Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Patowynajem. 7-metrowe kawalerki? W pogoni za zyskiem metraż nie ma znaczenia

33
Podziel się:

Dzielenie większych mieszkań i pokoi, by osiągnąć większe zyski z wynajmu, to coraz częstszy proceder. Niedawno w sieci pojawiło się ogłoszenie wynajmu 7-metrowej kawalerki na warszawskim Żoliborzu. Na niewielkiej przestrzeni znajdziemy salon, łazienkę, kuchnię, i sypialnię. To nie żart. W dodatku tego typu lokale są teraz poszukiwanym produktem inwestycyjnym.

Patowynajem. 7-metrowe kawalerki? W pogoni za zyskiem metraż nie ma znaczenia
Mikromieszkania poszukiwane są przez najemców ze względu na niską cenę najmu (PAP, otodom, Jacek Turczyk)

Małe mieszkanie za małe pieniądze. W ten sposób właściciel reklamuje swoją ofertę. Za wynajem tej mikrokawalerki proponuje 1 tys. złotych miesięcznie. Mikrokawalerka powstała poprzez wydzielenie tego metrażu z innego mieszkania.

Na rynku najmu to żadna nowość. Tego typu proceder kwitnie już od kilku lat. Mieszkania i domy kupowane są w standardzie do remontu, następnie są aranżowane i dzielone w taki sposób, aby uzyskać z nich jak najwięcej samodzielnych pomieszczeń.

- Często w ten sposób powstają wieloizbowe sypialnie, quasi-hotele, które wynajmowane są następnie studentom lub osobom pracującym. Z punktu widzenia inwestycyjnego, im więcej osób ''upchniemy'' do przerobionego na pokoiki lokalu, tym uzyskamy większy zysk z takiego projektu — wyjaśnia Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.

Mikromieszkania poszukiwane są przez najemców ze względu na niską cenę najmu. To także poszukiwany produkt inwestycyjny. Oferowane są inwestorom, jako tzw. gotowce w formie kilku mikrokawalerek wraz z kolejką chętnych najemców. Sprzedający je kuszą miesięcznymi dochodami z najmu i atrakcyjnym zwrotem z inwestycji nawet na poziomie ponad 7 proc.

Dalszy ciąg pod materiałem video

Zobacz także: Ceny mieszkań wzrosną. "Nikt jeszcze nie wie o ile"

Wynajmujący zauważyli, że jak podzielą pokoje zarobią więcej

Efektem dzielenia mieszkań na mniejsze klitki są często zaskakujące aranżacje, takie jak np. kawalerka we Wrocławiu, reklamowana w ogłoszeniu jako nowoczesne i industrialne mieszkanie. W praktyce w mieszkaniu muszla klozetowa i kabina prysznicowa znajdowały się obok kuchni i nie były oddzielone od reszty pomieszczenia.

Z kolei blat kuchenny z wbudowaną pralką, zmywarką i mikroskopijną kuchenką znajdował się obok kabiny prysznicowej. Kawalerkę o powierzchni 12 mkw. można było wynająć miesięcznie za "jedyne" 1200 zł.

- Coraz częściej mieszkania dwupokojowe dzielone są np. na dwie oddzielne kawalerki. Zewnętrznie adres jest jeden. Jednak po wejściu do mieszkania, trafia się do przedpokoju, w którym znajdują się drzwi z osobnymi numerami – komentuje Bartosz Kurek, ekspert HRE Investments.

Jego zdaniem tego typu przeróbki to efekt tego, że wynajmujący zauważyli już kilka lat temu, że gdy podzielą mieszkanie na mniejsze pokoje, zarobią więcej, niż gdyby wynajęli całe mieszkanie.

Co ciekawe właściciele, dzieląc mieszkania na mikrokawalerki, nie wyodrębniają jednocześnie ksiąg wieczystych. Formalnie jest więc to jeden lokal, ale w rzeczywistości pod jednym numerem znajduje się kilka mniejszych mieszkań.

Zamiast przynieść dochód mogą sprawić kłopot

Tymczasem minimalny metraż mieszkania wynosi 25 mkw. powierzchni, zgodnie z przepisami, które weszły w życie w 2018 roku.

Deweloperzy omijają jednak to prawo, budując kawalerki o mniejszym metrażu, jako lokale usługowe, które nie są objęte normami dla mieszkań. Z kolei na rynku wtórnym, gdzie dominują mieszkania wybudowane przed 2018 rokiem, dzielenie mieszkań tak, że metraż spada poniżej 25 mkw., również ma się dobrze.

Jednak eksperci ostrzegają przed samowolnymi przeróbkami mieszkań. Często są one realizowane niezgodnie ze sztuką budowlaną. Podczas takiej przebudowy dochodzi m.in. do wyburzania i przestawiania ścian, zmieniane są m.in. instalacje elektryczne, gazowe i wodnokanalizacyjne. Często zmiany dotyczą też instalacji grzewczej, a w efekcie wycinane są np. niepotrzebne grzejniki.

Tego typu przeróbki to nierzadko wręcz samowole budowlane. Dlatego nabywca nieruchomości, w której przerobiono nielegalnie instalację gazową, elektryczną czy wentylację, może z czasem mieć poważny problem.

- Jeżeli wyjdzie na jaw, że mieszkanie zostało nielegalnie przerobione, wtedy nowy właściciel będzie odpowiadać za samowolę budowlaną. Część tych mieszkań może być więc poważnym problemem dla nowych właścicieli. Zamiast więc przynieść oczekiwany dochód, sprawią tylko większy kłopot — mówi Bartosz Kurek.

Z kolei Tomasz Błeszyński zwraca uwagę na kwestię bezpieczeństwa tego typu inwestycji, w kontekście innych ludzi przebywających w budynku, w którym mieszczą się wynajmowane mieszkania. Jego zdaniem zarządcy nieruchomości powinni dokonywać przeglądów takich lokali, bo tego typu prace budowlane mogą mieć negatywny wpływ nie tylko na bezpieczeństwo sąsiadów, ale i całego budynku.

Eksperci dodają, że w przypadku dużego zagęszczenia ludzi na małej powierzchni, powinniśmy być stosowanie przepisy dotyczące hoteli. Właściciele mikrolokali powinny więc je wyposażyć w zabezpieczenia przeciwpożarowe. - Moim zdaniem jest to minimum bezpieczeństwa, na którym powinno zależeć właścicielowi takiego "gotowca inwestycyjnego" – podsumowuje Tomasz Błeszyński.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(33)
www
2 miesiące temu
Podatek od dóbr luksusowych to raz a dwa zaostrzyć prawo budowlane. Takie cyrki to tylko w cebulandi. Raj dla krętaczy i oszustów.
Basia
2 lata temu
Dobry pomysl dla studentow. Mysle, ze moze sie sprwdzic. W Japonii to norma.
Zarządca
2 lata temu
Proszę sobie nie wycierać gęby Zarządcami. Po pierwsze lokal jest odrębną nieruchomością i zgodnie z polskim prawem nikt nie może do niego wejść i coś tam sprawdzać bez zgody właściciela. Po drugie nie ma czegoś takiego jak Zarządca nieruchomości. Zawód ten został zlikwidowany wraz ze wszystkimi uprawnieniami przewidzianymi prawem dla tej funkcji. Teraz zarządcą jest nazywany przedsiębiorca, który zarządza nieruchomością na podstawie umowy z właścicielem lub z wyroku sądowego. Zgodnie z powyższym praktycznie żaden lokal, czy budynek w Polsce nie ma Zarządcy, a we wskazanych wyżej wyjątkach zarządcą obiektu może być każdy, w tym osoby nie posiadające żadnego wykształcenia, nawet szkoły podstawowej, z wyrokami karnymi, itd. Pozdrawiam naiwnych, którzy myślą, że ich interes jest "chroniony" przez profesjonalnego zarządcę.
Polak
2 lata temu
Boże !!! Do czego ten pis doprowadził !!!! Pis i pisowski elektorat żyjący z socjalu wpycha Polaków w biedę !!!!
prawda
2 lata temu
Pisowski raj w całej okazałości !!!!! Do czego ten pis z watykanem doprowadzili !!!!!
...
Następna strona