Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, money.pl: Mamy już decyzje dotyczące uruchomienia nowego, unijnego programu SAFE na zbrojenia. Na ile z niego skorzystamy?
Marta Postuła, wiceprezes BGK: Konkretna kwota jest wynikiem wielu kluczowych czynników. Po pierwsze, mówimy o 150 mld euro preferencyjnych pożyczek. Stronie polskiej udało się wynegocjować szereg elementów, które będą miały wpływ na to, jaka część tych środków może trafić do Polski.
Po drugie, przyjęta procedura zobowiązuje państwa objęte programem do złożenia listy planowanych zakupów do Komisji Europejskiej w ciągu dwóch miesięcy. Następnie Komisja ma dwa tygodnie na ocenę, jaki procent z tych zakupów może być sfinansowany z programu SAFE. W przypadku niewykorzystania pełnej puli środków rozważana jest druga runda składania propozycji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy mówimy o tym, że w tej puli będzie rozdane od razu te 150 mld euro, czy to będzie jakaś pierwsza transza?
Komisja zdecydowała, że cała kwota będzie dostępna od razu. Jej wykorzystanie zależy jednak od zainteresowania i gotowości poszczególnych krajów. Zagłębiając się w szczegóły – to środki przeznaczone na obronność, z myślą o konkretnych zakupach, ale także z uwzględnieniem potencjału, jaki tworzą – nowych miejsc pracy, zakładów produkcyjnych i budowy przemysłu obronnego.
Plan zakupów jest obowiązkowy, dlatego musimy precyzyjnie określić nasze zapotrzebowanie i odpowiednio je rozłożyć w czasie. Program SAFE określa również zasady, na co można przeznaczyć środki. Kluczowe warunki to: zwiększenie produkcji, przewidywalność zakupów, skrócenie czasu dostaw oraz zapewnienie interoperacyjności z regulacjami NATO.
Czy przewidziane są proste zakupy tradycyjnego uzbrojenia? Czy mówimy tylko o zwiększaniu efektywności, dokapitalizowaniu produkcji?
To nie konkretne firmy zaciągają te pożyczki – robi to państwo. Listę zakupów przedkłada minister obrony narodowej. Istnieją określone warunki brzegowe, które dotyczą tradycyjnych zakupów. Zgoda jest możliwa, jeśli planowany zakup przyspiesza termin dostawy. Zgoda – jeśli pozwala na zwiększenie wolumenu dostaw. Zgoda – jeśli dla producenta kluczowe jest podpisanie kontraktu długoterminowego. Jeśli Polska dąży do wzmocnienia całego sektora obronnego, to spełniamy te warunki, ponieważ nasze zakupy oznaczają zwiększenie produkcji, rozwój nowych linii produkcyjnych, wyższą efektywność i szybsze dostawy.
W słynnej rozmowie Rafała Trzaskowskiego ze Sławomirem Menztenem poruszono wątek odsetka wymaganych komponentów europejskich. Ustalono go na 65 proc. Jak to wpływa na polski przemysł obronny? Czy można z niego kupić nasze flagowe produkty, jak Borsuki czy Pioruny?
Nie jestem ekspertem od komponentów, jednak z informacji Ministerstwa Obrony Narodowej wynika, że w ramach programu możemy inwestować na przykład w Borsuki i Pioruny. To, co udało się Polsce wynegocjować w kontekście wymogu 65 proc., jest istotnym sukcesem. Na początku procesu negocjacji Unia Europejska zakładała, że 65 proc. będzie liczone wyłącznie jako udział kosztów komponentów w stosunku do szacowanych kosztów produktu końcowego. Dzięki polskim postulatom udało się to zmienić – teraz 65 proc. obejmuje nie tylko koszty komponentów, ale także koszty całego produktu końcowego, w tym pracy i transportu.
To kluczowa zmiana, która wspiera budowanie nowych miejsc pracy w Polsce. Kolejnym ważnym elementem wynegocjowanym przez Polskę jest derogacja na kluczowe produkty od podwykonawców spoza Unii Europejskiej. Udało się podnieść próg z 15 proc. do 35 proc., co pozwala na szerszą współpracę z partnerami spoza UE i kwalifikowanie tych komponentów do finansowania. Dzięki temu otwieramy możliwości współpracy bilateralnej, między innymi z USA i Koreą.
Korea jest interesująca - w Krabach mają być zespoły napędowe z Korei, zamiast z Niemiec.
Prawdopodobnie, jeśli taka będzie decyzja. Czasami tego typu decyzje są niezbędne, żeby zwiększyć przepustowość i produktywność. Kolejna sprawa - polska strona wynegocjowała 12 miesięcy od wejścia rozporządzenia SAFE jako okres, kiedy dany kraj może samodzielnie dokonywać zakupów. Po 12 miesiącach zamówienia będą mogły być realizowane tylko na zasadzie współpracy obejmującej co najmniej dwa państwa uczestniczące w programie.
Jak dużych zakupów jesteśmy gotowi dokonać w ciągu 12 miesięcy?
Mówimy o kontraktacji, nie wydawaniu. Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Aktywów Państwowych wraz z Ministerstwem Rozwoju i Technologii przygotowują od momentu rozpoczęcia pracy nad SAFE listę zakupów. Dążą do tego, żeby w ciągu dwóch miesięcy po ogłoszeniu programu Polska była gotowa złożyć plan zakupów w jak najwyższej kwocie, jak najbardziej realistyczny.
To nowy instrument. Komisja Europejska nie udostępniła jeszcze państwom członkowskim szczegółowych wytycznych ani instrukcji dotyczących zasad funkcjonowania mechanizmu pożyczek SAFE. Na razie mamy tylko rozporządzenie – w przeciwieństwie do innych programów, gdzie zawsze dostawaliśmy kompletne, precyzyjne instrukcje. Teraz poruszamy się trochę jak po ruchomych piaskach – mamy ogólne zapisy, ale wiele kwestii będzie trzeba wypracować w praktyce. To rozpoznanie bojem.
Rozmawiała pani z ministrem finansów Andrzejem Domańskim? SAFE może być zamiennikiem dla pożyczek budżetowych?
Nie rozmawiałam konkretnie na ten temat z ministrem Domańskim. Toczą się rozmowy między Ministerstwem Obrony Narodowej a Ministerstwem Finansów. Jako BGK jesteśmy służebni wobec obu resortów - wspieramy je w kontekście wykorzystania tych środków na sfinansowanie zakupów, które byłyby finansowane z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ). Na pewno tworzymy możliwość, żeby te pieniądze mogły być pożyczane bezpośrednio na rzecz FWSZ, co zastępowałoby finansowanie dłużne.
Jeśli rzeczywiście będzie możliwość finansowania kontraktów w ramach SAFE, to również z perspektywy ministra finansów będzie to rozwiązanie korzystne – bo oznacza oszczędność, efektywność i dbanie o interes publiczny. Ważnym punktem jest to, że jeśli negocjacje się rozpoczęły i kontrakty będą mogły być podpisane przed przyznaniem finansowania, a spełniają wymogi, będą mogły być do instrumentu SAFE zakwalifikowane. Nie czekamy, aż SAFE "przyjdzie" - Ministerstwo Obrony działa już teraz, negocjuje i przygotowuje projekty.
Jest jakieś wyobrażenie o kwocie?
Moim zdaniem realna jest kwota między 100 a 120 mld zł. O to będziemy zabiegać jako strona polska.
Kiedy pierwsze środki z SAFE zaczną pracować?
Rozporządzenie SAFE weszło w życie 29 maja. Od tego czasu są dwa miesiące na zgłoszenie propozycji przez państwa członkowskie. Następnie w ciągu dwóch tygodni musi być wydana decyzja KE. To oznacza, że przy dobrej współpracy pierwsze pieniądze mogą zostać uruchomione już na przełomie trzeciego, czwartego kwartału bieżącego roku.
