Był prezesem Orlenu. Jest pewien, co stanie się po wyborach
Dzisiaj o cenach paliw decyduje polityka robienia dobrze PiS-owi, ręczne sterowanie - grzmi Jacek Krawiec, były prezes Orlenu w latach 2008-2015. Jego zdaniem rynkowe ceny paliwa w Polsce powinny dziś być na poziomie 7,5-8 zł/l. - I takie ceny obstawiam po wyborach - dodał.
Ceny benzyny i oleju napędowego w Polsce spadły poniżej 6 zł/l. I to mimo że złoty się osłabił wobec dolara, a ropa naftowa i paliwa gotowe na światowych rynkach podrożały. Przyczyn "cudu paliwowego" eksperci branży i politycy opozycji upatrują w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Orlen, w którego rękach jest 65 proc. polskiego rynku paliw, konsekwentnie zaprzecza.
Jacek Krawiec był pytany o obecną politykę cenową na antenie radia TOK FM. - Dzisiaj o cenach paliw decyduje polityka robienia dobrze PiS-owi, ręczne sterowanie. Prezesem Orlenu jest prowincjonalny polityk wypełniający polecenia Nowogrodzkiej, stąd różnice - stwierdził. Argument o "robieniu dobrze PiS-owi" w trakcie wywiadu powtórzył kilkukrotnie.
Zrobić dobrze PiS-owi. To jedyny czynnik, który dyktuje dziś ceny na stacjach - podkreślił były prezes Orlenu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Propozycja z PSL-u. "Wezmę na przejażdżkę ludzi z PiS i Orlenu"
Według Jacka Krawca nie ma innej drogi, jak podwyżki cen paliw, których skutki będą dotkliwe.
Musi być drożej, ceny rynkowe powinny być na poziomie 7,5-8 zł/l. I takie ceny obstawiam po wyborach, do końca roku - podkreślił.
Dlaczego akurat taki poziom cen? Były szef Orlenu stwierdził, że porównał ceny na stacjach Orlenu w lutym tego roku. Wówczas obowiązywał już "standardowy" 23-proc. VAT na paliwa, przywrócony 1 stycznia, baryłka ropy kosztowała około 86 dol., a kurs złotego do dolara wynosił 4,46 zł. - Te liczby były porównywalne. Dziś olej napędowy kosztuje 5,99 zł/l, a wtedy kosztował 7,6 zł - mówił Krawiec.
Obajtek "powiela politykę węgierską"
Na części stacji paliw w kraju nie można zatankować, ale koncern tłumaczy to "awariami dystrybutorów". Pojawiły się porównania do tzw. scenariusza węgierskiego. Tam również przed wyborami parlamentarnymi Viktor Orban zamroził ceny paliw. W pewnym momencie paliwa zaczęło brakować. Gdy pod koniec 2022 r. je uwolniono, wystrzeliły, a wraz z nimi inflacja. Rok temu przed scenariuszem węgierskim ostrzegał na Twitterze sam Daniel Obajtek.
Co się stało, że powiela tę politykę węgierską, wiedząc, jakie były jej skutki? To samo będzie w Polsce za 2-3 miesiące, powrócimy do inflacji dwucyfrowej na koniec roku - ocenił Jacek Krawiec.
Przypomniał, że gdy ceny paliw pójdą w górę, to "droższy będzie transport i koszty życia". - Ceny paliwa wpływają na całą gospodarkę - podkreślił.
Rozmawiał z Czechami. "Dostali polecenie"
Ceny paliw w Polsce są średnio o 20 proc. niższe niż w krajach sąsiednich. Tę różnicę wyraźnie widać w danych Komisji Europejskiej, o których regularnie piszemy w money.pl. Mniej więcej od przełomu lipca i sierpnia ceny oleju napędowego i benzyny utrzymywały się na względnie stałym poziomie, a od września notują wyraźny spadek. To odwrotny trend niż w Czechach, Niemczech, na Słowacji i Litwie, a nawet Węgrzech. Benzynę mamy już najtańszą w całej Unii Europejskiej, a ceny diesla niższe są tylko na Malcie.
Nie uszło to uwadze naszych sąsiadów, którzy masowo korzystają z tzw. turystyki paliwowej. Obserwowaliśmy ją zarówno przy granicy z Czechami, jak i z Niemcami. Różnica w cenie paliwa na przygranicznych stacjach może wynosić około 0,5 euro, a to już wystarczająca zachęta, by dla jednego baku nadkładać kilometrów.
- Nasi sąsiedzi mają paliwa droższe o 20-30 proc. Z rozmów z Czechami wiem, że czeska spółka Orlenu dostała polecenie trzymania jak najwyższych cen na stacjach przy granicy z Polską aż do wyborów - zarzucił Jacek Krawiec na antenie TOK FM.
- To sytuacja bezprecedensowa w skali świata, by tak ręcznie sterować cenami paliw - stwierdził były prezes Orlenu.