To Donald Tusk "sfinalizował zakup" Airbusów dla LOT-u? "Pławi się w sukcesie firmy"
Donald Tusk stwierdził, że to on sfinalizował zakup Airbusów dla LOT-u. - Pan premier pławi się w sukcesie firmy, którą odziedziczył po poprzedniej ekipie - mówi Maciej Wilk, były członek zarządu LOT-u. Ekspert Dominik Sipiński uważa, że szef rządu nie powinien się mieszać. Adrian Furgalski dostrzega rolę premiera w procesie.
Szef rządu pytany był w środę o konkrety, które jego rząd jest w stanie obiecać Polakom i zrealizować, tak jak PiS doprowadził do obniżenia wieku emerytalnego czy uruchomienia programu Rodzina 500 plus. Odwołał się do tego, że PiS obiecywał powstanie elektrowni jądrowej, a to jego rząd ją buduje. Stwierdził, że jedynym, "co PiS tak naprawdę zrobił", jest słynny przekop Mierzei Wiślanej.
Te marzenia PiS-u, one fajnie brzmią, np. żeby LOT to były naprawdę czołowe linie w Europie. Tylko to ja musiałem dokonać, jakby przerwać ten łańcuch niemożności i sfinalizować zakup, w tym przypadku samolotów Airbusa dla LOT-u na gigantyczną skalę.
Historyczny kontrakt LOT-u
W połowie czerwca Polskie Linie Lotnicze LOT ogłosiły, że dostawcą samolotów floty regionalnej będzie Airbus. Polski przewoźnik zamówi u niego 44 samoloty Airbus A220 w dwóch wariantach, z opcją na kolejne 40. Zastąpią one obecnie eksploatowane samoloty Embraera, który również ubiegał się o ten kontrakt. To przełomowy kontrakt, bo Airbus od lat zabiegał o zamówienie od LOT-u, który dotychczas polegał na samolotach Boeinga i Embraera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na pokładzie samolotu to kapitan rządzi. Może usunąć pasażera z rejsu
Kilka tygodni temu Dorota Dmuchowska, członek zarządu PLL LOT ds. operacyjnych, w rozmowie z money.pl pytana była, czy rząd angażował się w proces wyboru oraz czy czynniki geopolityczne miały tu znaczący wpływ.
- Nie. Pracowaliśmy w oparciu o dane i liczby, posługując się modelem ekonomicznym. To był nasz wyznacznik. Obie firmy bardzo długo, przysłowiowo, szły łeb w łeb. Jako firma nie czuliśmy żadnej presji z zewnątrz i podjęliśmy decyzję w oparciu o wyniki naszych analiz - mówiła Dmuchowska w rozmowie z nami.
LOT: korzystamy ze wsparcia dyplomatycznego i operacyjnego państwa
O komentarz do środowej wypowiedzi premiera Donalda Tuska poprosiliśmy Polskie Linie Lotnicze LOT, pytając o udział szefa rządu w procesie zakupowym i wpływie na jego wynik.
"Decyzja o zakupie samolotów Airbus była decyzją opartą o analizy ekonomiczne i porównanie korzyści, jakie LOT mógłby odnieść decydując się na wybór poszczególnych oferentów. Należy przy tym zaznaczyć, że LOT jako strategiczny, narodowy przewoźnik w swej działalności na bieżąco korzysta ze wsparcia dyplomatycznego i operacyjnego struktur państwa - ma ono fundamentalne znaczenie w sytuacjach przełomowych dla naszej linii lotniczej, a do takich zalicza się zakup nowej floty" - pisze biuro prasowe PLL LOT w odpowiedzi na pytania money.pl.
Niemal identycznie brzmiącej odpowiedzi na nasze pytania kilka minut wcześniej udzieliło Centrum Informacyjne Rządu.
Wilk: premier pławi się w sukcesie firmy, którą odziedziczył
- Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją, w której LOT na wszelkie sposoby zapewnia, że wybór był w pełni merytoryczny i pozbawiony jakichkolwiek politycznych nacisków, a z drugiej sam pan premier mówi w telewizji, że to on osobiście musiał przerwać rzekomy łańcuch niemożności - mówi money.pl Maciej Wilk, były członek zarządu ds. operacyjnych w PLL LOT, obecnie prezes kanadyjskich linii Flair i szef stowarzyszenia "Tak dla CPK".
