Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|

Koronawirus w czerwonych strefach. Restauratorka załamuje ręce. "Klienci się boją"

14
Podziel się:

Po ogłoszeniu czerwonej strefy w powiecie głubczyckim klienci boją się chodzić do restauracji. Małgorzata Kopczyńska, właścicielka jednej z nich, wskazuje, że jej lokal odwiedzają głównie stali bywalcy. - Mam do utrzymania sześć pełnych etatów. A z czego będę mogła zapłacić pracowniczkom, jak nie będę miała żadnych klientów? - pyta restauratorka.

Koronawirus w czerwonych strefach. Restauratorka załamuje ręce. "Klienci się boją"
Koronawirus. Restauracja & Pub "Atmosfera" dostosowała się do wymogów sanitarnych. (Archiwum prywatne, Małgorzata Kopczyńska)

Od kilku dni w tzw. strefie czerwonej związanej z pandemią koronawirusa jest powiat głubczycki. Wiąże się to ze zmianami w obsłudze klientów restauracji. Na własnej skórze odczuła to Restauracja & Pub "Atmosfera" zlokalizowana w Głubczycach, o czym money.pl opowiada właścicielka lokalu.

- Klienci obecnie się wypisują z imprez. Sytuacja nie wygląda ciekawie, bo ludzie dzwonią i informują, że przez obostrzenia nie chcą zrobić wcześniej zaplanowanej imprezy. Nie ma tutaj znaczenia fakt, że zachowujemy reżim sanitarny, dostosowujemy się do zaostrzonych warunków. Klientów nie przekonują dezynfekcje stołów, ozonowanie sal, czy maseczki u kelnerek - mówi Małgorzata Kopczyńska.

Ze względu na restrykcje jej restauracja zaopatrzyła się w ozonator. Właścicielka "Atmosfery" podkreśla wielokrotnie, że i pracownicy, i sam lokal jest dostosowany do obsługi klientów w dobie pandemii koronawirusa.

Zobacz także: Zobacz: Nagroda money.pl: wybraliśmy najlepszych w biznesie

- W trakcie dnia wydajemy wyłącznie pojedyncze obiady i to jest wszystko. Przychodzą głównie stali klienci, którzy odwiedzali nas jeszcze przed pandemią. Ludzie się boją i dzwonią do nas, że rezygnują z imprez albo że goście im zrezygnowali z udziału - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Czerwona strefa znikąd

Problem stwarza również fakt, że informacja o strefie czerwonej w ich powiecie spadła nagle. W kilka dni trzeba było dostosować działalność do wzmożonego rygoru.

- Kiedy pojawiła się informacja o czerwonej strefie, to natychmiast dostałam kilka, czy nawet kilkanaście telefonów z pytaniami: "co teraz będzie?", "czy będzie pani robić tę imprezę?" albo "czy możemy ją odwołać, bo to już jutro?", "co mamy zrobić, bo nam goście nie chcą przyjść?" - opowiada Kopczyńska.

- A co ja mam zrobić z nakrytymi stolikami i zamówionymi towarami? Sama mam to wszystko skonsumować? - pyta retorycznie.

Powiat głubczycki co rusz staje się strefą, w której obowiązują wzmożone restrykcje w związku z pandemią. Nie tak dawno był strefą żółtą, co również nałożyło dodatkowe limity klientów na restauracje.

Kopczyńska podkreśliła, że jej punkt natychmiast dostosował się do rygorów. Ale jednak wśród mieszkańców wybuchła panika, która wymiotła klientów z restauracji. Nasza rozmówczyni wskazuje, że w Głubczycach mieszka ok. 13 tys. osób, dlatego trudno jest liczyć na szereg nowych gości, kiedy wykruszą się ci regularnie stołujący się w lokalach gastronomicznych.

Zapytaliśmy, czy może chociaż widać różnicę w liczbie zamówień na wynos? Właścicielka restauracji jednak zaprzeczyła ze smutkiem w głosie.

- Zamówień na wynos też nie mamy więcej. Szczerze mówiąc, jak byliśmy zamknięci - w czasie lockdownu, kiedy klienci nie mogli odwiedzać restauracji - mieliśmy więcej zamówień niż teraz. Dzisiaj dla przykładu mieliśmy jedno zamówienie na dowóz - wylicza Kopczyńska.

Nowe obostrzenia dla restauracji

We wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił nowe restrykcje dla żółtych i czerwonych stref. Dotkną one m.in. restauracji w czerwonych powiatach, które już wkrótce będą musiały się zamykać wcześniej.

- Nowe obostrzenia na pewno wpłyną na naszą działalność w weekendy, kiedy przychodzi do nas więcej klientów. W weekendy też dłużej jesteśmy czynni, ale teraz będziemy musieli się zamykać o 22 - tłumaczy właścicielka "Atmosfery".

Sytuacja restauratorki jest trudna. Tłumaczy nam, że jeżeli nastawienie klientów się nie zmieni, to już wkrótce stanie się krytyczna.

- Jak ludzie nie będą do nas przychodzić, to jest oczywiste, że my się nie utrzymamy. Mam do utrzymania sześć pełnych etatów. A z czego będę mogła zapłacić pracowniczkom, jak nie będę miała żadnych klientów? - kończy Małgorzata Kopczyńska.

W czerwonych strefach od sierpnia obowiązuje limit 1 osoby na 4 m kw w lokalach gastronomicznych. Wszystkie osoby muszą także zasłaniać usta i nos.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(14)
Piotr
4 lata temu
widac ze rozkrecaja pandemie strachu od nowa. Trzeba do konca zastraszyc i zmanipulowac a na koncu ograbic z majatku Polakow. Zadluzyc potem zlicytowac . Dziwie sie ze ludzie nie widza ze to jedno wielkie oszustwo. Jedyne co jest prawdziwe to ze wirus istnieje i ze sie czasami lekko choruje i niezmiernie rzadko umiera . reszta to mediale wyrezyserowane klamstwo i histeria ( statystyki sa dostepne dla myslacych w roku pandemii mniej umiera niz w 2019 )
owce
4 lata temu
Beee, beeee, beeee, beeee...
mmm
4 lata temu
Podobno nikt już nie wierzy w wirusa,więc do restauracji chodzili tylko ci którzy wierzyli i się boją?
wok
4 lata temu
niech pani zapłacą ci którzy włączyli miasto do czerwonej strefy
Twoj Nauczyci...
4 lata temu
Moze za 5-10 lat zrozumiecie ze warto nosic maski, przestrzegac zasad i dystansu... Jak jeszcze bedzie co zbierac.