Polskie schody do samolotów na lotniskach w Ukrainie? "Nie boimy się konkurencji"
Najpierw Ukraina, a potem Węgry i Czechy - polska firma LS Airport Services chce rozwijać biznes na lotniskach poza Polską. - Nie boimy się konkurencji - i skoro ona puka do naszych drzwi, to my możemy zrobić to samo - zadeklarował Konrad Mirowski, prezes LSAS w wywiadzie dla money.pl.
LS Airport Services, to spółka z Polskiej Grupy Lotniczej, zajmująca się obsługą naziemną na czterech lotniskach w Polsce, w tym największym - Lotnisku Chopina w Warszawie. Podkreśla, że wraz z planowanym na 2032 r. otwarciem Centralnego Portu Komunikacyjnego, polskim rynkiem mogą zainteresować się także zagraniczni giganci z tej branży.
- Jest rzeczywiście pewna obawa, że wejdą tu duże firmy i będziemy tracić rynek. Ale gdy zadaliśmy sobie pytanie, w czym jesteśmy od tych firm gorsi, to wyszło nam, że w niczym. Może i mamy mniejszy kapitał, ale jeśli chodzi o technologię, jakość, to naprawdę od nich nie odstajemy. Dlatego nie boimy się konkurencji - i skoro ona puka do naszych drzwi, to my możemy zrobić to samo - mówił w wywiadzie dla money.pl Konrad Mirowski, prezes LSAS.
Pierwszym obszarem naszego zainteresowania jest Ukraina. Zadeklarowaliśmy, że możemy pomóc w szkoleniach personelu na lotniskach w Ukrainie, nawet niekoniecznie na tym zarabiając, tylko tak po ludzku. Ale to, na czym nam najbardziej zależy, to aby np. później pojawić się na lotniskach we Lwowie i w Kijowie. Drugi to lotniska, na które lata LOT - i to często. Tu mamy na oku lotniska w Pradze oraz w Budapeszcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Lotniska nie mogą na nich zarabiać". Ekspert o filozofii tanich linii lotniczych
- Bardzo ciekawym projektem będzie dla nas ekspansja na rynku ukraińskim. I to będzie też duże wyzwanie. Trzeba będzie zrekrutować tam ludzi do pracy. To też jest dla nas ciekawa i ambitna perspektywa, że polska firma będzie mogła dawać pracę Ukraińcom w Ukrainie - dodał Mirowski w rozmowie z nami.
Od czasu rosyjskiej inwazji przestrzeń powietrzna Ukrainy pozostaje zamknięta dla cywilnego ruchu lotniczego. Nie ma możliwości zarówno rozkładowych startów i lądowań, jak również przelotów nad terytorium Ukrainy.
Linie lotnicze liczą na powrót do Ukrainy. Każda chce być "jedną z pierwszych"
Jednak przewoźnicy powoli szykują się na powrót do Ukrainy, gdy tylko dojdzie do zawieszenia broni lub trwałego pokoju. "Jesteśmy gotowi, aby być pierwszą linią lotniczą, która wznowi loty w ciągu sześciu tygodni. Ukraina zawsze była kluczowym rynkiem dla Wizz Air. Przed lutym 2022 r. mieliśmy dwie bazy i ponad 200 pracowników w Ukrainie, obsługujących rozległą sieć ponad 80 tras. Planowaliśmy rozwinąć flotę do 11 samolotów, operujących na ponad 100 trasach latem 2022 r." - informowało biuro prasowe Wizz Aira w odpowiedzi na pytania money.pl.
Ambicję bycia pierwszym przewoźnikiem na Ukrainie ma również irlandzki Ryanair. - Podtrzymujemy to, co zadeklarowaliśmy. W Europie mamy blisko 100 baz operacyjnych. Więc w bardzo prosty sposób możemy połączyć Ukrainę z taką właśnie liczbą miast na Zachodzie, nie mając na Ukrainie ani jednej bazy i ani jednego samolotu - mówił w wywiadzie dla money.pl Michał Kaczmarzyk, szef struktur Ryanaira w Polsce.
Ukraina była jednym z kluczowych rynków dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Nic dziwnego, że również one przygotowują się na powrót i chcą odgrywać znaczącą rolę w ponownym łączeniu tego kraju z Europą i światem. - Ukraina jest dla PLL LOT jednym z najistotniejszych rynków w regionie. Zakładamy, że będziemy jedną z pierwszych linii lotniczych, które wznowią operacje lotnicze do Ukrainy. Ostateczna decyzja o wznowieniu rejsów będzie zależała przede wszystkim od uzyskania pozytywnej rekomendacji od EASA oraz innych władz i nadzorów - mówiła money.pl Agnieszka Kopańska, kierownik działu prasowego PLL LOT.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl