"Nie będzie rentowne". Wiceminister Lasek o przyszłości lotniska Warszawa-Radom
Nie będę ukrywał ani sprzedawał iluzji, że lotnisko w Radomiu będzie rentowne. Na razie nic na to nie wskazuje - stwierdził wiceminister Maciej Lasek, pytany przez money.pl o straty, które generuje lotnisko Warszawa-Radom. Dodał jednak, że jego zamknięcie nie jest brane pod uwagę.
Maciej Lasek o lotnisku w Radomiu
- Na lotnisko w Radomiu wydano już 850 mln zł na jego budowę. Ponieśliśmy też konkretne straty, jeśli chodzi o lata 2023-2025. Z drugiej strony, uważamy, że to nie jest czas, aby się poddawać tu i teraz. Szukamy naprawdę dobrego rozwiązania dla tego lotniska - stwierdził Maciej Lasek, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. CPK, w odpowiedzi na pytanie money.pl.
Z raportu dla rady nadzorczej Polskich Portów Lotniczych, do którego dotarło Radio Zet, wynika, że kwota strat generowanych przez lotnisko w Radomiu będzie rosnąć. W ocenie audytorów tylko w 2025 r. radomski port lotniczy przyniesie 67 mln zł straty. Do 2032 r. ich suma ma wynieść 600 mln zł w "wariancie względnie optymistycznym". Bo - jak czytamy - realnie może być to nawet blisko 800 mln zł. PPL zapowiedział złożenie zawiadomień do prokuratury na byłych prezesów spółki - Mariusza Szpikowskiego i Stanisława Wojterę oraz na byłego prezesa spółki CPK Mikołaja Wilda.
Szpikowski i Wild argumentowali, że budowa lotniska w Radomiu miała sprawić, że przeniosą się tam tanie linie lotnicze i czartery z Lotniska Chopina, zwalniając więcej slotów dla LOT-u do czasu otwarcia CPK. - To nie jest takie proste. Decyzja administracyjna, która miałaby przenieść część lotów, nie może nikogo dyskryminować. Linie lotnicze tak naprawdę muszą same chcieć operować z innego lotniska. I to pokazuje, że dzisiaj chcą operować z lotniska w Modlinie, zdecydowanie mniejszą chęć mają do operowania z lotniska w Radomiu - podkreślił we wtorek Maciej Lasek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Jeśli przewoźników i połączeń będzie więcej, to i strata będzie mniejsza. Nie będę ukrywał ani sprzedawał iluzji, że lotnisko w Radomiu będzie rentowne. Na razie nic na to nie wskazuje. Ale w Polsce mamy kilka nierentownych lotnisk, które jednak są utrzymywane, bo stanowią część infrastruktury krytycznej.
Port lotniczy Warszawa-Radom współdzieli pas startowy z 42. Bazą Lotnictwa Szkolnego. - Nie twierdzę, że wojsko ma teraz zastąpić loty cywilne w Radomiu. Ale mamy przykłady wielu lotnisk, na świecie i w Polsce, gdzie bardzo dobrze koegzystują loty wojskowe i cywilne. Byłem na takim lotnisku w Szwecji, gdzie latały wojskowe samoloty naddźwiękowe, samoloty pasażerskie i jeszcze działał aeroklub - stwierdził Maciej Lasek.
Po co wybudowano lotnisko Warszawa-Radom?
Przypomnijmy, że port lotniczy Warszawa-Radom oddano do użytku w kwietniu 2023 r., na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że "kilka osób wierzyło w ten port od samego początku, ale też było bardzo wielu sceptyków". Bo inwestycja kosztowała ponad 800 mln zł i powstała na gruzach zbudowanego z inicjatywy lokalnego samorządu portu Radom-Sadków, który już raz zbankrutował.
Przyjmuje się, że próg rentowności dla lotniska regionalnego to co najmniej 2 mln pasażerów rocznie. Pod koniec 2021 r. były dziś wiceprezes PPL Stefan Świątkowski w rozmowie z fly4free.pl zapowiadał, że radomskie lotnisko ma osiągnąć liczbę 1 mln pasażerów w ciągu 2-3 lat od otwarcia, czyli nawet w 2025 r. Tymczasem od otwarcia w kwietniu 2023 r. odprawiono tam łącznie mniej niż 300 tys. pasażerów.
Na wtorkowej konferencji prasowej w Ministerstwie Infrastruktury poświęconej postępom w budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, Maciej Lasek podkreślił, że - w odróżnieniu od rządów poprzedników - "projekt CPK jest dzisiaj realizowany nie pod dogmat polityczny, tylko w oparciu o twarde liczby". - My dzisiaj nie chcemy, żeby projekt CPK stał się nowym Radomiem, czyli lotniskiem zbudowanym za 850 mln zł, z którego nikt nie chce latać - powiedział wiceminister.
Były prezes PPL: było za późno, by zrezygnować z budowy lotniska w Radomiu
Decyzja o kupnie radomskiego lotniska-bankruta przez PPL zapadła w 2018 r. za kadencji Mariusza Szpikowskiego w fotelu prezesa spółki. Jego następca - Stanisław Wojtera (od października 2020 r. do marca 2024 r.), w odpowiedzi na prośbę money.pl o stanowisko do ustaleń Radia Zet i grożących mu zarzutów, przekonuje, że wówczas na wycofanie się z projektu było już za późno.
- Zleciłem stosowne analizy, które jasno wykazały, że proces inwestycyjny jest tak zaawansowany, że wycofanie się przyniesie jeszcze większe szkody. Pod moim kierownictwem PPL udało się tę inwestycję ukończyć (obniżając koszt inwestycji o około 20 proc.), a nawet udało się uruchomić połączenia z portu lotniczego Radom - stwierdza Wojtera w odpowiedzi na pytanie money.pl.
Przypomina, że radomskie lotnisko miało przede wszystkim przejąć nadwyżkę ruchu pasażerskiego z Lotniska Chopina. - Zatem za jego straty odpowiadają głównie ci, którzy podjęli decyzję o opóźnieniu CPK i rozbudowie Chopina. Co więcej, każdą decyzję należy oceniać zgodnie z wiedzą, jaką dysponował decydent w momencie jej podejmowania - twierdzi Wojtera.
Pytane przez Radio Zet Polskie Porty Lotnicze zadeklarowały, że "decyzje dotyczące przyszłości portu lotniczego w Radomiu będą podejmowane najwcześniej około 2028 roku, w zależności od dalszego rozwoju siatki połączeń i sytuacji rynkowej".
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl
