem nie tylko sama sieć (linie i stacje kolejowe), ale również inna infrastruktura, jak dworce, bocznice, centra logistyczne itp.".
Kolej wyrwana z letargu
O zdanie ws. zmiany (bądź nie) sytuacji po aktach dywersji pytamy branżę. Spółki przewozowe, z którymi rozmawialiśmy po wysadzeniu torów w Mice, nieoficjalnie zwracali uwagę np. na niedokładne, ich zdaniem, rutynowe kontrole infrastruktury.
O to, co się zmieniło po 17 listopada, pytamy m.in. Michała Litwina, dyrektora generalnego Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych (ZNPK). W rozmowie z money.pl po dywersji na linii Warszawa-Lublin ekspert ten zwracał uwagę np. na społeczne przyzwolenie, by przy infrastrukturze krytycznej, jaką jest kolei, kręciły się osoby postronne.
– Sporo rzeczy uległo poprawie. Na pewno częstsze patrole, wspólne Straży Ochrony Kolei oraz wojsk terytorialnych, wpływają na zwiększenie świadomości społecznej. Zarówno przewoźnicy, jak i cywilne osoby dostrzegają patrole, zauważane są kontrole, legitymowanie osób postronnych. W szczególności widać zwiększone zainteresowanie służb w rejonie obiektów krytycznych, takich jak mosty, wiadukty czy stacje węzłowe i to ma duże znaczenie – mówi dyrektor ZNPK.
Ekspert relacjonuje, że pojawiły się też takie - mało medialne - działania jak cykliczne spotkania zarządu PKP PLK oraz zarządów przewoźników kolejowych w celu omówienia różnych kwestii i incydentów związanych z bezpieczeństwem na sieci kolejowej.
– A więc jest bezpośredni dialog i wymiana informacji. Widać, że postawiono na wiedzę i obserwację właściwych ludzi – pracowników przewoźników kolejowych, w tym maszynistów – zwraca uwagę Michał Litwin.
Koniec ze spacerami przy torach?
Jednym z najgłośniej wybrzmiałych apeli służb i kolei było, aby obywatele "mieli oczy dookoła głowy" i zgłaszali podejrzane zachowania przy infrastrukturze krytycznej. Co prawda zakaz przebywania osób postronnych na terenie kolejowym istnieje od lat, ale nie był dotąd szczególnie restrykcyjnie egzekwowany, jak zwracano uwagę po aktach dywersji.
– Tereny kolejowe są często traktowane wręcz jako miejsca na odbycie spaceru czy skrócenie drogi. Teraz jest to przestrzegane bardziej rygorystycznie i – mam nadzieję – doprowadzi w krótkim czasie do zmiany w świadomości społecznej. Co ważne – poprawi to bezpieczeństwo zarówno w zakresie "terrorystycznym", jak i bezpieczeństwa cywilnego – krótko mówiąc: będzie mniej potrąceń postronnych ludzi przez pociągi w miejscach, gdzie ludzi nie powinno być – komentuje Litwin w rozmowie z money.pl.
– Wzrasta profesjonalizm w zakresie stosowania procedur. Przewoźnicy rygorystycznie raportują dyżurnemu ruchu obecność osób związanych z obsługą pociągu – tak aby dyżurny miał pewność, że osoba przebywająca koło lokomotywy wykonuje tam zadania zawodowe. Dotychczas przepis ten był w wielu aspektach martwy – dodaje szef ZNPK.
W związku z powyższym apelem spytaliśmy Komendę Główną Policji, czy widać wzrost zgłoszeń dot. przebywania przy terenach kolei.
"Od początku 2025 roku Policja odnotowała ponad 200 zgłoszeń dotyczących różnego rodzaju zdarzeń na terenach kolejowych. Każde ze zgłoszeń jest przez służby szczegółowo weryfikowane. W odniesieniu do zdarzeń kryminalnych w zdecydowanej większości dotyczyły one kradzieży i uszkodzeń mienia" - odpowiada podkom. Lucyna Rekowska z biura prasowego KGP.
Funkcjonariuszka zastrzega przy tym, że policja "nie udziela szczegółowych informacji dotyczących konkretnych zdarzeń ani okoliczności" w tej sprawie.
100 proc. pewności nie może być
Michał Litwin podsumowuje, że "dzisiaj kolej jest bezpieczniejsza niż przed wysadzeniem toru w Mice".
– Mamy szczęście. Tym razem do tragedii nie doszło, ale sytuacja na linii Warszawa-Lublin wszystkich wyrwała z letargu i spowodowała poprawę w funkcjonowaniu procedur. Mam informacje, że ludzie też zgłaszają coraz więcej podejrzanych sytuacji. Większość z nich to fałszywe tropy, ale lepiej mieć za dużo informacji niż za mało. Z czasem służby nauczą się szybciej odróżniać oraz weryfikować zgłoszenia – ocenia ekspert.
Szef ZNPK zwraca przy tym uwagę, że wciąż są sprawy do poprawy. – Przewoźnicy zgłaszają różne pomysły. Jednym z nich jest dokonanie przeglądu procedur i zasobów pod kątem prowadzenia ewentualnych akcji ratunkowych – czy przy kluczowych obiektach, takich jak dworce oraz stacje węzłowe, dobrze są rozmieszczone i dostępne parkingi, dojazdy dla sprzętu ratunkowego, czy jest odpowiednie rozmieszczenie hydrantów, itp. – zauważa Litwin.
O tym, że potencjalne ryzyko niebezpiecznej sytuacji na kolei wciąż jest, mówi money.pl również Maciej Mysona, dyrektor w zespole doradców gospodarczych TOR.
– W Polsce mamy czynnych blisko 20 tys. km linii kolejowych, w 2024 r, kolej obsłużyła ponad 407 mln pasażerów. Te liczby pokazują skalę rosnących przewozów, ale też potencjalnego zagrożenia jakim mogą być akty dywersji na kolei. Mimo ciągłego monitorowania infrastruktury liniowej przez zarządców, chociażby PKP Polskie Linie Kolejowe zawsze istnieje ryzyko zagrożenia – komentuje Maciej Mysona.
– Zmiany, które zostały wprowadzone po aktach dywersji to doszczelnienie systemu zarządzania bezpieczeństwem na kolei, który i tak posiada bardzo wyśrubowane normy. Pewne ograniczenia, jak np. zawieszenie przesyłek konduktorskich to pewne działania pozorne, które mam nadzieję, że w przyszłości zostaną cofnięte, a proces obsługi przesyłek zostanie znacząco zcyfryzowany co zwiększy jej bezpieczeństwo – ocenia ekspert ZDG TOR.
Mysona akcentuje, że w rzeczywistości "obecnie największą prace do wykonania mają służby, które muszą rozpracowywać sabotażystów oraz przeciętni pasażerowi kolei, którzy powinni zgłaszać każde niepokojące zachowanie obsłudze pociągu".
– Podkreślę, że nie chodzi tutaj o szerzenie strachu i paranoi, ale zwykłą czujność. Cały czas będę podkreślał, że pociąg to bardzo bezpieczna forma transportu w porównaniu np. z samochodem osobowym – podsumowuje Maciej Mysona.
Jacek Losik, dziennikarz i wydawca money.pl