Ostra walka o ustawę ws. kryptowalut. "Do wygrania jest zbyt dużo" [OPINIA]

Walka o o kształt ustawy o kryptoaktywach trwa, a wzajemne okładanie po głowach obu stron nie ma końca. Ciekawe byłoby zweryfikowanie, ile tak naprawdę "wojownicy o słuszną sprawę", po obu stronach barykady, wiedzą o technologii blockchain i kryptoaktywach – pisze w opinii dla money.pl dr Paweł Opitek ze Stowarzyszenia Ekspertów Blockchain.

Radosław OpitekPaweł Opitek
Źródło zdjęć: © GETTY | Cheng Xin, mat. własne
Paweł Opitek
Dźwięk został wygenerowany automatycznie i może zawierać błędy

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

"Wszystko musi się zmienić, by wszystko pozostało po staremu" – te słowa wypowiedziane na kartach jednej z książek Giuseppe Tomasiego dobrze obrazują teatr, jaki oglądamy przez ostatni tydzień dotyczący zawetowania przez prezydenta Karola Nawrockiego projektu ustawy o kryptoaktywach.

Mamy tu "rozszerzone pola walki", jak powiedziałby Houellebecq, na których ścierają się nadzieje i obawy drobnych inwestorów, uwydatnia trwający od kilkunastu lat spór na linii "branża" – Komisja Nadzoru Finansowego, a na szczycie sprawa rozgrywana jest politycznie. Przy czym każdy z aktorów tego spektaklu ciągnie w inną stronę za sukno. Wyrwa między aktorami powstała już tak wielka, że trudna do posklejania. Ale od początku.

W mediach dużo mówi się o rozwiązaniach zawartych w rozporządzeniu MiCA (ustanawiające jednolite unijne zasady rynkowe dla kryptoaktywów – red.), dopełnionych w procedowanym przez Sejm rządowym projekcie ustawy o kryptoaktywach.

Sztuczna inteligencja zabiera pracę? Analityk mówi wprost

"Zamordyzm państwa" vs. "bicz na cyberprzestępców"

Adresy posiadaczy kryptowalut oraz dokonywane przez nich transakcje mają przestać być anonimowe, cały rynek znajdzie się pod ścisłą kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego, a za wszystko zapłacą dostarczyciele cyfrowych usług. Czy to dobre rozwiązania? To zależy, gdzie ucho przyłożyć. "Branża krypto" pomstuje na "zamordyzm państwa" i "pogrzebanie wielu start-upów", gdyby przepisy weszły w życie. Ministerstwo Cyfryzacji i publiczni regulatorzy wręcz przeciwnie – twierdzą, iż ustawa to "bicz Boży" na cyberprzestępców, którzy oszukują ludzi na inwestycjach w internecie.

Na dobrą sprawę, cały bój o kształt ustawy rozegrałby się gdzieś w czeluściach Internetu, gdyby politycy nie wypatrzyli dla siebie szansy. Na początku "branża krypto" zaalarmowała prawicowe kręgi hasłami o "niszczeniu innowacyjności polskich przedsiębiorców", "wypychaniu rodzimych inwestorów za granicę" i milionach pokrzywdzonych posiadaczy kryptowalut, gdyby ustawa weszła w życie. Temat w mig podchwyciła cała opozycja.

Żeby rachunek się zgadzał, rząd i koalicja zaczęli trąbić o konieczności ochrony rzeszy osób inwestujących w internecie przed oszustwami, co wymaga ścisłej regulacji rynku. Walka trwa, a wzajemne okładanie po głowach obu stron nie ma końca. Ciekawe natomiast byłoby zweryfikowanie, ile tak naprawdę 'wojownicy o słuszną sprawę', po obu stronach barykady, wiedzą o technologii blockchain i kryptoaktywach.

Do wygrania jest zbyt dużo

Jednak meriti nie ma znaczenia, bo do wygrania jest zbyt dużo. Przede wszystkim poparcie "młodych, wykształconych, z wielkich miast", którzy nadają ton mediom społecznościowym i są atrakcyjnym kąskiem dla zwiększenia słupków poparcia. Młodzi są za wolnością, jakkolwiek rozumianą, a zatem chcą inwestować na rynku kryptoaktywów bez jakichkolwiek ograniczeń. W tej sytuacji rząd został de facto zepchnięty do narożnika – musiał przyjąć ustawę, o której nie chciałby debatować. Jest natomiast obiektywna konieczność implementacji do prawa krajowego postanowień unijnego rozporządzenia MiCA.

Gdzie są kontrowersje

Na pewno nowe przepisy porządkują rynek kryptoaktywów, w tym definiują charakter ekonomiczno-prawny cyfrowych tokenów, poddają pod nadzór organów państwowych dokonywane nimi transakcje, wprowadzają narzędzia dla policji i prokuratury w ściganiu przestępstw. Ale zawetowana przez prezydenta ustawa ma także kontrowersyjne rozwiązania, jak chociażby możliwość wyłączania stron internetowych podmiotów działających w branży kryptoaktywów, jeśli zachodzi przypuszczenie, że mają przestępczy charakter. Niby słuszne rozwiązanie, ale dlaczego to urzędnik ma decydować o cenzurze w sieci skoro od rozstrzygania takich spraw mamy niezawisłe sądy. Nie broni się tłumaczenie, że od decyzji KNF o blokadzie przysługuje odwołanie do sądu administracyjnego, gdyż rozpoznanie takiej skargi może trwać… no właśnie, każdy wie, jak długo.

