Miał być przełom, a zapowiada się niewypał. Sprawa dotyczy wielkich inwestycji

Miał być "bat" na nierzetelne firmy, przez które państwowe budowy ciągną się w nieskończoność, ale wygląda na to, że zapowiada się prawny niewypał. Prace nad rozwiązaniem, mającym chronić polski rynek i przyśpieszyć realizację np. robót drogowych, nie idą w parze z oczekiwaniami branży.

Budowa autostrady A2. Droga ekspresowa S12 w woj. mazowieckim ma również powstać na terenach leśnych i rolnychCertyfikaty miałyby objąć m.in. kluczowe budowy dróg w Polsce
Źródło zdjęć: © GDDKiA | © Krzysztof Pączkowski studiowizjer.pl
Jacek Losik

Wprowadzenia certyfikacji, wymaganej do walki o - chociażby - największe inwestycje publiczne w Polsce, od lat domagają się nie tylko krajowe firmy budowlane, ale także m.in. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Chodzi o to, jak pisał niedawno money.pl, aby oferenci przed podpisaniem wartych setki milionów złotych kontraktów, musieli wykazać, że są w stanie je zrealizować. A także o to, by mieli więcej do stracenia w przypadku fiaska.

Certyfikacja, zgodnie z postulatami branży, miałaby objąć wszystkich wykonawców, także z Polski. Niemniej, to właśnie z zagranicznymi wspomniana GDDKiA miała w ostatnich latach najwięcej przygód. Głównie z włoskimi firmami.

Jako przykład może posłużyć spółka Saldini, która przez niezadowalające tempo prac pod koniec minionej dekady i na początku obecnej została wyrzucona z kilku odcinków drogi ekspresowej S7 oraz autostrady A1. Wygrywając wcześniej - jak się okazywało - przetargi po bardzo niskich stawkach. Gwoździem do trumny były nagłe wzrosty cen materiałów, co nie jest rzadkością w przypadku wieloletnich inwestycji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W co inwestuje Sebastian Kulczyk? Szczera rozmowa z prezesem KI Dawidem Jakubowiczem w Biznes Klasie

Wyrzuceni z inwestycji wrócili w kolejnym przetargu

Problem polegał na tym, że chociaż GDDKiA chciała później wykluczać konsorcja, którym przewodził polski oddział włoskiej firmy z postępowań, to ta odwoływała się od decyzji Generalnej, tłumacząc, że przechodziła przez chwilowe trudności.

Przed sądem Włosi wygrali, ale później była powtórka z rozrywki. Firma była wyrzucana z inwestycji GDDKiA albo kończyła je dużo po czasie. 21-kilometrowy odcinek drogi S7 budowała przez pięć lat. Realizację autostradowej obwodnicy Częstochowy, która zaczęła się w 2015 r., Generalna ukończyła - już z nowym wykonawcą - mniej więcej osiem lat później.

W tego typu sytuacjach jest jeszcze jeden kluczowy problem. Wykonawcy zazwyczaj wstrzymują prace, bo chcą więcej pieniędzy i czasu. Po którymś z kolei aneksie Generalna traci już wiarę w budowlańców i decyduje się na radykalny krok, jakim jest zerwanie umowy i poszukiwanie nowego wykonawcy. To jednak oznacza, że ostatecznie koszty inwestycji rosną - jak było na wspomnianej A1.

Gdy wyrzucona firma idzie w takiej sytuacji do sądu, ten nierzadko porównując jej roszczenia i ostateczne koszty inwestycji, sprawę widzi na niekorzyść zamawiającego, choć ten nie mógł mieć pewności, że wspomniane roszczenia byłyby ostatnimi.

Polski rynek z szeroko otwartymi drzwiami

W związku z powyższym nic dziwnego, że to od GDDKiA wyszła inicjatywa, by firmy, które starają się o wielkie zamówienia publiczne, musiały mieć certyfikat.

Z kolei, jak pisaliśmy w money.pl, lokalne firmy chciałyby tego, aby skończyć ze zjawiskiem nagle pojawiającej się "znikąd" konkurencji, która chce poznać rynek, wygrywając kontrakty na granicy opłacalności, bazując na potencjale polskich podwykonawców. Tym bardziej że sami, chcąc wejść na ościenne rynki, jak np. niemiecki czy czeski, sami muszą mieć specjalne certyfikaty, których wypracowanie trwa nawet kilka lat. A do tego łatwo je stracić w przypadku niepowodzenia.

Mówił o tym na początku marca Artur Popko, prezes Budimeksu, podsumowując 2023 r. dla największej polskiej firmy budowlanej, która wkroczyła niedawno m.in. do Niemiec. Ale przez dwa lata starała się tam o certyfikat.

My ten certyfikat otrzymaliśmy i przez pół roku nie odważyliśmy się złożyć żadnej oferty, bo w momencie, gdybyśmy rozpoczęli te prace, a zamawiający by stwierdził, że nie jesteśmy do tego przygotowani, to cofa nam certyfikat - powiedział szef Grupy Budimex.

