Z powodu alarmu bombowego po lądowaniu Boeinga 777 linii Emirates 21 kwietnia Lotnisko Chopina zamknięto na ponad godzinę © Agencja Gazeta | Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl

"Możecie mieć niebezpieczne materiały na pokładzie". Dlaczego kontroler nie powiedział pilotom Emirates, że może chodzić o bombę?

Marcin Walków

"Możecie mieć niebezpieczne materiały, powiedzmy to w ten sposób, na pokładzie" – mówi kontroler ruchu lotniczego do pilotów za sterami Boeinga 777, lecącego z Dubaju do Warszawy. Przez pewien czas nie przekazuje im wprost, że był telefon do Lotniska Chopina z informacją, że na pokładzie tego samolotu może być bomba. Sprawa jest obecnie wyjaśniana.

Chodzi o zdarzenie z ubiegłego czwartku, do jakiego doszło na podejściu do lądowania na największym lotnisku w Polsce. Był to kolejny alarm o rzekomej bombie na pokładzie samolotu w ostatnich dniach.

Lot Emirates EK177 z 21 kwietnia do Warszawy otrzymał alert bezpieczeństwa od polskiej kontroli ruchu lotniczego na krótko przed lądowaniem. Samolot wylądował bezpiecznie, czekały na niego służby ratunkowe. Pasażerowie opuścili pokład samolotu, a lokalne służby sprawdziły i odprawiły samolot, który później obsługiwał lot powrotny EK178 do Dubaju. Nasza załoga przestrzegała wszystkich procedur związanych z obsługą takich incydentów" – oświadcza biuro prasowe Emirates w odpowiedzi na pytania money.pl.

"Niebezpieczne materiały na pokładzie"

Dotarliśmy do nagrania zapisu rozmów między kontrolerami a załogą rejsu EK177, które udostępniono w internecie. 

"Mamy informację z wieży, że możecie mieć niebezpieczne materiały, powiedzmy to w ten sposób, na pokładzie" – mówi kontroler ruchu lotniczego w korespondencji radiowej z pilotami Boeinga 777. Po chwili dodaje: "możecie spodziewać się pewnych działań po lądowaniu, ale nie jestem pewien jakich". 

Kapitan od razu dopytuje kontrolera, o jakie materiały chodzi i otrzymuje odpowiedź, że o "niebezpieczne". 

"Dobrze, zajmiemy się tym na ziemi, dziękujemy, UAE 177" – odpowiada kapitan.

Kontroler po chwili dodaje jeszcze, że to informacje, jakie otrzymał z wieży i jak tylko będzie miał więcej szczegółów, to je przekaże. Informuje też, że "prawdopodobnie mają tę informację od kogoś z zewnątrz lotniska, jednak nie jestem pewien od kogo" i że może chodzić o "rozmowę telefoniczną lub coś podobnego". Kolejny raz dodaje, że nie jest pewien.

Potem kontroler przekazuje pilotom kolejną informację: "po waszym lądowaniu lotnisko będzie zamknięte przez godzinę, a od północnego wschodu zbliża się inny samolot do lotniska, dałbym mu możliwość podejścia przed wami, bo inaczej będzie oczekiwał godzinę na lądowanie". 

Pilot zgadza się i prosi kontrolera o doprecyzowanie, mówiąc: "Potwierdźcie, po naszym lądowaniu lotnisko będzie zamknięte przez godzinę?". 

Kontroler potwierdza, że lotnisko zostanie zamknięte po lądowaniu z powodu "tych materiałów, podejrzanych materiałów". I dodaje, że z powodu zmiany planowanej kolejności lądowań samolotów Emirates będzie miał 2-3 minuty opóźnienia.

Kilka chwil później kontroler zbliżania informuje, żeby po wylądowaniu i opuszczeniu pasa startowego samolot zatrzymał się na drodze kołowania Charlie. Mówi też, że wieża pyta, czy "macie własne procedury, ewakuujecie samolot na Charlie?" i "jakiego rodzaju asysty potrzebujecie?". 

Przede wszystkim potrzebujemy więcej informacji. Co znajduje się na pokładzie, co to jest za zagrożenie, zanim będziemy mogli dokonać oceny, czy ewakuujemy samolot. Potrzebujemy więcej informacji" – odpowiada pilot Boeinga 777 linii Emirates.

Wtedy kontroler przekazuje wprost: "Mamy informację, że oficer dyżurny lotniska został poinformowany, że macie bombę na pokładzie". 

"Priorytetem jest teraz znalezienie się na ziemi" – odpowiada pilot samolotu, na pokładzie którego jest 235 osób. 

Emirates B777 has Bomb Threat at Warsaw | Airport Closed

"Dezinformacja" czy "niepełne informacje"?

