Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Murzyński
Marcin Murzyński
|
aktualizacja

Sektor bankowy liczy straty. Czy winni są frankowicze? [OPINIA]

30
Podziel się:

Opinia rzecznika TSUE w sprawie o korzystanie z kapitału wywołała poruszenie. Skąd faktycznie biorą się straty sektora bankowego – co jest największym obciążeniem i czy faktycznie winni są frankowicze?

Sektor bankowy liczy straty. Czy winni są frankowicze? [OPINIA]
Dla banku każda przegrana sprawa to spory koszt. Poza nominalnym rozliczeniem z kredytobiorcą bank musi oddać jeszcze zasądzone odsetki (GETTY, Alan Schein Photography)

Od wielu miesięcy zarówno frankowicze, jak i cały sektor bankowy, oczekiwali na opinię Rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie o "korzystanie z kapitału".

Sprawa trafiła do TSUE po tym, jak Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zdecydował się zwrócić z pytaniem do Trybunału, czy w razie unieważnienia umowy kredytowej stronom umowy przysługuje wynagrodzenie za korzystanie z kapitału (sprawa C-520/21). Sprawa dotyczyła Arkadiusza Szcześniaka, prezesa Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

I w końcu Rzecznik Generalny TSUE Anthony Collins komunikat wydał, stwierdzając, że "po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną – ze względu na nieuczciwe warunki – konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych; banki nie mają tego prawa".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Patologia w USA doprowadziła właśnie do krachu. "Czują się bezkarnie"

Opinia Rzecznika Collinsa to jeszcze nie wyrok, ale jak wiadomo jest on organem doradczym Trybunału, a w 90 proc. przypadków opinie Rzecznika są zgodne z ostatecznym wyrokiem TSUE. Kluczowe zdanie w tej sprawie mówi jasno:

Do sądów krajowych należy ustalenie, w oparciu o prawo krajowe, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń oraz, jeżeli tak jest, rozstrzygnięcie o ich zasadności.

Oznacza to, że choć Rzecznik Generalny Trybunału potwierdza stanowisko Komisji Europejskiej, która również widzi możliwość dodatkowego świadczenia dla konsumenta w przypadku stwierdzenia nieważności umowy, to jednak wskazuje, iż właściwym do rozstrzygnięcia tej kwestii mają być sądy krajowe.

Jakie były reakcje na opinię Rzecznika Collinsa?

Groźba kryzysu makroekonomicznego i upadek gospodarki, za który zapłacą wszyscy Polacy – o tym mówili ekonomiści i reprezentanci podmiotów odpowiedzialnych za sektor bankowy.

Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego szacował kilka miesięcy temu, że negatywny dla banków wyrok TSUE w sprawie frankowiczów będzie je kosztował ok. 100 mld zł. Jednorazowo.

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju wskazywał natomiast, że "interpretacja TSUE grozi kryzysem makroekonomicznym, bo kilka banków znalazłoby się w bardzo trudnej sytuacji i musiałoby być w tej sytuacji ratowane pieniędzmi podatników".

Dla odmiany Ministerstwo Finansów – poprzez wystąpienie wiceministra Piotra Patkowskiego w Sejmie – zapewniło, że Komitet Stabilności Finansowej regularnie analizuje ryzyko i nie dostrzega zagrożeń. Patkowski wskazał przy tym, że banki regularnie zawiązują rezerwy na ryzyko prawne związane z kredytami waloryzowanymi do waluty obcej. Obecnie sięgają one 40 mld zł.

Statystyki na korzyść frankowiczów

Czy grozi nam ryzyko utraty stabilności sektora bankowego? A może raczej należy mówić o zaciekłości banków w sporach z frankowiczami?

Stwierdzenie nieważności umowy w związku z zapisaniem w niej przez bank niedozwolonych zapisów, skutkuje tym, iż strony muszą sobie oddać to, co sobie wzajemnie świadczyły.

Kredytobiorca, który brał kredyt we frankach szwajcarskich w 2008 r. – po kursie zbliżonym do 2 zł na 30-letni okres kredytowania – najczęściej wpłacił już do banku tyle, ile pożyczył. Prowadzi to w praktyce do rozliczenia stron "na zero".

Strony rozliczają się więc z ewentualnej nadpłaty czy niedopłaty, bank wydaje zgodę na wykreślenie hipoteki banku z księgi wieczystej, a kredytobiorca wykreśla hipotekę i zamyka przygodę z bankiem. Tak w zasadzie wygląda dzisiaj każda sprawa, która trafia do sądu, bo w wielu wydziałach statystyki na korzyść frankowiczów zbliżyły się do 98-99 proc.

Dla banku każda przegrana sprawa to jednak spory koszt. Poza nominalnym rozliczeniem z kredytobiorcą bank musi oddać jeszcze zasądzone odsetki, które aktualnie, ze względu na wysokie stopy procentowe, wynoszą ponad 12 proc.