Bitewny kurz unosi się. W ostatni piątek przeprowadzono nawet zamknięte posiedzenia Sejmu, gdzie mówiono o "kryptoaferze i rosyjskim śladzie". Jedni posłowie twierdzą, że podano "szokujące informacje", a inni, że wiadomości już powszechnie znane. Na dyskusję wokół projektu ustawy nakłada się bowiem temat finansowania kryptowalutą pochodzącą ze Wschodu działań wywrotowych, a nawet terrorystycznych na terytorium Polski.

Problem w tym, że przelewy bitcoinów są praktycznie nieograniczone. To nie jest system SWIFT, gdzie odgórną decyzją można odciąć konkretne państwo od rachunków bankowych. Tutaj działania służb muszą być ukierunkowane na wykrycie "człowieka" i zarekwirowanie urządzeń, którymi się posługuje, w czym analiza transakcji kryptowalutowych może oczywiście pomóc.

Co dalej z projektem ustawy o kryptoaktywach? Najbardziej prawdopodobny scenariusz, to wprowadzenie w niej po cichu zmian uwzględniających głos prezydenta i uchwalenie do czerwca 2026 r. Czy zawarte w niej rozwiązania rzeczywiście mogą coś zmienić? Wątpię aby spowodowały rewolucję.

Rewolucji nie będzie

"Branża krypto" bazuje obecnie na najprostszych rozwiązaniach dotyczących inwestowania i przechowywania kryptowalut, a ambitniejsze projekty związane z kryptoaktywami, które weszłyby w fazę realizacji na większą skalę, są naprawdę rzadkością. To skutek nie tyle ograniczeń prawnych, co braku prostych i stosunkowo tanich rozwiązań opartych na technologii blockchain ułatwiających życie milionom ludzi. Na przykład rynek zdecentralizowanych finansów, który chwali się kapitalizacją w miliardach dolarów, dla przygniatającej większości ludzi nie istnieje.

A przestępczość? Nowe przepisy na pewno nie przyczynią się do radykalnego spadku przestępczości, tak samo jak blokowanie stron internetowych nie ograniczyło dostępu do nielegalnego hazardu w internecie.

Niedługo weto prezydenta pójdzie w niepamięć, potem nieco zmieniony projekt ustawy zatwierdzi Sejm, zacznie on obowiązywać, ale nie zrewolucjonizuje rynku kryptoaktywów. Aż do momentu, gdy pojawi się nowy blockchainowy koncept równie atrakcyjny dla wielu ludzi, jakim niewątpliwe stały się kryptowaluty.

Autorem jest dr Paweł Opitek, Akademia im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wlkp., Stowarzyszenie Ekspertów Blockchain, ekspert Instytutu Kościuszki

Wybrane dla Ciebie
PKP Cargo żąda wielkiego odszkodowania od Skarbu Państwa. Oto szczegóły
PKP Cargo żąda wielkiego odszkodowania od Skarbu Państwa. Oto szczegóły
Rosyjski gaz płynie do Chin. Pekin ignoruje amerykańskie sankcje
Rosyjski gaz płynie do Chin. Pekin ignoruje amerykańskie sankcje
Bruskela reaguje na słowa Muska. "Zwyczajnie bzdurne"
Bruskela reaguje na słowa Muska. "Zwyczajnie bzdurne"
Polskie satelity w kosmosie. Premier pokazał zdjęcie
Polskie satelity w kosmosie. Premier pokazał zdjęcie
Firma z Wrocławia przejmuje francuskiego dystrybutora
Firma z Wrocławia przejmuje francuskiego dystrybutora
Były minister aktywów państwowych ma nową pracę
Były minister aktywów państwowych ma nową pracę
Nowa fabryka morskich wież wiatrowych w Polsce
Nowa fabryka morskich wież wiatrowych w Polsce
Kamera wycelowana w posesję sąsiadów. Ważna decyzja prezesa UODO
Kamera wycelowana w posesję sąsiadów. Ważna decyzja prezesa UODO
Walka o giganta. Konkurent Netflixa ogłosił próbę wrogiego przejęcia
Walka o giganta. Konkurent Netflixa ogłosił próbę wrogiego przejęcia
Prezes PGE odwołany. Oto następca
Prezes PGE odwołany. Oto następca
Media: Francja ukrywa szczegóły ws. rosyjskich aktywów o wartości 18 mld euro
Media: Francja ukrywa szczegóły ws. rosyjskich aktywów o wartości 18 mld euro
Wielka kara dla platformy Muska. UE daje mu 90 dni. Amerykanie oburzeni
Wielka kara dla platformy Muska. UE daje mu 90 dni. Amerykanie oburzeni