Ujawniona wymiana zdań między kontrolą ruchu lotniczego a załogą samolotu budzi wątpliwości. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę, że to otrzymywane informacje są podstawą do oceny sytuacji i podejmowania decyzji.

Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej Eurocontrol wśród najlepszych praktyk w sytuacji zagrożenia wymienia zasadę ASSIST. To nie tylko angielskie słowo, oznaczające "wspieraj", ale również akronim od pierwszych liter angielskich słów:

  • potwierdź (acknowledge),
  • oddziel (separate),
  • cisza (silence),
  • informuj (inform),
  • wspieraj (support),
  • czas (time).

Z perspektywy załogi tak przekazane niepewne, niedoprecyzowane informacje nie wnoszą nic, poza dezorientacją wprowadzają zamieszanie. Taką korespondencję można uznać za niezgodną z wymaganiami Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego z przepisami określającymi działanie kontrolera w sytuacji zagrożenia wybuchem na pokładzie statku powietrznego – ocenia doświadczony specjalista ds. bezpieczeństwa na lotniskach, w rozmowie z money.pl. Prosi jednak o zachowanie anonimowości.

Podkreśla też – jego zdaniem błędną – decyzję kontrolera o tym, by inny rejs mógł wylądować przed samolotem w zagrożeniu, aby zdążyć przed spodziewanym zamknięciem portu lotniczego. Uważa, że w sytuacji prawdziwego zagrożenia mogłyby to być dodatkowe 2-3 minuty przebywania z bombą na pokładzie.

O komentarz poprosiliśmy również zawodowego pilota.

– Moim zdaniem kontroler ruchu lotniczego mógł nie mieć od początku pełnej informacji i dlatego użył określenia "niebezpieczne materiały", chcąc poinformować o potencjalnym zagrożeniu. Bo gdyby wiedział, że chodzi o bombę i tego nie przekazał, to jego zachowanie byłoby bez sensu – mówi money.pl Dominik Punda, kapitan samolotów pasażerskich, instruktor i ekspert ds. lotnictwa. Jego zdaniem dla oceny przebiegu tej sytuacji umożliwienie innemu rejsowi lądowania wcześniej nie miało większego znaczenia.

Innego zdania jest pierwszy z ekspertów. - Rzeczywiście nie miałoby znaczenia, gdyby kapitan wyraził na to zgodę, mając pełną informację na temat sytuacji, w jakiej się znajduje. Czyli doniesienia o tym, że na pokładzie może znajdować się bomba. Moim zdaniem tej pełnej informacji nie miał - odpowiada.

Piloci postąpili zgodnie z procedurami

Nie ma za to wątpliwości, że załoga samolotu Boeing 777 linii lotniczych Emirates postąpiła zgodnie z wszelkimi procedurami. 

– Reakcję i postępowanie załogi Emirates w tej sytuacji oceniam jako prawidłowe i profesjonalne, w głosie nie słychać stresu ani paniki, są opanowani. Gdy jako piloci dowiadujemy się o bombie na pokładzie i możemy w ciągu 30 minut wykonać ewakuację, to informujemy o tym kontrolę ruchu lotniczego oraz linię lotniczą i lądujemy. Jeśli nie możemy, to nie wznosimy się, aby ciśnienie w kabinie nie było większe niż 1 psi, nie wykonujemy gwałtownych manewrów. Tu nie mamy do czynienia z taką sytuacją. Informacja została przekazana już w zasadzie na prostej do lądowania, więc pilotom pozostało wylądować, aby na ziemi zostały przeprowadzone odpowiednie działania. Otrzymali instrukcję, żeby po lądowaniu zrobić backtrack, czyli zawrócić po drodze startowej i zatrzymać się na drodze do kołowania Charlie. Dlatego, że to tam na Lotnisku Chopina jest tzw. remote stand, czyli miejsce najbardziej oddalone od stanowisk postojowych, zbiorników paliwa i w razie czego, tylko oni poniosą straty, bez stwarzania zagrożenia dla innych samolotów czy pasażerów w terminalu – dodaje kpt. Punda. 

Akcja na płycie Lotniska Chopina po lądowaniu rejsu EK 177
Akcja na płycie Lotniska Chopina po lądowaniu rejsu EK 177 © Agencja Wyborcza.pl | Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl

Kontroler zdradza kulisy alarmów bombowych

Zapytaliśmy Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" o treść komunikatu z informacją o zagrożeniu na pokładzie samolotu wykonującego lot EK 177, który wieży Lotniska Chopina przekazał dyżurny portu lotniczego.

- Przekazaliśmy pełną informację na temat zagrożenia - odpowiada Anna Dermont, rzecznik prasowy Lotniska Chopina.

O sprawie rozmawialiśmy też z kontrolerem ruchu lotniczego, który pracuje na wieży jednego z lotnisk w Polsce. Jego zdaniem, nawet jeśli służby poinformowały o tym, że na pokładzie samolotu może być bomba, nieprzekazanie wprost tej informacji pilotom nie musi być uznane za błąd.

Są dwie szkoły. Pierwsza mówi, że powinno się powiedzieć wprost o zagrożeniu bombowym. Linie lotnicze mają własne procedury, których my nie znamy, zależne również od typu samolotu. Dla nas najważniejsza jest ostateczna decyzja załogi, co chcą zrobić w danej sytuacji. Stosownie do niej informujemy służby lotniskowe i wykonujemy nasze procedury. Druga szkoła, której sam jestem zwolennikiem, zaleca aby nie mówić wprost o 'bombie', bo istnieje możliwość podsłuchiwania komunikacji między kontrolerem a pilotami w internecie albo za pomocą prostego radia, ustawionego na daną częstotliwość. Jest więc ryzyko, że rozmów tych może słuchać osoba, która ma możliwość zdetonowania tego ładunku wybuchowego – wyjaśnia money.pl kontroler ruchu lotniczego.

Odnosi się do innej sytuacji, tzw. aktu bezprawnej ingerencji, czyli uprowadzenia samolotu. – W tym przypadku informacja dla kontrolera jest jednoznaczna: nie mówić na radiu o porwaniu samolotu. Jest kilka innych fraz, których się używa, zamiast pytać np. "czy zostaliście porwani?" – dodaje.

Kontroler zwraca uwagę na konieczność precyzyjnej komunikacji w takich sytuacjach. – Określenie "niebezpieczne materiały" jest dwuznaczne. Zresztą, gdy załoga samolotu zgłasza "mayday", elementem procedury jest pytanie pilota o pozostałą ilość paliwa, liczbę osób oraz niebezpieczne materiały na pokładzie – mówi nam kontroler.

Bo nie można wykluczyć, że przekazaną informację o "niebezpiecznych materiałach" piloci początkowo zrozumieli dosłownie jako "materiały niebezpieczne" (tzw. DGR). To pojęcie dobrze znane w transporcie. Obejmuje ono np. baterie litowo-jonowe, akumulatory, fajerwerki, a nawet zapalniczki czy termometry rtęciowe. 

Sprawa jest badana

O stanowisko poprosiliśmy Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, która rekrutuje, szkoli i zatrudnia cywilnych kontrolerów ruchu lotniczego w Polsce. – Sprawa jest badana, a zatem z udzieleniem informacji musimy się wstrzymać do czasu zakończenia pracy inspektorów – przekazała money.pl Agata Król, rzecznik prasowy PAŻP.

W podobnym tonie wypowiada się jeden z działających w PAŻP związków zawodowych, reprezentujących kontrolerów ruchu lotniczego. 

Każda taka sprawa podlega badaniu przez PAŻP oraz służby PPL. Zostają sporządzone raporty, zarówno przez pilotów jak i kontrolerów, które podlegają również badaniu przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych oraz Urząd Lotnictwa Cywilnego, jeśli te instytucje uznają, że warto się tym zająć jako organy nadzorcze w lotnictwie cywilnym. Do czasu zamknięcia sprawdzania tych zgłoszeń wszystkie przypuszczenia są po prostu nieuprawnione, bo możemy nie znać wszystkich faktów oraz uwarunkowań. Na nagraniach zapewne też nie ma wszystkich informacji z tła – podkreśla Związek Zawodowy Kontrolerów Lotniska Warszawa w odpowiedzi na pytania money.pl

Zwróciliśmy się również do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. 

"Zdarzenie nie spełnia kryteriów wypadku lub poważnego incydentu zdefiniowanego w Załączniku 13 do Konwencji o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym oraz dokumentach Unii Europejskiej i krajowych, w związku z czym nie jest badane przez Komisję" – czytamy w odpowiedzi PKBWL na pytania money.pl. 

Policja potwierdziła nam, że pod nadzorem prokuratury rejonowej Warszawa-Ochota prowadzone jest obecnie postępowanie z art. 224a kodeksu karnego, czyli przestępstwa fałszywego alarmu, zagrożonego karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

Marcin Walków, dziennikarz money.pl

Akcja na płycie Lotniska Chopina po lądowaniu rejsu EK 177
Akcja na płycie Lotniska Chopina po lądowaniu rejsu EK 177 © Agencja Gazeta | Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl
Wybrane dla Ciebie
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Wymagania CPK budzą kontrowersje. Firmy już reagują
Wymagania CPK budzą kontrowersje. Firmy już reagują
Zakaz kupowania aut spalinowych od 2030 roku dla firm. Branża ostrzega
Zakaz kupowania aut spalinowych od 2030 roku dla firm. Branża ostrzega