- Nie ma możliwości, żeby firma została dopuszczona do realizacji, nie mając własnych zasobów. Musieliśmy zainwestować w sprzęt, w wykształcenie ludzi, w odpowiednią znajomością języka. Na taki "pakiet startowy" wydaliśmy 6 mln zł, nie licząc sprzętu – mówił natomiast cytowany przez "Rynek Infrastruktury" Maciej Olek, członek zarządu odpowiedzialny w Budimeksie za inwestycje kolejowe.

Mniej "papierologii"

Prace w Ministerstwie Rozwoju i Technologii nad wprowadzeniem certyfikatów w Polsce nabrały tempa w ubiegłym roku. Teraz kontynuowane są przez rząd Donalda Tuska. Ale z założeń projektu ustawy, które resort przedstawił money.pl, wynika, że nie idą w kierunku oczekiwanych zmian. Przynajmniej nie do końca.

Resort podaje, że pracuje nad wprowadzeniem dwóch certyfikatów. Pierwszy ma potwierdzać "brak podstaw wykluczenia" jak np. zaległości w ZUS czy urzędach skarbowych. Drugi ma potwierdzać "zdolność do wykonania zamówienia".

Dzięki temu zamawiający miałby m.in. łatwiejsze zadanie w weryfikacji ofert, a wykonawca nie będzie musiał do każdego przetargu załączać pliku dokumentów, które świadczą o wyżej wspomnianych kwestiach. Co jednak ważne, certyfikaty - w myśl proponowanych przepisów - będą dobrowolne, a oferent bez takich pism i tak mógłby uczestniczyć w postępowaniach.

Nie ma też mowy o tym, by taki certyfikat utracić w wyniku "zawalonych" prac. Innymi słowy, głównym ułatwieniem będzie ograniczenie "papierologii", co samo w sobie przyśpieszy realizację inwestycji, ale niekoniecznie ustabilizuje rynek.

Jeszcze jest czas na dopracowanie zmian

Ministerstwo zaznacza, że propozycje trafią teraz do konsultacji, a projekt ma być gotowy w czerwcu. Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa w rozmowie z money.pl przyznaje, że na ocenę rozwiązań trzeba poczekać, aż poznamy np. przepisy wykonawcze.

- Obowiązkowa certyfikacja jest szczególnie istotna w przypadku największych kontraktów budowlanych. Temat nie jest prosty, ale przy podejściu, że ktoś nie musi poddawać się certyfikacji, to nie ma zachęty, żeby firmy to robiły. A jeśli jeszcze mają płacić za taki dokument, to powstaje pytanie, co jest tu wartością dodaną? - pyta przedstawicielka branży drogowej.

Jacek Losik, dziennikarz money.pl

Wybrane dla Ciebie
Budowa bez pozwolenia. Nowe rodzaje budynków na liście. Sejm zdecydował
Budowa bez pozwolenia. Nowe rodzaje budynków na liście. Sejm zdecydował
Kolejne weto. Prezydent nie podpisze zmian w prawie o ruchu drogowym
Kolejne weto. Prezydent nie podpisze zmian w prawie o ruchu drogowym
Milion dronów. Armia USA ujawnia plan zakupów na najbliższe 2-3 lata
Milion dronów. Armia USA ujawnia plan zakupów na najbliższe 2-3 lata
Sejm za podniesieniem tzw. podatku cukrowego
Sejm za podniesieniem tzw. podatku cukrowego
Unijny kraj przejmie kontrolę nad rosyjską rafinerią. Jest zgoda parlamentu
Unijny kraj przejmie kontrolę nad rosyjską rafinerią. Jest zgoda parlamentu
Kolejne weto prezydenta. Nie będzie nowego parku narodowego
Kolejne weto prezydenta. Nie będzie nowego parku narodowego
Media: bańka inwestycyjna w USA. Konsekwencje pęknięcia odczuje cały świat
Media: bańka inwestycyjna w USA. Konsekwencje pęknięcia odczuje cały świat
Trump gości Orbana. "Przygląda się" wyłączeniu Węgier z sankcji na rosyjskie firmy naftowe
Trump gości Orbana. "Przygląda się" wyłączeniu Węgier z sankcji na rosyjskie firmy naftowe
Ostrzejsze podwyżki akcyzy na alkohol. Jest decyzja Sejmu
Ostrzejsze podwyżki akcyzy na alkohol. Jest decyzja Sejmu
Seria pozwów przeciw OpenAI. Tak Chat GPT miał doprowadzać do tragedii
Seria pozwów przeciw OpenAI. Tak Chat GPT miał doprowadzać do tragedii
Propozycja Karola Nawrockiego budzi emocje. Eksperci podzieleni, na giełdzie spadki
Propozycja Karola Nawrockiego budzi emocje. Eksperci podzieleni, na giełdzie spadki
Sejm uchwalił ustawę okołobudżetową
Sejm uchwalił ustawę okołobudżetową