"Złamanie tabu". Wstrząs w Niemczech po decyzji kanclerza ws. Izraela
Kanclerz Niemiec zdecydował o wstrzymaniu dostaw broni dla Izraela, która może być wykorzystana do działań wojennych w Strefie Gazy. Decyzja Friedricha Merza wywołała sprzeciw w jego partii CDU oraz w siostrzanej - CSU. Komentują ją także niemieckie media.
"Częściowe wstrzymanie dostaw nie zmniejszy znacząco siły bojowej izraelskiej armii. Jednak decyzja kanclerza wybuchła w trakcie niemieckich letnich wakacji jak przysłowiowa bomba. Została ona odebrana i przedstawiona jako złamanie tabu - zerwanie z niemiecką racją stanu, zgodnie z którą Niemcy muszą dbać o bezpieczeństwo Izraela" - podkreśla komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Zauważa jednak, że decyzja o wstrzymaniu dostaw broni, która mogłaby zostać wykorzystana w wojnie w Strefie Gazy, "nie skłoniła izraelskiego premiera do odwołania rozkazu rozpoczęcia zapowiadanej ofensywy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
200 tys. zł za metamorfozę domu marzeń. Efekt jest zachwycający
"Odmowa dostarczenia rządowi broni, która mogłaby posłużyć do prowadzenia wojny w Strefie Gazy, nie jest brakiem solidarności z Izraelem. Dopóki Izrael naprawdę bronił się przed atakiem terrorystycznym Hamasu z 7 października 2023 r. pomoc była uzasadniona. Jednak obecnie armia izraelska popełnia zbrodnie wojenne w Strefie Gazy, strzela do ludzi stojących w kolejkach po żywność, pozwala umierać z głodu dzieciom oraz chorym i rannym, ponieważ nie można im zapewnić opieki medycznej. Czy Niemcy mają to wspierać, dostarczając broń?" - pyta komentator "Süddeutsche Zeitung", który ocenia, że Merz podjął słuszną decyzję.
Tego samego zdania jest autor dziennika "Frankfurter Rundschau".
"Krwawe zajęcia Gazy". Wiele mediów przyklaskuje decyzji
"Friedrich Merz podjął odważną i słuszną decyzję o ograniczeniu eksportu broni do Izraela. Niemiecka racja stanu nie musi ślepo prowadzić do całkowitego, krwawego zajęcia miasta Gaza, w wyniku czego oprócz bojowników Hamasu zginie wielu cywilów – i prawdopodobnie również ostatni żyjący izraelscy zakładnicy. Decyzja Merza nie zagrozi bezpieczeństwu Izraela tylko dlatego, że Berlin przez pewien czas nie dostarczy broni, która mogłaby zostać użyta w Gazie. " - czytamy w komentarzu.
"Merz nie był w stanie wytrzymać presji mediów"
Ale są i inne głosy - krytyczne wobec Merza.
"Islamofaszyzm panuje na terytoriach palestyńskich znacznie dłużej niż nazizm w Niemczech. Wszystkie pokolenia Palestyńczyków po 1948 roku - a właściwie już od 1920 roku - wychowywano w przekonaniu, że ich świętym zadaniem jest zniszczenie państwa żydowskiego: to ideologiczna i religijna dusza narodu palestyńskiego. "Organizacja pomocowa" UNRWA odgrywa w tym szatańską rolę. Organizacja ta podtrzymuje iluzję 'prawa do powrotu' Palestyńczyków i zapewnia im pomoc medyczną, edukację i żywność, jakby Palestyńczycy byli wiecznie potrzebującymi pomocy dziećmi. Friedrich Merz wie o tym wszystkim. Jego służby wywiadowcze znają schematy przemocy w Strefie Gazy i rzeczywistą liczbę ofiar cywilnych oraz zabitych terrorystów. Jednak w ostatnich tygodniach Merz nie był w stanie wytrzymać ogromnej presji mediów. Został zmuszony do wykonania ruchu" - ocenia komentator dziennika "Die Welt".
"Również w Niemczech większość społeczeństwa, po roku pełnym nagonki medialnej przeciwko państwu żydowskiemu, uważa, że uznanie państwa palestyńskiego jest konieczne dla pokoju. To iluzja. Dla Izraela jest to nawet iluzja zagrażająca jego istnieniu. Najpierw należy 'zdehamasować' Palestyńczyków - zachodnie elity polityczne doskonale o tym wiedzą" - pisze autor w "Die Welt".
Decyzja kanclerza spotkała się ze sprzeciwem niektórych przedstawicieli jego własnej partii CDU oraz w siostrzanej bawarskiej CSU.
Poseł CDU Roderich Kiesewetter napisał na platformie X: "Wiarygodność naszej racji stanu zależy od kooperacji w dziedzinie bezpieczeństwa i obietnicy ochrony żydowskiego życia i państwa Izrael". Alexander Hoffmann z CSU uznał decyzję kanclerza za "odwrót od istniejącej od dekad tradycji" w stosunku do Izraela.
Merz przerwał urlop, by udzielić wywiadu i wytłumaczyć się
Niemiecki kanclerz zapewnił, że ograniczenie dostaw broni do Izraela nie oznacza zmiany polityki Niemiec wobec państwa żydowskiego.
- Zasady niemieckiej polityki wobec Izraela pozostają bez zmian - powiedział Merz w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ARD. - Będziemy nadal wspierać Izrael w działaniach obronnych - podkreślił szef niemieckiego rządu.
Dodał, że niemiecki rząd nie może wysyłać broni w miejsce konfliktu, który próbuje się rozwiązać wyłącznie środkami militarnymi, co może doprowadzić do setek tysięcy cywilnych ofiar. Merz powiedział, że przyjaźń niemiecko-izraelska wytrzyma obecną różnicę zdań.
Kanclerz zaznaczył, że decyzja o ograniczeniu dostaw broni nie została podjęta pod wpływem chwili, lecz była od tygodni przedmiotem dyskusji w rządzie. Redakcja ARD zaznaczyła, że Merz przerwał urlop, aby udzielić stacji wywiadu, co świadczy o powadze sytuacji.
źródło: Duetsche Welle