Jeżeli chcieć doszukiwać się w historii LOT-u "łańcucha niemożności", to przed 2013 rokiem, kiedy to w ciągu 8 lat spółka miała 10 prezesów i generowała setki milionów strat rocznie. Przewoziła przy tym raptem 4 mln pasażerów w skali roku, przy flocie 43 samolotów. Dziś pan premier pławi się w sukcesie firmy, którą odziedziczył po poprzedniej ekipie z miliardowymi zyskami oraz 2,5-krotnie większą skalą działalności niż w 2015 r.
Wcześniej w poście opublikowanym w mediach społecznościowych Wilk zestawił środową wypowiedź premiera z jego innymi słowami sprzed 12 lat. W 2013 r. Donald Tusk, podczas drugiej kadencji w fotelu szefa rządu, mówił o możliwej sprzedaży Polskich Linii Lotniczych LOT.
- Najwyższy czas zerwać z doktryną, że LOT to jest firma, którą należy ratować za wszelką cenę, niezależnie od realiów, tylko dlatego, że nazywa się LOT i ma piękna tradycję - stwierdził wówczas Donald Tusk. Słowa te są mu wypominane do dzisiaj.
Był to czas, gdy LOT ubiegał się o pomoc publiczną. Otrzymał ją w wysokości 423 mln zł. Później otrzymał też zgodę na drugą, nieco niższą transzę, ale już z niej nie skorzystał w związku z poprawą sytuacji finansowej. Konieczna była jednak restrukturyzacja, obejmująca m.in. zwolnienia grupowe, odpłatny catering czy wycofanie części samolotów z floty. Po kilku latach NIK oceniła, że "pomoc publiczna uratowała spółkę przed upadłością".
Sipiński: premier nie powinien się mieszać
Podobnego zdania jest Dominik Sipiński, ekspert rynku lotniczego z ch-aviation. Obecna strategia LOT-u na lata 2024-2028 została zaprezentowana w październiku 2023 r., jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy. Dopiero teraz ma zostać zaktualizowana.
Premier Donald Tusk nie powinien się mieszać. Strategia LOT-u jest realizowana od czasu Sebastiana Mikosza w fotelu prezesa. Na szczęście narodowemu przewoźnikowi, w przeciwieństwie do świata polskiej polityki, udało się pokonać pułapkę kadencyjności i w spółce tej myśli się długoterminowo.
- Lotnictwo jest politycznie chwytliwe i politycy lubią się chwalić samolotami lub traktować je jako kartę przetargową. Dobrze to teraz widać podczas negocjacji handlowych różnych państw ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak w krajach o odpowiedzialnej polityce nadzoru właścicielskiego to nie premierzy finalizują zamówienia - podkreśla Sipiński.
"Łańcuch niemożności"? Furgalski dostrzega rolę premiera gdzie indziej
- To, że trzeba powiększyć flotę było wiadomo już za poprzedniego rządu, kiedy LOT przedstawiał swoją strategię. Skala zakupów była jednak mniejsza, bo gdzieś te samoloty trzeba zaparkować. I z jednej strony termin uruchomienia CPK był mocno życzeniowy, a z drugiej - zablokowano niezbędne do czasu startu nowego lotniska zwiększenie przepustowości Okęcia - ocenia Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, w odpowiedzi na pytania money.pl.
Większą rolę premiera widzę jednak w przecięciu konfliktu, który tlił się w ramach lotniczej rodziny spółek i skutkował m.in. wstrzymaniem procesu zakupu floty. Bez przeniesienia LOT-u do Ministerstwa Infrastruktury i w konsekwencji bez zmian personalnych, nie jestem pewien, czy nadal dzisiaj nie prowadzilibyśmy pustych dyskusji, czy to już jest moment na inwestycję w nową flotę, czy może jeszcze można poczekać na nie wiadomo co.
LOT chce powiększyć flotę samolotów
Flota Polskich Linii Lotniczych LOT liczy dziś 86 samolotów. Z danych ch-aviation.com dla money.pl wynika, że ich średni wiek to 12,8 lat. Trasy transkontynentalne obsługuje 15 Boeingów 787 Dreamliner , a połączenia średniego zasięgu - 24 maszyny z rodziny B737. Najwięcej jest samolotów regionalnych wyprodukowanych przez Embraera - 47. To właśnie one w najbliższych latach sukcesywnie będą wymieniane na nowe Airbusy A220-100 i A220-300.
Z udostępnionej money.pl szczegółowej prezentacji, którą przedstawiono posłom z sejmowej Komisji Infrastruktury, wyłania się plan zakupów polskiego przewoźnika na najbliższe 10 lat. Już w 2030 r. flota LOT-u ma wzrosnąć łącznie do 125 samolotów, a pięć lat później - podwoić się z obecnych 86 do 179 maszyn.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl