Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Marcin Walków
|

Testowałem dwa różne "elektryki" BMW. W obu spodobała mi się jedna rzecz

BMW i4 M50 i oraz BMW iX M60 to bardzo różne samochody, choć pod tym samym szyldem. Testując oba, zwróciłem uwagę szczególnie na jeden aspekt. To, w jaki sposób ich interfejs zdejmuje z głowy kierowcy "elektryka" część zadań.

40
Podziel się
1 z 20
Testowałem dwa różne "elektryki" BMW. W obu spodobała mi się jedna rzecz
Testowałem dwa różne "elektryki" BMW. W obu spodobała mi się jedna rzecz
BMW i4 M50 przy stacji ładowania aut elektrycznych (money.pl, Marcin Walków)

Co można napisać o elektrycznych BMW i4 M50 oraz BMW iX M60? Na pewno to, że są szybkie (odpowiednio 3,9 i 3,8 s do "setki"), bardzo bogato wyposażone i drogie (388 tys. zł i ponad 650 tys. zł). Z pewnością są też charakterystyczne i zwracają na siebie uwagę na drogach.

Po kilkuset kilometrach za kierownicą każdego z nich, spodobało mi się jednak coś innego. To, że wyjazd "elektrykiem" w trasę nie musi oznaczać jej skrupulatnego planowania. Po prostu wpisałem cel podróży, a resztę (w zasadzie) zrobił za mnie komputer pokładowy. I to powinien być standard.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co hamuje elektromobilność - brak popytu czy brak ładowarek?

Uwierzyć komputerowi pokładowemu

Nie tak dawno pisałem o swoich perypetiach z chińskim "elektrykiem". Maxus Mifa9 przez swoje problemy z oprogramowaniem i "odcięciem" od sporej części ładowarek w Polsce cofnął mnie do czasów sprzed kilku lat, gdy dłuższa trasa "elektrykiem" była nie lada wyzwaniem. Trzeba było dokładnie zaplanować przebieg, poszukać ładowarek przy trasie, a także ładowarek zapasowych na wypadek, gdyby te pierwsze nie działały. I gdy nie wiadomo było, czy wierzyć do końca w wyświetlany pozostały zasięg.

I dlatego interfejs w obu "elektrykach" BMW okazał się miłą odmianą. Zobaczyłem to po raz pierwszy w BMW i4 M50. Auto naładowane do pełna. Prognoza około 410 km. Wprowadzam cel do nawigacji pokładowej. Wskazanie komputera od razu zmienia się na 360 km, bo uwzględnia, że będę jechać do celu drogami ekspresowymi. A im wyższa prędkość, tym większe zużycie energii.

Gdy dojechałem na miejsce (225 km), z tej prognozowanej wartości ubyło niemal dokładnie tyle, ile przejechałem - zostało 115 km. To o tyle ważne, że jednym z problemów w świecie elektromobilności jest tzw. range anxiety, tłumaczone jako lęk przed utratą zasięgu. A mówiąc jeszcze prościej: strach przed tym, kiedy prąd się skończy i staniemy gdzieś w polu.

Niech nawigacja się martwi

Jakiś czas później BMW iX M60 zabrałem w dłuższą trasę - do Trójmiasta i z powrotem. Wyjeżdżałem z nie w pełni naładowanymi akumulatorami. Gdybym miał w garażu gniazdko i wallboxa pewnie dojechałbym nawet za jednym zamachem. Baterie 111,5 kWh mogłyby pozwolić realnie na pokonanie z tempomatem niespełna 400 km po drodze ekspresowej.

Pokładowa nawigacja sama zaplanowała, gdzie najlepiej będzie zrobić postój przy szybkiej ładowarce, jak długo powinien potrwać. I uwzględniła to wszystko w trasie oraz czasie przejazdu. Mało tego, wyświetlała informację o tym, czy ustawiona jako cel pośredni stacja ładowania pozostaje wolna. Dała też możliwość kilkoma kliknięciami wyboru innej, położonej kilkanaście kilometrów dalej, ale dużo szybszej ładowarki. Wyświetliła też informacje, czy znajduje się przy niej gastronomia.

W efekcie za kierownicą elektrycznego BMW iX M60 moja droga do Trójmiasta była zaledwie o pół godziny dłuższa niż przeciętnie zajmuje mi to autem spalinowym. Te 30 minut wystarczyło nie tylko na naładowanie auta od 20 do 80 proc., ale też na śniadanie, kawę, a także skorzystanie z toalety. I nie bałem się o zasięg.

Kilka czynników

Nie zanosi się, aby standardem stały się baterie w samochodach elektrycznych, pozwalające przejechać na jednym ładowaniu 600, 800, ani tym bardziej 1000 km. Zresztą, im większe baterie, tym cięższy samochód, tym większa emisja CO2 w trakcie jego produkcji i dłuższy czas, by bezemisyjna jazda skompensowała tę emisję.

Kluczowy i tak pozostaje rozwój sieci ładowania, ich dostępność oraz niezawodność. Jeśli już dziś nawigacja pokładowa pokazuje korki na drogach, to w autach elektrycznych standardem powinno być podpowiadanie, kiedy, gdzie i jak długo naładować samochód.

BMW i4 M50

BMW iX M60

Moc silnika

544 KM

619 KM

Maks. moment obrotowy

795 Nm

110 Nm

Przyspieszenie 0-100 km/h

3,9 s

3,8 s

Prędkość maks.

225 km/h

250 km/h

Pojemność baterii

83 kWh

105 kWh

Źródło: autocentrum.pl

Przykładem może być też Mustang Mach-E, który rozbija informacje o zużyciu energii na poszczególne jej odbiorniki. Albo "elektryki" Mercedesa, które z poziomu środkowego ekranu pozwalają wyłączać poszczególne funkcje i pokazują, ile kilometrów zasięgu uda się w ten sposób "odzyskać". W przypadku BMW też dostępna jest funkcja maksymalizacji zasięgu w trybie "Efficient", która przede wszystkim redukuje działanie klimatyzacji/ogrzewania oraz ogranicza prędkość do 90 km/h.

Już dziś o samochodach mówi się, że coraz bardziej przypominają smartfony na kołach. I jak w przypadku smartfonów, tabletów, komputerów i smartwatchy, tak samochody elektryczne będą walczyć o klientów nie tylko parametrami technicznymi, ale i szeroko pojętą intuicyjnością oraz prostotą w korzystaniu z nich.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

KOMENTARZE
(40)
rozsadny
4 miesiące temu
Zadna spalinowka czy elektrykiem nie dojedziesz do Gdanska tak tanio i wygodnie jak PKP!!!!!!!!!!!
Dziadostwo ni...
5 miesięcy temu
Czyli jak chcesz cieszyć swoim elektrycznym bawarskim dziadostwem, to tylko w pojedynkę. Czemu na ten test nie zabrał jeszcze dwóch, trzech kolegów. Czy klima była włączona? Zasięg zawyżony bo zapewne nie używał kierunkowskazów!
Smaczna Kiszk...
5 miesięcy temu
Według dzienikarzy serwisów motoryzacyjnych najważniejszym parametrem elektryków jest przyspieszenie od 0 do 100 km/h w kilka sekund! pogratulować głupowy w namawianiu na łamanie przepisów. Najważniejszym parametrem jest zasięg na jednym ładowaniu i kropka. Reszta to wciskanie kitu i tyle w temacie. Można kupić luksusowe BMW za ok. 750 tyś zł. i ładować w domu dla 100 km zasięgu przez 8 godzin. Tylko po co?
No i po co???
5 miesięcy temu
Mondeo z 2015r 2.0 zasięg realny sprawdzony na trasach do Chorwacji (1380 w ciągu 15h z przerwami na ,,siku,,) na jednym zatankowanym zbiorniku 63,5l ON przejechałem 1050 przy jedzie średniej prędkości 110-115 km/h czas tankowania 10min ( plus 5min kasa) bez czekania czy będzie,,dystrybutor,, wolny i na tej stacji na której jest najtaniej. Cena w przeliczeniu na zł. 6,70 (lato 2023) cena samochodu ok 55tyś zł (full wersja Titanium, alkantara brak tylko klimatyzowanych foteli więc nie ,,bida,, wersja ). Niech mi ktoś powie że warto wydać ponad 388 tyś aby z przymusu jeść śniadanie pić kawę i czekać na wolną ładowarkę (dużej mocy) aby się cieszyć ładowaniem ,,tylko 30min,, za ponad 330tyś zł ( różnica ceny zakupu samochodów ) jeździł bym kilkadziesiąt lat za darmo (rocznie ok 22000km jeżdżę)w momencie zakupu a gdzie później różnica bo BMW NA POWIETRZE NIE JEZDZI.Energia elektryczna drożeje na potęgę od kilku lat.
Kuba
5 miesięcy temu
Wydam średnio pół miliona zł po to, żeby później ograniczyć sobie nawiew, grzanie i prędkość do 90km/h. O tym marzyłem..
...
Następna strona
TOP10 - najpopularniejsze galerie
10.

Aston Martin DBX707. Jeździłem najszybszym seryjnym SUV-em świata

707 koni mechanicznych i 900 Nm momentu obrotowego czynią z Astona-Martina DBX707 najszybszy seryjnie produkowany SUV świata. To nie są tanie rzeczy.
9.

Bukiet z klocków. LEGO rozwija rynek, którego przez dekady nie zauważało

Czy to będzie alternatywa dla żywego bukietu róż? Pewnie nie. Na zestaw, który złożyłem podczas redakcyjnego testu, patrzę inaczej. Jak na kolejny krok w rozwijaniu produktów dla dorosłych. Bo te rządzą się innymi prawami niż klocki dla dzieci. A przez długie lata jako rynek dla LEGO nie istniały.
8.

Dwa furgony na prąd. W ich przypadku elektromobilność nie wywołuje aż takich emocji

O ile samochody elektryczne wciąż budzą kontrowersje, to jednak jest obszar, w którym wydają się dobrym rozwiązaniem już teraz. To małe "dostawczaki", które poruszają się głównie po mieście i jego okolicach. W moje ręce do kilkudniowego testu trafiły dwa: Mercedes eCitan i Peugeot e-Partner.
7.

Toyota Yaris i Corolla w wersji Cross. To nie są auta, które mają trafić w gusta każdego

Weź popularny model ze swojej gamy, "napompuj go" i dodaj przydomek, który uczyni z niego SUV-a lub crossovera. Tak zrobiła Toyota w przypadku Yarisa i Corolli. W wariantach Cross to pomysł Japończyków, aby wypełnić kolejne rynkowe nisze i nie oddawać klientów innym markom.
6.

Ateca i Leon z tribalem na grillu. Cupra zaczynała jako "farbowany" Seat

Cupra włożyła sporo wysiłku, by przekonać, że nie jest Seatem ze zmienionym znaczkiem. Pierwszy model zaprojektowany dla niej pojawił się po dwóch latach. W przypadku Cupry Ateca i Leona zerwanie z oczywistymi skojarzeniami z Seatem jest trudniejsze. Testując oba modele przekonałem się, że nie jest niemożliwe.
5.

Odsłaniamy kulisy produkcji samolotów. Byłem w fabryce Airbusa

A220 to jedyny samolot Airbusa, który montowany jest w całości powstaje poza Europą. W kanadyjskich zakładach w Mirabel widziałem, jak produkowane są te wąskokadłubowe maszyny.
4.

Jeździłem nowym Renault Clio. To hybryda bez wtyczki, która w mieście udaje "elektryka"

Renault Clio E-Tech to miejski, co nie znaczy, że ciasny samochód. Dzięki technologii hybrydowej jest naprawdę oszczędny. Można nim też bez większych obaw wyjechać w trasę - o ile nie zabieramy za dużo współpasażerów i bagażu.
3.

Dostałem upgrade do pierwszej klasy. Oto jak wygląda namiastka luksusu w samolocie

Od lat byłem ciekaw, jak to jest lecieć pierwszą klasą. Miałem szczęście - podczas ostatniego lotu dostałem upgrade, czyli podwyższenie klasy podróży. Dzięki temu mogłem sprawdzić na własnej skórze, jak podróżują ci, którzy za bilet płacą kilkadziesiąt tysięcy złotych.
2.

Zrobiłem 2 tys. km chińskim "elektrykiem". Ale już drugiego dnia miałem ochotę go oddać

Nawet luksusowy samochód elektryczny wyposażony w całkiem sporą baterię potrafi przegrać z problemami z ładowaniem. Te zaś odbierają sporą część przyjemności z komfortowej jazdy. Szkoda, bo Maxus Mifa9 to naprawdę ciekawa propozycja na polskim rynku, mimo kilku irytujących przypadłości.
1.

Pierwszy taki zestaw LEGO. Złożyłem Concorde'a z klocków

Concorde z klocków LEGO ma ponad metr długości i robi wrażenie tak, jak jego pierwowzór. Złożenie zestawu, który otrzymałem do recenzji, zajęło mi prawie 10 godzin. Nie liczyłem, ale w tym czasie zdążyłem obejrzeć wszystkie cztery filmy o Jamesie Bondzie z Danielem Craigiem.