Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
MWL
|

Car-sharing na zaciągniętym hamulcu. Przyszłość rynku pod znakiem zapytania

11
Podziel się:

Przyszłość car-sharingu w Polsce stanęła pod znakiem zapytania. Firmy z branży zwijają biznes, a samorządy nie chcą wspierać tej formy transportu - pisze "Rzeczpospolita". Eksperci wierzą jednak, że ten rynek ma potencjał i może przyczynić się do ograniczania ruchu prywatnych samochodów w centrach miast.

Car-sharing na zaciągniętym hamulcu. Przyszłość rynku pod znakiem zapytania
Rynek car-sharingu w Polsce jest dziś podzielony między trzech operatorów: Panka, Traficara i 4Mobility (PAP, Jakub Kamiński)

Jak wylicza dziennik, w ciągu sześciu lat działania biznesu car-sharingowego nad Wisłą, z 18 firm świadczących usługi współdzielenia samochodów przetrwały trzy. "Flota licząca 5,5 tys. pojazdów skupiona jest w rękach trzech operatorów: Panka, Traficara4Mobility, przy czym dwóch pierwszych wykroiło sobie aż 95 proc. rodzimego rynku" - pisze "Rz", powołując się na dane stowarzyszenia Mobilne Miasto.

Panek ogłosił ostatnio, że wycofuje swoje samochody z kilkudziesięciu lokalizacji i ogranicza działalność. "Tak jak było w przypadku operatorów, którzy wcześniej zamknęli swoje biznesy: MiiMove (400 aut w Trójmieście), InnogyGo (500 "elektryków" w Warszawie) czy Vozilla (200 samochodów we Wrocławiu), zdecydował brak rentowności" - czytamy dalej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Car-sharing wg Macieja Panka - kiedy zacznie zarabiać?

Car-sharing ma przyszłość?

Jednak eksperci rynku wierzą w przyszłość samochodów na minuty, ale liczba około 1 mln użytkowników car-sharingu to na dziś zbyt mało, by odtrąbić sukces.

Dziś systemy car-sharingu istnieją w Polsce wyłącznie dzięki determinacji, wizji i pieniądzom prywatnych przedsiębiorców, którzy podpierają dodatkowo tę usługę innymi, bardziej rentownymi działaniami – mówi "Rz" Adam Jędrzejewski, prezes Mobilnego Miasta.

Uważa, że konieczne jest wsparcie samorządów i administracji centralnej. Zarówno w postaci zachęt regulacyjnych, jak i finansowych. Przypomina, że kilka lat temu Wrocław udostępnił 200 miejsc parkingowych dla miejscowego operatora car sharingu Vozilli. "Od tego czasu operatorzy nie dostali innego wsparcia" - czytamy.

Na przeszkodzie stoi tendencja do wyprowadzania ruchu samochodowego z centrów miast. - Problem w tym, że pojazdy car-sharingowe traktuje się w tej strategii na równi z prywatnymi, mimo że z założenia mają się przyczyniać do lepszego wykorzystania zasobów przez użytkowników i odciążać strefy parkingowe z zalegających godzinami samochodów prywatnych – komentuje Piotr Groński, prezes Traficara.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(11)
Oczy
rok temu
Ten biznes odżyje. Polacy są dość ciężko reformowalni, ale w dużych miastach coraz więcej ludzi rozumie i docenia ten model mobilności. Ja osobiście nigdy nie korzystałem, ale mój syn - owszem. Nam do ruchu lokalnego (mieszkamy na przedmieściach Wiednia) wystarcza własny elektryk, ale syn ma dużo znajomych w mieście.
zak.opcja nie...
rok temu
A co znowu za kretyńska nazwa. To już nie mamy własnego języka, by to coś nazwać?
Alvaro
rok temu
Przecież te carszeringi to jakis kretynizm, zupełnie zbędny - po co mam szukac auta, potem nim jechać i się zastanawiać gdzie je zaparkuję, skoro mogę wziąć taxi albo ubera w podobnej cenie?
Yyyy
rok temu
Szkoda. W Warszawie samochód to zbędny luksus. Raz na jakiś czas tylko się przyda. Ale Polacy kupują te samochody jak głupi. Każdy musi mieć po dwa. Rozumiem poza dużym miastem, ale w Warszawie?
dobra zmiana
rok temu
Wpuścic car-sharing do centrum, traktować jak elektryki. Samorządy powinny współpracować a nie szkodzić - niestety PO ma to do siebie że nie umie współpracować...