Kolejnym wydatkiem jest Zwrot Kosztów Zastępstwa Procesowego, które przy sporach w przedziale 200 tys. zł do 2 mln zł (średni kredyt to 233 tys. zł) wynosi 10 800 zł. Bank jednak nie odpuszcza po wyroku I instancji, a to potęguje koszty.

Apelacja od wyroku to dla banku koszt 5 proc. od wartości przedmiotu sporu i kolejne 8100 zł Kosztów Zastępstwa Procesowego za II instancję. Proces trwa ok. 4-5 lat – średnio trzy lata w I instancji, kolejny rok lub dwa lata w II. A to oznacza, że bank zwiększa koszt sporu o ponad 60-70 proc.

To jednak nie wszystko, bo w wielu przypadkach banki nie poprzestają na prawomocnym wyroku II instancji i idą dalej. Skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego to kolejne 5 proc. od Wartości Przedmiotu Sporu i kolejne Koszty Zastępstwa w wysokości 8100 zł. Na każdym etapie sporu trzeba jeszcze doliczyć koszt obsługi prawnej, który ponosi bank i wynosi on od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

Podsumowując wszystkie powyższe kwoty, można łatwo wyliczyć, że 5-letni proces to dla banku dodatkowy koszt sięgający w skrajnych przypadkach ponad 80 proc.

Pozew o "korzystanie z kapitału" to kolejne koszty banku?

Po wyroku TSUE w sprawie państwa Dziubaków wydanym w październiku 2019 roku, banki nie przestały poszukiwać nowych pomysłów na skomplikowanie sprawy frankowiczów. Najczęstszym stał się pozew o tzw. korzystanie z kapitału.

Banki tłumaczyły, że skoro umowa jest nieważna, a bank udostępnił do dyspozycji kredytobiorcy kapitał, to należy im się za to dodatkowe wynagrodzenie. Ten pomysł i metoda nie znalazły jednak uznania ani u podmiotów konstytucyjnych jak Rzecznik Finansowy, Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich, ani w Komisji Europejskiej. Ostatecznie sprawę zamknie zbliżający się wyrok TSUE w tej sprawie, ale opinia Rzecznika Generalnego Trybunału nie pozostawia złudzeń – dodatkowego wynagrodzenia dla banków nie będzie.

Pozew o tzw. korzystanie za kapitału okazał się niczym innym jak dodatkowym kosztem w sporze po stronie banku. Kosztem, który oczywiście miałby zapłacić kredytobiorca spłacający kredyt zaciągnięty na mieszkanie. We frankach szwajcarskich.

Zaciekłość banków w wieloletnich procesach sądowych powoduje, że zamiast rozliczyć się z konsumentem "na zero", banki potęgują koszty każdego sporu, które często przekraczają 100 proc. Zasadnym pozostaje zatem pytania: jaki to ma sens i czy świadomi tego działania są akcjonariusze banków?

Marcin Murzyński, ekonomista, ekspert ds. kredytów w Pledziewicz Kancelaria.

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
kredyty
banki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(30)
gadanie
rok temu
Jasne, czas zacząć obwinianie ofiar oszustwa. Bo w przypadku kredytów frankowych, bez wątpienia z oszustwem mieliśmy do czynienia. Pisał o tym na swoim blogu mecenas Piotr Truszkowski, ekspert od tematów frankowych.
Fan
rok temu
Naciągacze jęczą jeśli państwo zrobi ustawę i zmusi ludzi do ugody z bankiem tylko po to żeby chronić aktor bankowy kosztem kredytobiorców stanie się razem z bankami zorganizowana grupa przestępczą
Czarny
rok temu
Skoro banki oszukiwaly, to niech poniosa tego konsekwencje. Niech nikt nie wciska, ze grozi im upadek. Przez lata zarabialy nieuczciwie miliardy, wiec teraz jeden rok na stratach niewiele im zmieni. Oczywiscie wylewaja zale nad soba, nie nad oszukanymi ludzmi. I strasza upadkiem. Nawet jesli, to niech upadaja. Nieuczciwy bank nie powinien funkcjonowac. Nie ma zaufania publicznego.
Alicia
rok temu
Mało mnie wzrusza lament oszusta, który wcisnął laikowi nieważną umowę i będzie musiał ponieść konsekwencje. Trzeba było uczciwie podchodzić do klienta, a dzisiaj nie byłoby problemu.
Peace
rok temu
A może fakty? W 2015 r. Andrzej Duda obiecywał rozwiazanie kwestii kredytów frankowych. Na obietnicach się skończyło. Później Prezes powiedział: ludzie, idźcie do sądów! W 2020 r. wysłałem do banku 3 propozycje ugodowe. Chciałem żeby mi odfrankowili kredyt zgodnie z propozycją KNF. Teraz, jak mam zabezpieczone powództwo, oni chcą ugody? Wolne żarty. Teraz, to sprzątanie ten syf, który sami zrobiliście.
...
Następna strona