Jest jednak ograniczenie – środki z programu SAFE muszą zostać wydane do 2030 roku. Komisja mówi o tzw. zakupach czasowych. Jeśli mamy dłuższe kontrakty, możliwe jest ich częściowe zaliczenie, tak aby do 2030 roku były objęte finansowaniem z SAFE. Właśnie tutaj pojawia się rola BGK: jeśli kontrakt obejmuje lata 2027–2033, Komisja pozwala sfinansować go z SAFE tylko do 2030 roku. Część przypadającą na późniejsze lata trzeba będzie pokryć z innych instrumentów. Dlatego tak ważne jest maksymalne przyspieszenie produkcji – aby jak najwięcej zmieścić w tym mechanizmie finansowania.
Tworzony jest jeszcze drugi instrument, na mniejszą skalę niż SAFE - wykrojony z KPO na ok. 26 mld zł Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności. Jak rozkręca się ta machina? Ministerstwo Funduszy pracuje nad ustawą, ma zgodę Komisji z 27 maja, ale pierwsze konkursy planowane są dopiero na drugą połowę 2026 roku. Dlaczego tak późno?
Rzeczywiście, 27 maja Komisja Europejska zatwierdziła zmiany w polskim Krajowym Planie Odbudowy. Przede wszystkim ustalono, że co prawda środki z KPO powinny być wydatkowane do 31 sierpnia 2026, to jednak mowa tu o pieniądzach na obronność. Komisja Europejska potwierdziła, że jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest utworzenie spółki celowej, żeby wszyscy wiedzieli, gdzie te pieniądze są ulokowane.
Spółka może przeznaczać je na infrastrukturę, obronę cywilną czy wejście equity (inwestycję w kapitał własny przedsiębiorstwa - przyp. red.) w spółki zbrojeniowe. Tak więc wynegocjowano dość szeroki wachlarz możliwości. Ostatecznie polską rewizję planu 20 czerwca zatwierdzą ministrowie finansów i gospodarki. Jednocześnie Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej pracuje nad projektem ustawy, ponieważ fundusz będzie musiał mieć umocowanie ustawowe. Komisja Europejska zaproponowała, aby ustawa została przyjęta do trzeciego kwartału 2025 roku.
Dopuszcza pani scenariusz uruchomienia pieniędzy z FBiO szybciej niż w drugiej połowie przyszłego roku?
Tak, zwłaszcza że widzimy duże zapotrzebowanie ze strony samorządów. Mamy być gotowi niezwłocznie po przyjęciu ustawy. Już teraz pracujemy nad tym, aby całość była operacyjnie możliwa do wdrożenia – i żeby w ustawie nie znalazły się zapisy, które mogłyby wydłużyć proces, jak np. konieczność uzyskania 20 różnych zgód, zanim będzie można cokolwiek zacząć realizować.
Beneficjentami funduszu mają być w dużej części samorządy. Na co wykorzystają te pieniądze?
Szacunki są różne, ale po to jest Komitet Sterujący funduszu, by podejmować decyzje w tym zakresie. Mówi się np. o tym, by 20 mld zł przeznaczyć na projekty infrastrukturalne typu drogi, koleje, schrony czy produkty dual-use, a 6 mld zł na kapitałowe wsparcie firm. Ale słyszałam też o 30 proc. na equity i reszcie na pożyczki na infrastrukturę.
Co ważne, udało się wynegocjować elastyczność z Komisją. Jeśli będzie duże zainteresowanie pożyczkową częścią samorządową, a mniejsze equity, można przesuwać środki z jednego celu na drugi. Nie trzeba przy tym robić kolejnej rewizji KPO. Będzie to można zrobić na poziomie ministerialnym.
Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl